Pisałem już w „Idziemy”, że pokazywane w naszych kinach filmy europejskie mają reprezentować tzw. ambitną sztukę filmową. Jednak nie zawsze pozytywnie sprawdzają się one na ekranach. Dominuje w nich bowiem ideologia politycznej poprawności oraz moralny relatywizm.
"Musimy porozmawiać". Fot. MananaWiosenne przeglądy kina europejskiego wypełniają w tym zakresie lukę repertuarową. Prezentowane są tam bowiem filmy podobające się szerszej widowni, także z powodu ich pozytywnej wymowy.
Zestaw filmów pokazanych w Tygodniu Kina Hiszpańskiego organizowanym w Warszawie składał się z kilkunastu utworów zrealizowanych w ostatnich dwóch latach. Obejrzeliśmy filmy z gatunków popularnych: komedie, komediodramaty, dramaty sensacyjne oraz obrazy historyczne. Wszystkie przesiąknięte były niepowtarzalnym hiszpańskim temperamentem, czarnym humorem i żywiołowymi emocjami, typowymi dla tradycji hiszpańskiej kultury. W zabawnych komediach obyczajowych („Kiki”, „Jesteśmy w ciąży”, „Musimy porozmawiać”, „Nocne historie”) przeplatające się zabawne historyjki składały się na barwny i dynamiczny obraz obyczajowości, przepełniony gwałtownymi namiętnościami. W ustach świetnie dobranych aktorek i aktorów nawet ryzykowne dialogi podawane były z wielką kulturą.
Warto zaznaczyć, że wymowa wymienionych pozycji afirmowała życie i autentyczną miłość. W utworach sensacyjnych („Za późno na gniew”, „Daleko od morza”, „Człowiek o tysiącu twarzy”, „Niech Bóg nam wybaczy”) można było odnaleźć precyzyjne scenariusze, dramatyczne sytuacje, dobrze napisane dialogi i świetną grę aktorską. Filmy te nie były imitacjami popularnych obrazów hollywoodzkich (mimo zbliżonej tematyki), podobnie jak w komediach przenikały je bowiem pomieszane z realizmem hiszpańskie klimaty. Taki charakter miały refleksje na temat zemsty w „Za późno na gniew” oraz opowieść o działalności geniusza tajnych służb i handlarza bronią w „Człowieku o tysiącu twarzy”. Handlarz ów sprytnie pomógł w ucieczce ukrywającemu się skorumpowanemu szefowi policji, aby w końcu przejąć jego konto w banku i oszukać hiszpańskie władze.
W „Palmach na śniegu”, epickim filmie historycznym, oglądaliśmy romantyczną historię miłosną między Hiszpanem a dziewczyną z Gwinei Równikowej, w latach 50. XX w. będącej kolonią hiszpańską. Współczesna rama filmu sprawia wrażenie jakby autorzy chcieli się rozliczyć z kolonialną przeszłością Hiszpanii. Warto wspomnieć, że w słodko-gorzkim melodramacie „Jesteśmy w ciąży” pojawiają się sympatyczne postacie polskiego pochodzenia, co rzadko zdarza się w kinie europejskim.
17. Tydzień Kina Hiszpańskiego, kina Muranów i Luna w Warszawie, 23-30 marca
"Za późno na gniew", fot. Manana