„Miałam z nimi kontakt od zawsze. Traktowałam je jako stały element Warszawy, nie przyglądałam się im jednak bliżej” – pisała o podwórkowych kapliczkach Magdalena Sadowska-Czaputowicz, dla przyjaciół Magda lub Madzia. Zmarła dokładnie dwa lata temu, w święto swojej ukochanej Matki Bożej, z którą się niejako nie rozstawała.
I na Jej święto – i swoje narodziny dla nieba – zrobiła nam wspaniały prezent. Staraniem rodziny wyszła bowiem jej skromna, a starannie wydana praca „Kapliczki warszawsko-praskie. Fenomen religijności”. Nie jest do końca socjologiczna, choć rozmowy z mieszkańcami ulicy Brzeskiej, Stalowej, Wileńskiej czy Równej – bo tam stoją wciąż otoczone troską mieszkańców kapliczki – są ciekawe i dają sporo wiedzy o warszawiakach. Ale Magda nie ukrywa swojej fascynacji tematem i dlatego zapewne udaje jej się uzyskać od rozmówców prawdziwe świadectwa wiary i tożsamości. Zrobiła to w podwójnie ostatnim momencie, bo nie tylko jej przedwojenni rozmówcy są już teraz po tamtej stronie. A całościowego rejestru warszawskich kapliczek – o co dopominała się autorka – jak nie było, tak nie ma.
Magdalena Sadowska-Czaputowicz, „Kapliczki warszawsko-praskie. Fenomen religijności”, Kontrast, Warszawa 2019