20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Życie to nie event - rozmowa z organizatorami Ogólnopolskiego Spotkania Młodych na Lednicy

Ocena: 0
1101

Mówiliśmy o pandemii, która odmieniła światową rzeczywistość, wpływając też na życie Kościoła, redukując praktyki religijne (być może już na stałe), burząc też plany dwóch kolejnych Lednic. A w tak zwanym międzyczasie przyszły dramatyczne wyniki badań CBOS, mówiące o wyraźnym spadku praktyk i deklaracji wiary, zwłaszcza w młodym pokoleniu Polaków. Czy nie obawiacie się, że także na Lednicy pojawi się mniej ludzi, nawet, gdyby nie było już żadnych ograniczeń?

O. WS: Na pewno Lednica ten proces odzwierciedli, ale nie jest to dla nas źródłem jakiegoś lęku, bo niby dlaczego miałoby być? Jeżeli przyjedzie mniej osób, to z nimi można pójść głębiej. Zawsze są plusy i minusy. Jak jest bardzo dużo osób, to doświadczenie jest bardziej powierzchowne, bo nie da się tak zorganizować ani tej przestrzeni ani doświadczenia, ani gestów tak, żeby one były dogłębnie przeżyte przez wszystkich.

Na pewno obecna sytuacja kryzysu religijności młodzieży odbije się na frekwencji najbliższego spotkania, natomiast my, duszpasterze Lednicy, nie mamy żadnych lęków z tym związanych. Nie dążymy do tego, żeby było “jak najwięcej”, tylko , żeby jak najlepiej przygotować program dla tych, którzy przyjadą.

Na pierwszej Lednicy w 1997 r. było około 20 tys. uczestników. Gdyby teraz przyjechało 20 tys. młodych osób, z którymi przejdziemy jakiś program, to uważam, że byłaby to duża sprawa.

Ale czy przypadkiem przez całe lata nie panował wokół Lednicy właśnie zachwyt nad ilością: zobaczcie tę masę młodych, spójrzcie jaką siłą są w Kościele! Ponad dwa lata temu opublikował Ojciec w “Więzi” artykuł “Pokusa wielkich liczb”, który można chyba potraktować jako zmianę optyki na bardziej akcentującą jakość niż ilość (co nie wszędzie musi się podobać).

O. WS: Tu są dwa aspekty: z jednej strony pokazanie masy i siły, a z drugiej aspekt pozytywny tego doświadczenia, żeby młodzież mogła zobaczyć, że jest jej bardzo dużo. To bardzo ważne doświadczenie dla młodych, to znaczy to, że się “rozpoznają”; że w mojej wiosce czy miasteczku nie jestem jakąś wyizolowaną wyspą, ale że myślących podobnie jak ja jest więcej. Dla młodych jest to doświadczenie kluczowe. I to jest ten pozytywny aspekt wszystkich masowych imprez. Natomiast nie może się to przeradzać w jakiś triumfalizm typu: zobaczcie, jak jest nas dużo! Bo trzeba patrzeć i na to, co się dzieje z tymi osobami kiedy z tych różnych eventów wracają…

Powiedziałbym, że czekamy na nowego ks. Blachnickiego. Naszym celem jest przygotować młodych do dorosłego życia. A to nie będzie kolejny event, życie tak nie wygląda, niczyje! No, chyba, że jakich muzyków, albo innych artystów estradowych, żyjących od eventu do eventu. A co staje przed normalnym człowiekiem? Po “wyjściu” z młodości i, ewentualnie, okresu studiów czeka go rodzina, praca, parafia. I o tego musimy tych ludzi przygotować.

Kiedy byłem duszpasterzem akademickim w Szczecinie, ukułem sobie bardzo prostą zasadę pracy z młodymi: jak się pobiorą - żeby się nie rozwiedli; jak pójdą do pracy - żeby byli uczciwi, a w parafii - żeby nie stracili wiary. Naprawdę, wiele pracy wymaga nauczenie młodych takiego postępowania, podejścia do cnoty, uczciwości i przeżywania swojej relacji z Bogiem, żeby niezależnie od tego, do jakiej pracy pójdą, w jakim będą związku małżeńskim (a dla małżeństw są to trudne czasy) czy w jakiej znajdą się parafii - pozostawali wierni Panu Bogu. A tego nie zagwarantuje nam żaden event. On może oczywiście być, od czasu do czasu, jako święto, ale życie - jak często powtarza o. Wojciech - jest w codzienności. I to jest ważne a nie to, żebyśmy byli zadowoleni, że nam się event udał.

Ale przez lata dla naszego Kościoła Lednica była rodzajem wizytówki: “tak wygląda polska młodzież”. Nie przebijała się refleksja, że nie jest to cały obraz, lecz jedynie fragmencik krajobrazu. Mam wrażenie, że jako obecni gospodarze Lednicy, staracie się odmienić tę narrację o sile masowości…

O. WP: Pierwsza Lednica była w roku 1997 r. i o. Jan Góra rzeczywiście był tym, który podbijał bębenek. Co roku media gorączkowo pytały ile jest ludzi na Polach i o. Jan mówił: no, jest nas już 80 tysięcy. Kiedy zostałem współodpowiedzialnym za Lednicę zapytałem: a jak to było liczone? Okazało się, że “na oko”. Mogliśmy to szacować na podstawie tego, ile wpłynęło ofiar, potem to uśrednialiśmy, ale i to mogło być tylko szacunkiem w przybliżeniu.

Warto przypomnieć sobie czasy lat 70. i 80. minionego wieku, o czym mówił np. o. Kłoczowski i inni nestorzy duszpasterstwa akademickiego. Otóż te duszpasterstwa wcale nie były masowe lecz jednak nieco elitarne. Spośród tych, którzy w tamtych czasach chodzili na katechezę, rzeczywiście zaangażowanymi w Kościół była, bo ja wiem, jedna dziesiąta. Pamiętam swoich kumpli z tych katechez. Chodziliśmy wszyscy, ale kiedy u św. Stanisława Kostki w Poznaniu zbliżały się rekolekcje parafialne, to oni mnie namawiali, żebym się przyszedł bić, bo przed rekolekcjami była bitwa pomiędzy uczniami dwóch szkół. Tak były przeżywane rekolekcje… Powstaje pytanie: skąd nam się wzięło to przeświadczenie, że oto “cała polska młodzież…” itd., itp. Myślę, że ono wzięło się trochę z Jana Pawła II, ze Światowych Dni Młodzieży i podkreślania wątku frekwencyjnego.

Kiedy jako młody chłopak chodziłem na mecze Lecha Poznań, to systematycznie zapisywałem frekwencję kibiców na kolejnych meczach i byłem bardzo dumny, bo mieliśmy najwyższą w Polsce, dlatego byłem przekonany, że jesteśmy najlepsi. I myślę, że w ten sposób mierzona jest żywotność Kościoła w naszym kraju. No, przecież kiedy biskup przyjeżdża na parafię, to główne pytanie do proboszczów - o czym wiem od nich samych - brzmi: ile masz ludzi. To jest najważniejsze pytanie.

Co do wspomnianej zmiany narracji. Paradoks polega na tym, że zarówno o. Wojciech jak i ja jesteśmy jako duszpasterze związani raczej z małymi grupami, a stanęliśmy na miejscu, gdzie prowadzi się największe spotkanie młodzieży w Polsce. Znów, jako kibic mam to doświadczenie “prowadzenia sektora”; wiem jak się organizuje doping itd. Ale równocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że oprócz momentu święta jest czas zwyczajny, czas codzienności.

Pytał pan o niepokój dotyczący tegorocznej frekwencji. Tak, jest niepokój i zawsze był. Przeżywałem go przez cztery lata odkąd zostałem duszpasterzem Lednicy. Współorganizatorzy strasznie się boją, czy frekwencja nie przełoży się nam na ilość zebranych ofiar, bo pieniądze są potrzebne na pokrycie kosztów infrastruktury. I mamy trochę zaczarowane koło, z czego wynika pewne napięcie.

Ale, z drugiej strony, gdyby na Lednicy pojawiło się mniej osób, to może uświadomiłoby to entuzjastom liczb, że w Polsce jest jednak poważny kryzys religijności młodego pokolenia? A to mogłoby pobudzić refleksję o przyczynach tego procesu i sposobach jego powstrzymania. Co o tym myślicie, jako specjaliści od pracy z młodzieżą?

O. WP: Znów powiem o paradoksie. Jesteśmy specjalistami od organizowania dużego spotkania czyli Lednicy.

Ale przestrzegacie przed pokusą wielkich liczb…

O. WP: Ale fachowcami od młodzieży są jednak “frontowcy”; ci, którzy są z nimi na co dzień, a więc katecheci. Zadanie, które stoi przed nami oraz przed Papieskimi Dziełami Misyjnymi, to rozmawianie z katechetami: księżmi, siostrami zakonnymi i świeckimi. Bo ważne jest to, jak oni odbierają fakt, że młodzież wypisuje się z katechezy i przestaje przychodzić do kościoła. Trzeba pamiętać, że są różne perspektywy: jest perspektywa dużych miast i mniejszych miejscowości. I to są różne punkty widzenia.

Dla mnie odpowiedź na pytanie o to, czy mniej czy więcej osób będzie na Lednicy i czy się o to niepokoję jest też w tym - i to było duże odkrycie - że jak przygotowujemy program, to przygotowuję go dla siebie, a nie dla innych. Wydaje mi się, że to jest coś, co stoi przed nami jako kapłanami. To znaczy: że ja nie organizuję spotkań w parafii, nie głoszę rekolekcji dla innych, tylko robię to dla siebie. I teraz, jeśli jako osoba odpowiedzialna przechodzę szlak św. Pawła jako ja - to będzie to autentyczne. Jeżeli zrobię to dlatego, żeby to ci inni się nawrócili, to zawsze będzie ryzyko, że nic z tego nie zostanie. Jeżeli Lednica pozostanie we mnie, to ta autentyczność będzie przemawiała do ludzi. Myślę, że to jest wniosek dla całego Kościoła, i ludzie to czują. Młodzi będą lgnęli do takiego księdza, którzy żyje tym, co mówi.

Ks. MK: Nie wygramy z demografią. To, że w 1997 r. i w paru późniejszych latach było na Lenicy więcej młodzieży wynikało w jakiejś mierze z tego czynnika. Mamy mniej osób w duszpasterstwach, jest ich mniej w szkołach, na czym cierpią szkoły średnie w mniejszych miejscowościach.

Ważny jest też sprawa umiejętnego zbalansowania w wolontariacie dwóch czynników: akcyjności i formacji. Ważne jest, że ci ludzie się znają, że będąc na przykład na Lednicy, która w tym roku będzie miała wydźwięk misyjny, ten młody człowiek zobaczy, że z jednej strony są ludzie, którzy żyją jak ja, uczą się tych samych rzeczy, słuchają podobnej muzyki itd., ale znajdują w sobie tyle siły, żeby swoim życiem głosić Ewangelię.

No właśnie, przyjazd na Lednicę wymaga dziś chyba większej odwagi niż 10 czy 15 lat temu? Czy właśnie teraz nie zmienia się profil uczestników Lednicy na bardziej gotowy na pójście w głąb?

O. WS: Nie za bardzo odpowiada mi przeciwstawianie ilość - jakość, bo to, co do tej pory miało miejsce na Lednicy też było jakościowe i nie wolno tego deprecjonować. To był po prostu inny przekaz, skierowany do innych rejestrów, stosowano inną częstotliwość fal. Mam wrażenie, że to się już skończyło, a niedawny wywiad KAI z bp. Suchodolskim jest tego przykładem. Ja podobne rzeczy mówiłem dwa lata temu, inni duszpasterze także, natomiast kiedy mówi to biskup odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży to widać, że “masa krytyczna” osiągnęła taki pułap, że także hierarchowie doszli do przekonania, że trzeba już mówić głośno.

Część młodzieży na pewno odpłynie: nie będzie już takiej ilości ani na Lednicy ani gdziekolwiek indziej.

KAI: A, właściwie, dlaczego? Biskup Suchodolski wśród przyczyn odchodzenia od praktyk i spadku deklaracji wiary wśród młodych upatruje brak przekazu wiary w rodzinie i skandale pedofilskie w Kościele.

O. WP: Czasami powinniśmy przyznać, że nie wiemy. Roman Brandstaetter zwracał uwagę, że człowiek jest pełen sprzeczności i paradoksów. Rozmawiałem z duszpasterzami młodzieży z diecezji opolskiej i to były rozmowy fascynujące. Opowiadali o codzienności katechetycznej i jeden młody ksiądz, zapalony, z błyskiem w oku mówi tak: prowadziłem katechezę cały rok, miałem fajny kontakt z młodzieżą itd., po czym z tej ekipy bardzo wiele osób z katechezy się wypisało. I nie mam pojęcia - dlaczego, skoro wszystko wydawało się iść dobrze, oni przygotowywali nawet jakieś przedstawienia itd.

Powstaje pytanie: czy odchodzenie młodzieży jest kwestią mody? Prawdopodobnie, przynajmniej częściowo, tak, bo dla młodych ludzi kwestia bycia w grupie jest, jak już mówiliśmy, ważna. Jan Paweł II pisał: jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść pod prąd. No, ale kto z młodych ludzi pójdzie pod prąd, jeśli ktoś nie doda mu otuchy? To jest strasznie trudne, bo najczęściej idziemy z ekipą.

Dlaczego młodzież wypisuje się z katechezy? O to trzeba by zapytać ich samych. Do tego potrzebne jest spotkanie, ale takie autentyczne. Ojciec Góra mawiał, że event jest tylko pretekstem do tego, żeby się ktoś pojawił. Żeby się naprawdę spotkać, trzeba by usiąść, ten młody człowiek powinien się oswoić, jak ten lisek z “Małego księcia”, otworzyć serce i powiedzieć: dlaczego ja wypisałem się z katechezy. Ale to jest strasznie trudne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter