Lekcje religii służą pogłębianiu wiedzy religijnej, ale też wspomagają kształtowanie postaw inspirowanych Ewangelią. - mowi bp. Marek Mendyk, ustępujący przewodniczący Komisji Wychowania Katolickiego KEP w rozmowie z Piotrem Kościńskiem
fot. BP KEP
W tym roku mija trzydzieści lat od przywrócenia lekcji religii w szkołach. Jak Ksiądz Biskup ocenia cały ten okres?
To co wydarzyło się trzydzieści lat temu było dziełem Opatrzności Bożej. Taka okazja, by każdego dnia iść do szkoły i móc docierać z Dobrą Nowiną do ogromnej rzeszy dzieci i młodzieży to jest łaska. Pytanie: czy ją dobrze wykorzystaliśmy? Co dobrego udało się nam a co jeszcze wymaga zagospodarowania? Mówiąc najogólniej uważam, że to był i jest dobry czas.
Czy fakt, że lekcje odbywają się z dala od kościołów, nie powoduje ich oddzielenia od praktyk religijnych? W szkole nie można przecież nawet pytać uczniów choćby o to, czy chodzą na Msze Święte?
30 lat temu zauważyliśmy, że powrót z nauczaniem religii do szkoły wyprowadził katechizowanych z parafii. Opustoszały kościoły, domy katechetyczne. I chociaż wydawało się nam wtedy, że to jest etap przejściowy to jednak okazało się po tych latach, że z trudem przychodzi nam odbudowywać relacje uczniów z parafią. Próbujemy to czynić przez katechezę wspólnotową organizowaną w parafii: grupy religijne, przygotowanie do sakramentów. Gdy chodzi o praktyki religijne to nauczyciele religii mają swoje sposoby, by zorientować się w praktykach religijnych swoich uczniów. Nie mogą wprawdzie tych praktyk oceniać – to jest oczywiste, ale pytać o nie nikt nam nie zabrania. Może z wyjątkiem przeciwników religii w szkole. Oni najbardziej widzieliby nas w „zakrystii” kościoła.
W roku szkolnym 2019/2020 na lekcje religii w Polsce uczęszczało ogółem 87,6 proc. uczniów. Czy ten odsetek powinien nas cieszyć?
Cieszą nas wszyscy, którzy przychodzą na religię szkolną. Z pewnością każdy proboszcz chciałby, żeby z jego parafii uczęszczało na katechezę 100 proc. dzieci i młodzieży, ale tak będzie dopiero w niebie. Udział w nauczaniu religii jest niezwykle ważnym elementem formacji chrześcijańskiej i ludzkiej. Lekcje religii służą pogłębianiu wiedzy religijnej, ale też wspomagają kształtowanie postaw inspirowanych Ewangelią: wrażliwość na potrzeby i cierpienia bliźnich, tolerancję, zrozumienie, otwartość, służbę… To także uczenie się kultury wyższej, innej od tej, którą nazywamy kulturą masową. Kiedyś Jan Paweł II w liście do artystów napisał, że potrzeba nam nie tylko dobrze przygotowanych hutników, lekarzy i nauczycieli, ale potrzeba również artystów, którzy będą wydobywali piękno i będą kształtować naszą wrażliwość. Po to jest także szkolne nauczanie religii. Nasi uczniowie w szkole muszą wiedzieć, że Kościół od początków swojego istnienia stoi na straży kultury. To jest istotny czynnik życia społecznego.
Lekcje religii w szkołach traktowane są nierzadko „po macoszemu” zarówno przez dyrekcje szkół, jak i innych nauczycieli oraz samych uczniów. Dlaczego tak się dzieje?
W mojej ocenie dzieje się tak dlatego, że brakuje tego właśnie zrozumienia: czym w istocie jest nauczanie religii? Wielu – często nie mając zupełnie o tym pojęcia – widzi w tych działaniach jedynie uczenie katechizmu, surowy przekaz doktryny wiary, a są też i tacy, którzy myślą, że na lekcjach religii dzieci uczą się odmawiania pacierza i ładnego śpiewania pieśni religijnych. Tak, jak inne przedmioty, religia ma swoją podstawę programową, ma swój szczegółowy program nauczania – warto po te dokumenty sięgnąć, żeby zobaczyć czym w istocie jest nauczanie religii w szkole i czego naprawdę uczą się dzieci.