Kościół nadal musi być oświecany przez Chrystusa i Jego Ewangelię, ponieważ jako łodzi często pokonującej wzburzone fale historii, może grozić mu to, że nie będzie już Kościołem Jezusa. Papież Franciszek pisze o tym we wstępie do książki „Jak światło przychodzi ze Wschodu”.
Fot. Vatican NewsKsiążka „Jak światło przychodzi ze Wschodu” jest zapisem rozmowy z koreańskim kardynałem Lazzaro You Heung-sikiem, kierującym obecnie watykańską Dykasterią ds. Duchowieństwa, nt. jego doświadczenia wiary i Kościoła.
Franciszek przypomina, że z koreańskim hierarchą poznali się w 2014 r. w czasie Azjatyckich Dni Młodzieży, co zaowocowało zaproszeniem go do współpracy w Watykanie.
Swoim miłym sposobem bycia pozwala nam uchwycić owoce wiary zasianej na ziemi męczenników i kiełkującej z prostotą dzięki radosnemu świadectwu żywego Kościoła
– pisze papież. Wskazuje, że w książce wątki autobiograficzne przeplatają się z refleksjami duchowymi i duszpasterskimi, ukazując portret wiary kardynała rodzącej się w wytrwałym kontakcie ze Słowem Bożym i świadkami Ewangelii; a zarazem portret młodego i przedsiębiorczego Kościoła, zrodzonego ze świeckich, który staje się narzędziem nadziei i współczucia.
Ojciec Święty podkreśla, że potrzebujemy tej „decentralizacji spojrzenia” i „światła ze Wschodu”, aby ożywić naszą wiarę.
Trzeba nam przypomnieć, że nawet w trudnościach i ciemnościach przychodzi Chrystus, który chce rozświetlić nasze życie
– pisze papież. Przypominając, że Jezus wciąż pozostaje znakiem sprzeciwu, który rzuca wyzwanie naszym pewnikom i zabezpieczeniom, a Ewangelia wywraca nasze kalkulacje, zauważa, że nawet jeśli czasem błądzimy w ciemnościach i tracimy „wzrok wiary”, to jest dla nas nadzieja, którą jest światło Jezusa przywracające nam zdolność ewangelicznego widzenia.