Charyzmat trwa, dzieła się zmieniają. Musimy pytać, co by dzisiaj zrobił założyciel danego zakonu - mówi ks. Dariusz Wilk CSMA, przełożony generalny michalitów i przewodniczący Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce, w rozmowie z Barbarą Stefańską.
W Polsce jest ok. 10,5 tysiąca zakonników. To dużo czy mało?
Trudno ocenić. Ufamy, że Pan Bóg daje tyle powołań, ile potrzeba w danym czasie. Aczkolwiek ciągle aktualne jest wezwanie Pana Jezusa, że „żniwo wielkie, ale robotników mało”. Droga zakonna zawsze była niezwykłym wyzwaniem. Jest to życie radami ewangelicznymi i ślubami: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.
Jeśli chodzi o proporcje osób konsekrowanych w stosunku do liczby ludności, w Polsce wynik utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie, ale nie jest to powód do samouwielbienia. Wyraźnie widzimy tendencję spadkową. Martwimy się perspektywą braku zastępowalności pokoleń, co zresztą odzwierciedla sytuację całego społeczeństwa.
Warto dodać, że zakony mają charakter międzynarodowy. Wysyłamy też wiele osób za granicę. Co czwarty polski zakonnik pracuje poza granicami – w krajach misyjnych i tam, gdzie nie ma powołań, np. w Niemczech, Belgii, Holandii czy Francji. W momencie odwilży na Wschodzie wielu zakonników pojechało do krajów byłego ZSRR.
Skąd pochodzą nowe powołania?
Nie da się utworzyć tabelki, do której wpiszemy wiek kandydatów i z jakiego środowiska się wywodzą. Podchodzimy indywidualnie do każdego, kto się zgłasza. Niektórzy przychodzą zaraz po maturze, ale jest ich zdecydowanie mniej. Inni przerywają studia i zgłaszają się do zgromadzeń. Są w końcu tacy, którzy już pracują, mają ponad 30 lat. Często kandydaci w jakiś sposób są związani z naszymi rodzinami zakonnymi – parafią czy wspólnotą. Albo dowiedzieli się o danym zgromadzeniu i zaczęli uczestniczyć w różnych spotkaniach formacyjnych. Ale zdarzają się też kandydaci, po ludzku biorąc, z przypadku, np. z internetu. Ktoś przeczyta o danym charyzmacie czy działalności i odpowiada mu to.
Jakie trudności przeżywają kandydaci do zakonów?
Są problemy z rozeznawaniem, podejmowaniem decyzji i wytrwałością. Żyjemy w epoce tymczasowości – dziś tu jestem, jutro może mnie nie być. Ci, którzy zaczynają drogę zakonną, są ludźmi tej epoki. Ostateczna decyzja, czyli złożenie ślubów wieczystych, jest więc nieraz odkładana. Podobnie narzeczeni odsuwają decyzję o ślubie. Spotykam się z dramatem ludzi, którzy nie potrafią podjąć decyzji i przyjąć wszystkich jej konsekwencji.
Jaką rolę odgrywają zakony w dzisiejszym świecie?
Zakonnicy są bardzo potrzebni we współczesnym świecie, tak jak każdy człowiek wiary, aby być „solą ziemi i światłem świata”. Źródło światła nie zawsze jest widoczne, ale daje jasność. Z punktu widzenia wiary zakonnicy przyczyniają się do tego, aby świat trwał w dobru, pokoju, nadziei. To się często wyraża przez podejmowane dzieła. Ale tak nie musi być, bo są też zakony kontemplacyjne.
Niezależnie od charyzmatu czy rodzaju działalności wszystkie zakony mają być osiedlami świętości, by można było tam zapukać, poprosić o modlitwę, rozmowę czy wsparcie. Podstawą drogi zakonnej jest wiara. Oddajemy Bogu całe życie, ufając, że On ma plan – niech kieruje poprzez natchnienia i decyzje przełożonych.
Czy istnienie zakonu zależy od potrzeby danego czasu?
Bogactwo charyzmatów życia zakonnego to ogromny cud. Jak wspaniałomyślny jest Bóg i jaką ma fantazję, iż powołał tak wielu założycieli rozmaitych zgromadzeń! Oczywiście, konieczna jest nieustanna autoanaliza, można powiedzieć ewaluacja, na ile dane dzieło odpowiada potrzebom współczesnych czasów. Jest takie ważne założenie: charyzmat trwa, dzieła się zmieniają. Jednym z pierwszych zgromadzeń byli bracia mostowi, którzy budowali mosty na rzekach. Dziś jest to zadanie architektów. Zakon musi dostosowywać się do tego, co niosą czasy, aby przekształcać swoje dzieła.
Musimy pytać, co by dzisiaj zrobił założyciel. Franciszkanie – jak postępowałby św. Franciszek, dominikanie – jak św. Dominik, michalici – co zrobiłby bł. Bronisław Markiewicz, a jezuici – Ignacy z Loyoli. Odpowiadając na to pytanie, podejmujemy konkretne decyzje.
Jak Ksiądz osobiście postrzega powołanie zakonne?
Życie zakonne to piękne życie. Posłuszeństwo nie jest niewolą, ale pewnością, że Bóg prowadzi i wybiera dla mnie najlepsze. Śluby dają wolność i czas na refleksję, na doświadczenie głębi relacji z Bogiem. Chciałem zachęcić – nie wszystkich, ale tych, którzy mają to powołanie – by byli odważni. Kiedy Pan Bóg daje powołanie, da też siłę. I aby mieli świadomość, że nie są sami, bo mogą liczyć na pomoc braterskiej wspólnoty.