To pierwsza tak wszechstronna prezentacja tej sztuki w Polsce. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie potrwa do 7 stycznia przyszłego roku
fot. Sylwia Gawrysiak/IdziemyBiedermeier kojarzy się przede wszystkim ze stylem aranżacji wnętrz – i słusznie. Ale wystawa to podróż nie tylko do świata serwantek, żardinier i etażerek, lecz przede wszystkim do epoki, która zrodziła tę estetykę.
– Bardzo trudno do dziś spotkać pomieszczenie, w którym czegoś biedermeierowskiego by nie było – podkreśla Agnieszka Morawińska, dyrektor MNW.
Udomowiony romantyzm
Biedermeier narodził się w krajach niemieckich po kongresie wiedeńskim i trwał do Wiosny Ludów. Jest to czas małej stabilizacji po burzliwym okresie wojen napoleońskich, a jednocześnie – ograniczeń i represji wprowadzanych przez austriackiego polityka Klemensa von Metternicha.
– Metternich dążył do utrzymania starego porządku poprzez legitymizację władzy oraz alians tronu i ołtarza. Austria była krajem policyjnym, w którym panował dobrze zorganizowany system administracyjny, donosicielstwo i cenzura. Stąd wśród mieszczaństwa tendencja do wycofywania się w życie prywatne – wyjaśnia Anna Kozak, kurator wystawy.
Nazwa wiąże się z Weilandem Gottliebem Biedermaierem – fikcyjną postacią wiejskiego nauczyciela i poety, która pojawiła się w latach 1855-57 na łamach monachijskiego pisma satyrycznego „Fliegende Blätter”. Jego nazwisko – utworzone ze słów bieder (prostoduszny, poczciwy, zacny) oraz popularnego niemieckiego nazwiska Meier – stało się symbolem dawnych dobrych czasów, ale także oportunizmu, staromodnego gustu i naiwności.
Estetyka przekracza jednak wspomniane ramy czasowe. Ze szczególną siłą wraca w pierwszej połowie XX w., stając się inspiracją dla art déco. Do dziś meble i przedmioty codziennego użytku w tym stylu stanowią wzór solidności, prostoty i funkcjonalności.
Od Wiednia po Wilno
Biedermeier stał się stylem mieszczaństwa, ziemiaństwa, a nawet arystokracji. Jego początków dopatruje się w rezydencjach Wiednia, Berlina czy Monachium. – W ten sposób meblowane były prywatne pokoje, podczas gdy sale reprezentacyjne nadal urządzano w stylu empire – mówi Anna Kozak. – Meble biedermeierowskie podobały się nawet na dworze Franciszka I – podkreśla Agnieszka Rosales Rodrígues, druga z kuratorek.
Styl wkroczył również na do Królestwa Polskiego, Wielkiego Księstwa Poznańskiego czy Galicji. Zakres geograficzny wystawy rozciąga się pomiędzy takimi ośrodkami jak Wiedeń, Kraków, Lwów, Berlin, Warszawa i Wilno.
Ponad czterysta eksponatów podzielono na cztery grupy. Pierwsza część ekspozycji, „Mała stabilizacja zacnych Biedermeierów. Rodzina. Artysta. Społeczeństwo”, pozwala uchylić drzwi do domowego azylu pierwszej połowy XIX w. i spojrzeć w twarz ludziom epoki na portretach i w scenach rodzinnych. Pochwałę wartości rodzinnych prezentuje m.in. doskonałe technicznie dzieło „Adopcja” F.G. Waldmüllera. Opowieść kontynuowana jest w dziale „W świecie dziecka. Rozrywka i edukacja”, w którym znajdziemy m.in. zabawki i mebelki. Dziecko w tym czasie staje się bowiem ważnym odbiorcą i uczestnikiem kultury.
Trzecia część wystawy, „Ojczyzna, region, mała ojczyzna”, pozwala poznać takie zagadnienia jak turystyka uzdrowiskowa, rekreacja i patriotyzm. Wśród eksponatów warto zwrócić uwagę na polskie pamiątki z wizerunkiem bohaterów narodowych – zwłaszcza Tadeusza Kościuszki i Józefa Poniatowskiego. Ekspozycja oferuje inne spojrzenie na czasy rodzącego się romantycznego mesjanizmu i etosu buntowniczego, zakończone powstaniem listopadowym. Bo – jak zaznaczają kuratorki we wstępie do wspaniałego katalogu wystawy – „życie, nawet w warunkach zniewolonej przez zaborców Polski, przybierało zwykle biedermeierowskie formy”.