– Dramatem była niemożność usłyszenia tego, co się napisało, co brzmiało w głowie – mówi Kacper Miklaszewski. – Od strony zawodowej twórczość kompozytora głuchego nie jest rzeczą nadzwyczajną. Nie on jeden cierpiał z powodu podobnej przypadłości, ale tylko on walczył z nią tak uporczywie i osiągnął tak wiele
– W muzeum w Wiedniu na interaktywnej wystawie można samemu odczuć, na czym polegał ubytek słuchu Beethovena – wskazuje Łukasz Borowicz. – Stworzono tam takie symulacje, które ukazują, jak mógł w danym momencie słyszeć Beethoven, na kolejne lata ujmowane są kolejne częstotliwości... To jest bardzo dojmujące doświadczenie dla osób słyszących.
WALCZĄCY BOHATER
A jak dziś w kulturze funkcjonuje postać Beethovena? Co wciąż fascynuje melomanów? Co sprawia, że gdy w repertuarze koncertu pojawia się jedna z jego symfonii lub któryś z koncertów fortepianowych – stuprocentowa frekwencja jest niemal zawsze gwarantowana?
– Beethoven genialnie łączy bogactwo i piękno materii muzycznej, głębię przeżyć, które w tej muzyce dostrzegamy, z doskonałością kanonów formalnych – zauważa Kacper Miklaszewski. – Każda kompozycja Beethovena, choćby bardzo długa, gdy wybrzmi, jawi nam się jako zamknięta logicznie całość, ma początek, akcję i zakończenie. To mamy we krwi od czasu antycznych dramatów greckich.
Melomanów fascynuje także zainteresowanie Beethovena polityką i życiem społecznym. Był zagorzałym piewcą ideologii na rzecz równości i braterstwa, co wyrażają jego kompozycje takie jak choćby uwertura „Koriolan” na podstawie sztuki Szekspira opowiadającej historię rzymskiego patrycjusza zwalczającego zło dobrem, czy opowieść o niderlandzkim hrabim Egmoncie walczącym o wolność swojego narodu. Słynna jest historia dedykacji jego III Symfonii (zyskała ona później przydomek „Eroica”). Początkowo chciał ją poświęcić Napoleonowi Bonapartemu, którego darzył szczególną admiracją w uznaniu walki na rzecz równości. Kiedy pod koniec pisania dzieła dowiedział się o autokoronacji Napoleona na cesarza Francuzów, wpadł w furię, uznając Napoleona za tak samo żądnego władzy i pierwszeństwa jak wielu innych przywódców – i zniszczył dedykację.
Dyrygent Łukasz Borowicz podkreśla, że obecnie, gdy wraca się do tradycji wykonawczych sprzed wieków i muzykę baroku czy klasycyzmu wykonuje się często na instrumentach z epoki, Beethovena grają zarówno zespoły muzyki dawnej, jak i współczesne orkiestry. Jest jakby częścią wspólną dla tradycji wykonawczej.
– Jego muzyka łączy, a nie dzieli. Dzieła Beethovena zarejestrowane są na tysiącach płyt i taśm. V Symfonia to pierwsza w historii fonografii w całości zarejestrowana symfonia – mówi Łukasz Borowicz. Pierwsze nagranie powstało w roku 1910 r., a Odeon Symphony Orchestra poprowadził Friedrich Kark. Już drugie jej nagranie – z 1913 r. – stało się nagraniem kultowym; dokonała go najsłynniejsza orkiestra świata: Berliner Philharmoniker, pod batutą legendarnego Arthura Nikischa. Dla wielu dyrygentów – wcześniej i obecnie – ważne jest, by uwiecznić komplet symfonii Beethovena pod swoją batutą – mówi Łukasz Borowicz. I na polskim gruncie mamy takie kompendia, choćby dwa komplety symfonii w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Narodowej: pod batutą Stanisława Wisłockiego oraz Kazimierza Korda.
Również rok 2020 miał przynieść kolejne nagrania i interpretacje dzieł Beethovena, na które czekają melomani całego świata. Ile z nich uda się zrealizować – pokaże czas. Takie rocznice to ważne wydarzenia także dla wykonawców. W przypadku rocznicy Beethovena jest to święto orkiestry. Tak jak Rok Moniuszkowski skupiał uwagę melomanów głównie na operze czy pieśniach, rocznice Chopinowskie – na fortepianie, tak Beethoven kieruje uwagę głównie na orkiestrę. Miejmy nadzieję, że po zakończeniu pandemii koronawirusa, wobec którego wszyscy jesteśmy przecież równi, będziemy mogli wspólnie zaśpiewać „Odę do radości”.