18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Najtrudniejsza rola matki

Ocena: 0
8799
Muzykowałam od zawsze. Rodzice przekazali mi, że najważniejsza jest wiara w Boga i słuchanie głosu serca. Nie wiedziałam, że gdy stracę jedną miłość, moje życie na nowo rozkwitnie – opowiada Eleni.
Nasz dom był pełen bezwarunkowej miłości, wiary i radości. – Nikt patrząc na moich rodziców nie domyśliłby się, jak ciężkie było ich życie – dwa razy stracili domy, stracili też dwoje dzieci, z Grecji uciekli w czasie wojny domowej. Siostry opowiadały mi, że w drodze żywili się zbieranymi na cmentarzach okruszkami chleba, które ludność przyniosła na zaduszki w Jugosławii – bo z niej przez Czechosłowację moja rodzina dotarła do Polski. Dopiero po trzech latach tułaczki osiedli w dolnośląskiej Bielawie.

Tu żyliśmy – ośmioro dzieci, rodzice i babcia – w dwóch pokojach ze wspólną kuchnią i łazienką. Tata Perykles pracował jako stolarz. Mama Despina, z zawodu krawcowa, choć pracowała na trzy zmiany w zakładach włókienniczych „Bielbaw”, to zapamiętałam ją zawsze uśmiechniętą. Do końca życia byłam oczkiem w głowie moich rodziców. Na co dzień mój dziecięcy świat wypełniała muzyka, rodzeństwo i babcia. Jako najmłodsza z rodzeństwa byłam zawsze w centrum uwagi – to mnie siostry grały na mandolinie, gdy wierciłam się na kolanach babci, a wokół na dywanie siedziało rodzeństwo. Babcia opowiadała piękne bajki, w których dobro zawsze zwyciężało zło.

W sobotę odbywało się wielkie sprzątanie. Najpierw siostry myły okna, zmieniały posłanie, prały, a bracia zwijali dywany i trzepali je na pobliskim trzepaku. Później, pod wieczór, wyjmowaliśmy wszystkie buty: dziewczęta je czyściły, a chłopcy polerowali, tak aby były piękne na niedzielę do kościoła. Mieliśmy też odświętne ubrania, wkładane tylko na Mszę Świętą i w święta. Na co dzień mama szyła nam ubrania ze skrawków tkanin, które zostały, ale nigdy nie czuliśmy się z tego powodu gorsi. Nawet nasi polscy sąsiedzi nieraz dziwili się: „Bieda aż piszczy, a dzieci zawsze czyste, schludnie ubrane”.

To wszystko sprawiło, że z domu wyniosłam głęboki szacunek do pracy, sama od małego byłam dobrze zorganizowana. Nawet dzisiaj nie zostawię po sobie bałaganu w garderobie – byłoby mi wstyd przed samą sobą, że przydaję pracy komuś, kto i tak ma tak wiele do uporządkowania. To rodzice zaszczepili we mnie wszystko co najlepsze: pracowitość i optymizm. Mama i tata nigdy na nic nie narzekali, ale dziękowali Bogu za wszystko, co mają, za pracę, za dzieci, za możliwość życia w Polsce, choć przyjechali tu bez znajomości języka. To oni nauczyli mnie wartości i szacunku człowieka – stawiania cudzego dobra ponad swoje i tego, że wystarczy dobre słowo, drobna pomoc obcej osobie, życzliwość wobec sąsiadów, aby świat stał się lepszy.


MOJE NUTKI

To przesłanie miłości i radości, dawania tego co najlepsze w człowieku, towarzyszy od zawsze mojej muzyce. Na początku nie widziałam siebie na scenie – chciałam po prostu być nauczycielką muzyki. Jednak wszystko zmieniło się w 1975 r., kiedy zostałam wokalistką zespołu Prometeusz. To miał być rok przygody, która trwa już 37 lat… „Po słonecznej stronie życia”, „Miłość jak wino”, „Nie myśl, co będzie jutro” – nasze piosenki rozbrzmiewały od Bałtyku do Tatr. Nagraliśmy 24 płyty, koncertowaliśmy w Czechach, Francji, Niemczech, Rosji, USA, Szwecji… A jednak najpiękniejszym z koncertów była dla mnie audiencja u Jana Pawła II, kiedy przyznano mi Międzynarodową Nagrodę św. Rity (nagroda przyznawana kobietom różnych wyzwań, które wbrew wszystkiemu przebaczyły – przyp. red.). Gdy tylko zobaczyłam papieża, ujął mnie jego uśmiech i wielka, ojcowska dobroć. Gdy podeszłam, Ojciec Święty powiedział: „Moja Greczynka!”. „Ale ja się urodziłam w Polsce!” – zaprotestowałam. „Wiem, wiem” – uśmiechnął się papież. Ujął moją twarz w dłonie i ucałował w czoło. Poczułam wielką czułość. To był prawdziwy ojcowski pocałunek, który jeszcze bardziej utwierdził mnie w przeświadczeniu, że najważniejsza jest miłość.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter