O potrzebie wychowywania naszych serc do nadziei w zmartwychwstanie mówił dziś papież Franciszek podczas audiencji ogólnej.
W swojej katechezie komentował fragment z Pierwszego Listu do Tesaloniczan (1 Tes 5, 4-11). Jego słów w auli Pawła VI wysłuchało około 6 tys. wiernych.
Franciszek przypomniał, że Pierwszy List św. Pawła do Tesaloniczan jest najstarszym pismem Nowego Testamentu, ukazującym entuzjazm i radość, z jaką młoda wspólnota w Salonikach celebruje zmartwychwstanie Pana Jezusa. Jej trudnością było nie tyle uznanie zmartwychwstania Jezusa, ile uwierzenie w zmartwychwstanie umarłych. Dlatego, zdaniem papieża, tekst ten jest wyjątkowo aktualny, gdyż w obliczu zbliżania się naszej śmierci czy też zgonu kogoś bliskiego czujemy, że nasza wiara poddawana jest próbie.
– Paweł w obliczu lęków i niepewności wspólnoty zachęcał, by trzymać się nadziei, wkładając na głowę jak hełm, zwłaszcza w najtrudniejszych doświadczeniach i chwilach naszego życia, "nadzieję zbawienia". To jest właśnie nadzieja chrześcijańska – stwierdził Franciszek.
Charakteryzując nadzieję chrześcijańską wskazał, że jest ona oczekiwaniem na coś, co już zostało dokonane i co na pewno dokona się dla każdego z nas. – Żywienie nadziei oznacza zatem nauczenie się życia w oczekiwaniu. Ale oznacza to serce pokorne, ubogie. Tylko ubogi potrafi oczekiwać. Kto jest już pełen siebie i swoich posiadłości, nie potrafi pokładać swojej ufności w nikim oprócz siebie – powiedział papież.
Podkreślił, że jesteśmy wezwani do modlitwy również za osoby, które kochaliśmy, a które nas opuściły, aby mogły żyć w Chrystusie i być w pełnej komunii z nami.
– Prośmy zatem Pana, aby wychował nasze serce do nadziei w zmartwychwstanie, abyśmy mogli się nauczyć życia w pewnym oczekiwaniu spotkania z Nim, razem ze wszystkimi naszymi bliskimi – zakończył swoją katechezę Franciszek.