Tak nazywano Jana Molgę (1917–2001), którego obrazy możemy zobaczyć nie tylko w stołecznych kościołach. W 103. rocznicę urodzin odsłonięto na ul. Zakopiańskiej 28 w Warszawie tablicę upamiętniającą artystę.
fot. z archiwum Tadeusza MolgiObraz Jana Molgi – św. Jozef
Uroczystość odbyła się 16 października. – Inicjatorem był pan inż. Tadeusz Burchacki, związany z Towarzystwem Przyjaciół Saskiej Kępy, oraz członkowie parafialnego oddziału Akcji Katolickiej przy kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie – mówi syn artysty, malarz, konserwator i historyk sztuki, Tadeusz Molga. – Ojciec wywodził się z bardzo biednej rodziny, urodził się we wsi Janikowice pod Krakowem. Mój dziadek miał na tyle pola, że nie wystarczało na utrzymanie rodziny. Dorabiał, prowadząc sklepik we wsi i pracując jako cieśla. Tata, pasąc gęsi oraz krowy, marzył o tym, aby malować polichromie w kościołach – dodaje. W latach międzywojennych bezskutecznie szukał mecenasa, który pomógłby mu sfinansować studia malarskie.
Ks. proboszcz ze wsi Zielenice znalazł Janowi Moldze informacje o prywatnej szkole na Śląsku Cieszyńskim w Istebnej, gdzie mógł rozpocząć rzeźbiarską i malarską przygodę od warsztatów artystycznych u prof. Ludwika Konarzewskiego. Był to zakład wytwarzający różne przedmioty na potrzeby wyposażenia Kościołów.
– W czasie głębokiej okupacji, w 1941 r., rodzice wzięli ślub. Mama wystąpiła w kościele w stroju krakowskim, ponieważ nie było ich stać na białą suknię ślubną. Podczas wojny tata uczestniczył w tajnych kompletach u prof. rysunku Józefa Unierzyskiego, ucznia oraz zięcia Jana Matejki – przypomina Tadeusz Molga.
Po II wojnie światowej Jan Molga, na przełomie marca i kwietnia 1945 r., zdał egzamin do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. – Odmówiono mu pokoju w akademiku, ponieważ nie uczestniczył w „postępowych ruchach młodzieży”. W czasie studiów ojciec został wezwany przez przedstawicieli władzy w województwie, którzy zaproponowali mu stypendium i mieszkanie w Krakowie w zamian za „bycie z nimi”, ale ojciec odmówił. Ukończył studia w ciągu trzech lat – relacjonuje Tadeusz Molga.
W 1949 r. Jan Molga przyjechał do Warszawy w poszukiwaniu pracy. Zatrudnił się w Teatrze Ludowym w pracowni scenograficznej jako malarz dekorator. Do lat 60. pracował w teatrach Ludowym i Dramatycznym, po czym zdecydował, że będzie pracował samodzielnie jako malarz. Liczył, że będzie w stanie utrzymać rodzinę, wykonując prace sakralne.
Na beatyfikację o. Maksymiliana Kolbego przygotował obraz „Więzień Oświęcimia”. – Początkowo dzieło wisiało na wystawie Grupy Twórczej Zachęta, której tata był członkiem. Obraz został odkupiony przez Konferencję Episkopatu Polski, a następnie podarowany w czasie beatyfikacji o. Kolbego 17 października 1971 r. papieżowi Pawłowi VI – tłumaczy Tadeusz Molga.
Jan Molga był dwukrotnie w honorowym komitecie powitania Jana Pawła II w Polsce. 3 października 1975 r. wyleciał do Japonii, gdzie u oo. franciszkanów przebywał pół roku, wykonując polichromie i prace w kaplicach. Został zaproszony przez o. Mieczysława Mirochnę OFM, który poleciał do kraju Kwitnącej Wiśni jeszcze ze św. Maksymilianem Kolbe. Wykonał wiele prac malarskich na rzecz klasztorów franciszkańskich.
– Tata był malarzem realistą, przez kolegów nazywany epigonem baroku. Jego patrzenie na sztukę było inspirowane przeszłością. Fascynował się Janem Matejką i Giovannim Battistą Tiepolem. Wyczuwałem u ojca prostą religijność, miał w sobie wiarę dziecka. To nie był typ człowieka, który wiarę przeżywałby bardzo mocno od strony intelektualnej. Nauka Kościoła katolickiego była dla niego podstawowym punktem odniesienia – opisuje ojca Tadeusz Molga.
Jan Molga podkreślał służebną funkcję sztuki sakralnej. Artysta miał w niej być tłem, a najistotniejszym elementem było to, co sztuka przedstawia i jakie prawdy przekazuje.
Dzieła Jana Molgi ozdabiają liczne kościoły, m.in. polichromie w kościele św. Jacka w Legnicy, stacje Drogi Krzyżowej w świątyniach Najświętszego Zbawiciela na pl. Zbawiciela w Warszawie i w Zerzniu oraz w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, gdzie namalował św. Tadeusza i Matkę Bożą Bolesną, a także w bazylice Najświętszego Serca Jezusowego na ul. Kawęczyńskiej w Warszawie, w której można podziwiać scenę ukrzyżowania Chrystusa.
Jan Molga namalował także wiele kopii obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej, traktując to przedstawienie na sposób misyjny. Abp. Bronisław Dąbrowski w księdze pamiątkowej napisał dedykację artyście: „Panu Janowi Moldze – Łukaszowi naszych czasów, który zachwycił się obliczem Pani Jasnogórskiej”.
– Życie mojego ojca to historia Janka Muzykanta, ale zakończona szczęśliwie. Wiele osób jest zgodnych, że to twierdzenie oddaje istotę rzeczy – puentuje Tadeusz Molga.