Z przyjemnością polecam Czytelnikom „Idziemy” koreański film „Baby Broker”, będący mieszanką dramatu obyczajowego i familijnego, kryminału, komedii oraz kina drogi.
fot. BestfilmTego rodzaju gatunkowy miszmasz jest w Hollywood i w międzynarodowych produkcjach ostatnio bardzo modny, nic więc dziwnego, że japoński reżyser Hirokazu Koreeda (mający na swym koncie kilka sukcesów artystycznych) zrealizował w Korei Południowej oryginalny utwór z niespodziewanym pozytywnym przesłaniem moralnym.
„Baby Broker” nie jest jednak prostą imitacją obrazów zachodnich. Akcja filmu zaczyna się mrocznymi scenami. Młoda, piękna dziewczyna w deszczowy wieczór porzuca niemowlę, jak się okazuje, swego synka, przy oknie życia w protestanckiej parafii. Następnie dzieje się coś bardzo dziwnego. Pewien mężczyzna, prowadzący w pobliżu małą pralnię i współpracujący z parafią, porywa dziecko.
Okazuje się, że wraz ze współpracownikiem prowadzi on prywatny sierociniec i chętnym parom sprzedaje dzieci poza państwowym, biurokratycznym systemem adopcyjnym. Taki los ma spotkać porwanego właśnie maleńkiego Woo-sunga. Tymczasem skruszona matka pojawia się u porywaczy i domaga się udziału w rozmowach z ewentualnymi chętnymi do nielegalnej płatnej adopcji. Pragnie bowiem czuwać nad swym dzieckiem. Tak rozpoczyna się wspólna jazda po koreańskiej prowincji.
Twórcy filmu ukazują poczynania wszystkich bohaterów z olbrzymim zrozumieniem, empatią i uczuciem. W ślad za porywaczami, dzieckiem i matką niemowlęcia ruszają dwie policjantki, z których szefową grupy łączą z matką dziecka niejasne powiązania. Jednak dla wszystkich bohaterów, z których każdy ma coś na sumieniu, najważniejsze wydaje się dobro narodzonego dzieciątka. Nie ma tu mowy o żadnej aborcji ani chciwości za wszelką cenę na pieniądze za ewentualną sprzedaż dziecka.
W końcu wyjaśniają się wszystkie niejasne na początku wątki i powiązania między bohaterami. Wymowa filmu Hirokazu Koreedy wydaje się w oczywisty sposób pro-life, wszyscy bohaterowie bowiem uparli się, żeby za wszelką cenę maleńki Woo-sung nie pozostał bez opieki bliskich osób. Ważne jest tu także ukazanie narastania w postępowaniu bohaterów, zwłaszcza matki dziecka, odpowiedzialności za własne czyny, także te niezgodne z prawem. Wszystko służy tu oczywistej afirmacji życia.
Film japońskiego reżysera ogląda się znakomicie, akcja posuwa się do przodu rytmicznie i mimo kilku niepotrzebnych zawirowań obfituje w coraz bardziej emocjonujące momenty. Uwagę zwracają świetne dialogi, wyjaśniające i komentujące ukazywane wydarzenia. Koreański aktor Kang-ho-Song, grający w filmie porywacza dzieci, na tegorocznym festiwalu w Cannes został zasłużenie nagrodzony Złotą Palmą za kreację aktorską. Tak więc polecam „Baby Broker” do obejrzenia. Ciekawe swoją drogą, że ten afirmujący życie film przywędrował do nas z Korei. W kinematografii polskiej głównego nurtu trudno dziś znaleźć podobny utwór.
„Baby Broker” („Beu-ro-keo”), Republika Korei, 2022. Scenariusz i reżyseria – Hirokazu Koreeda. Wykonawcy – Kang-ho-Song, Dong-won Gang, Doonna Bae, Iu i inni. Dystrybucja – Best Film