19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Z misją

Ocena: 0
5208

Misje to nie miejsce i czas, ale stan ducha. Są misjonarze, którzy pojechali nawracać, a niespodziewanie nawrócili się sami. Bo do nawrócenia – mówią – potrzebna jest wysoka temperatura.

fot. arch. Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego

Blisko 160 polskich misjonarzy ze wszystkich kontynentów zjechało do Warszawy na doroczne spotkanie, w tym roku połączone z obchodami 50-lecia Komisji Episkopatu ds. Misji. Przyjechali wymienić doświadczenia – ci z dwuletnim i ci z czterdziestoletnim stażem – i naładować akumulatory. Nikt się nie skarży, ale o. Dariusz Szymczycha, werbista, misjonarz i sekretarz Komisji Episkopatu Polski ds. Misji, już dobrze wie: misjonarze, z dala od kraju, rzuceni w inną kulturę, są bardzo samotni.
 

Kurza waluta

Ksiądz Józef Oleksy, posługujący w Malawi od 17 lat, wspomina, że na pierwszej misji w Zambii do najbliższego sklepu czy poczty miał 270 km. Funkcjonował bez prądu i wody, a zamrażarka „chodziła” na naftę. – Temperatura wynosiła 50 stopni w cieniu – mówi. – Ale gdy motywacją jest pomaganie, rozwój duchowy, takich niewygód się nie zauważa.

Posługujący od dwóch lat w Papui Nowej Gwinei ks. Grzegorz Kasprzycki podkreśla, że na misji inne jest wszystko: kultura, chleb, mentalność. – Jedno nas łączy – podkreśla – człowieczeństwo. Myślę, że Bóg zbawi tamtych ludzi i bez misji. Misje są bardziej dla mnie: to moja droga do bycia świętym i do bycia człowiekiem.

– Ja na misji się nawróciłam – przyznaje otwarcie s. Annuncjata Waszewska, od 10 lat w Kamerunie. – Jeden biskup powiedział kiedyś, że niektórym do nawrócenia potrzebna jest wysoka temperatura. To o mnie. W temperaturze 68 stopni Celsjusza i w ekstremalnych warunkach nawróciłam się na drugiego człowieka. Na misji czuję, że jestem dla wszystkich: nie ogranicza mnie rodzina, do każdego mogę dotrzeć.

 
Na misjach posługuje dziś 2007 polskich misjonarzy, w tym 983 zakonników, 677 sióstr zakonnych, 219 księży i 59 świeckich. Przebywają w 97 krajach na wszystkich kontynentach. Najwięcej pracuje ich w Afryce i na Madagaskarze. Przygotowanie do misji trwa dziewięć miesięcy i obejmuje naukę języka, misjologię, naukę o innych religiach, kulturze danego kraju oraz kontakty z misjonarzami. Ale najpierw – rozeznanie.
   

Dla tubylców przyjazd misjonarzy jest rzeczą niepojętą: – Nie mogą się nadziwić, że przyjeżdżam ze świata, gdzie wszystko mogę mieć na wyciągnięcie ręki, do głuszy, gdzie nie ma nic. To według nich nie ma tam nic. Dla mnie to wszystko! – podkreśla s. Annuncjata. Jest pielęgniarką na misji, która ma szkołę, przedszkole, ośrodek zdrowia, pracownię haftu. Siostra Anuncjata jeździ po wioskach i szczepi dzieci, odwiedza osoby stare i opuszczone. – Największym problemem są tam odległości, zwłaszcza w porze deszczowej trudno dotrzeć do wszystkich potrzebujących – mówi.

Problemem jest też bieda. Za opiekę ludzie płacą kurami, bananami, orzechami. – Pobieramy od nich symboliczne opłaty, by jałmużna nie odebrała im godności. Tylko mnie trudno płacić w aptece kurą – śmieje się misjonarka.

Misjonarze uczą zaradności. Siostry przyuczają do zawodu krawcowej, dostarczają materiał i płacą za pracę, a gotowe ubrania odkupują i rozdają biednym w parafiach. Kobiety uczą się też szacunku do swojego ciała. – Coraz więcej ich przychodzi rodzić do szpitala i dba o higienę, co w Afryce, niestety, nie jest normą – przyznaje s. Annuncjata. – Uczę je cyklu, by miały wpływ na swoją płodność.
 

Chrystus i łapówki

Ewangelizacja to triada: praca dla ducha, ciała i umysłu. Dlatego do krajów misyjnych należy nieść Kościół, ośrodki zdrowia i szkoły. Są parafie, w których Msze Święte odbywają się trzy-cztery razy w roku. Ale bywa i tak, że trzeba ograniczyć się do odpowiedzi na pytania: „Kto to Chrystus?”, „Co to Biblia?”. – I podążać za pedagogiką Jezusa: „Jeśli chcesz” – podkreśla o. Szymczycha.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter