25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wierność i solidarność

Ocena: 0
870
Obrona pracowniczych praw, godności i piękna pracy, interesów materialnych, socjalnych, kulturalnych, zdrowotnych, wychowawczych, rozwoju wiedzy i umiejętności, budowanie etycznej podstawy relacji między pracownikami pracodawcami, przeciwdziałanie bezrobociu i pomoc osobom bez pracy. Jakże bardzo ten katalog waszych powinności i waszej społecznej aktywności prowadzi ku wartościom Bożym i etyce chrześcijańskiej.

Wydobędę jeden z nich. Pamięć o towarzyszach wspólnej drogi. O tych, którzy z różnych powodów znaleźli się na marginesie życia. Odnajdywanie ich, pomoc, wydobywanie na jaw ich dobrych czynów z zapomnienia.

 

Solidarność musi iść przed walką

Umiłowani! Uczył nas Jan Paweł II, że solidarność musi iść przed walką. Że solidarność również wyzwala walkę. Ale nie jest to nigdy walka przeciw drugiemu. Walka, która traktuje człowieka jako wroga i nieprzyjaciela – i dąży do jego zniszczenia. Jest to walka o człowieka, o jego prawa, o jego prawdziwy postęp: walka o dojrzalszy kształt życia ludzkiego” (Gdynia, 11 czerwca 1987). Byliście zawsze wierni tej zasadzie. Pamiętaliście i pamiętacie o niej. Wedle niej biegł szlak waszej drogi.

A ta droga często innym zawadzała. Szczególnie w latach zachłyśnięcia się wielu naszych rodaków trucizną liberalizmu. Buńczucznego rozpychania się kapitalizmu, który programowo lekceważył moralny aspekt pracy. Jakże często byliście lekceważeni. Niesłuchani. Wręcz wyszydzani. Spychani do narożnika polskiego życia.

Waszą drogę tarasowano murami niechęci, niezrozumienia, odrzucenia. Nie słuchano was, kiedy protestowaliście przeciw wyprzedaży majątku narodowego. Traktowaniu ludzi pracy, szczególnie tych z wielkich zakładów pracy, jako niepotrzebnej nieprzydatnej nikomu masy upadłościowej. Szydzono z solidarnościowego etosu. Waszym sztandarom i ideałom wyznaczano miejsce w muzealnej gablocie. Ileż razy mechanizmy demokracji, które miały regulować bieg społecznego życia, okazywały się nic nie znaczące. Zlekceważono steki tysięcy podpisów za referendami w istotnych sprawach. Kpiono ze związkowych protestów, choćby przeciwko arbitralnemu podniesieniu wieku emerytalnego.

A przecież nie zwinęliście związkowych sztandarów. Nie wyprowadziliście ich ze sceny polskiego życia. Szliście swoją drogą. Wierni solidarnościowym ideałom. Odporni na zaczadzenie liberalnym nurtem.

Solidarność musi iść przed walką. Solidarność to jeden z drugim, a nie jeden przeciw drugiemu. Pamiętacie o tej zasadzie, o tym wektorze związkowej służby, także i dziś. W tej szczególnej chwili, kiedy w polskim życiu publicznym nastąpiła niespotykana eksplozja wrogości, obelg, złorzeczeń.

Kiedy w imię obrony rzekomo zagrożonej demokracji, odmawia się prawa do pełnienia społecznego mandatu tym, którzy do tej roli wykreowani zostali wolą wyborców.

Kiedy z różnych gremiów dobiega to bezrozumne: nie bo nie! Ma być tak, jak było! Rozbrzmiewa zachęta – i to z ust tych, którzy nie tak dawno pełnili wysokie funkcje, w trzecim, sądowniczym filarze władzy, że polityczne spory, winna rozstrzygnąć „naga siła” – to znaczy przemoc i agresja.

Pamiętajmy jeszcze i o tym. Nie raz w polskich dziejach dochodził do głosu ciemny nurtu zaprzaństwa, serwilizmu wobec silnych i możnych sąsiadów. Nie raz szukano protekcji, wynoszono polskie problemy, aby czynić z nich narzędzie zewnętrznego nacisku, agresywniej krytyki nie znającej właściwego stanu rzeczy. I jaki – w wymiarze polskich wieków był tego efekt? Jaka nagroda? Ta najgorsza: wydziedziczenie z narodowej pamięci.

Módlmy się dziś, Bracia i Siostry, o to wyciszenie polskich serc, wyhamowanie emocji, które niosą duchowe spustoszenie, które antagonizują środowiska pracy bywa, że i rodziny.

 

 „Chciejmy patrzeć na ziemie ojczystą”

Umiłowani! Od kilku miesięcy zmieniają się wektory polityki polskiej. Patrzycie zapewne z satysfakcją na ten kierunek zmian, który tak wiele czerpie z waszej drogi. Społeczną wrażliwość. Duch reform, tych o wymiarze gospodarczym, społecznym, ustrojowym. W odwrocie z polskiego życia znajduje się przekonanie, że państwo powinno promować silnych.

Przyszedł wreszcie czas, kiedy w polu uwagi i decyzji znaleźli się ci, którzy potrzebują pomocy. Kiedy tak wiele uwagi poświecą się temu, co określa się mianem polityki historycznej. Między innymi szukaniu zapomnianych mogił mordowanych skrycie bohaterów. Nakrywaniu ich szczątków biało-czerwonym całunem czci i uznania. Rok mija jak ulicami Gdańska przeszedł wielki narodowy pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”– Żołnierzy Wyklętych, żołnierzy Bogu i Polsce wiernych.

Wasz związek stał się wreszcie partnerem społecznego dialogu. Rzeczywistym, a nie malowanym. Słuchanym z uwagą. Wpływającym na kształt podejmowanych decyzji. Czasem w sporze. W kontrowersji. Ale merytorycznej. Poważnej. Przynoszącej pozytywne rozwiązania.

Przed laty mówił kardynał Stefan Wyszyński: „Nie oglądajmy się na wszystkie strony. Nie chciejmy żywić całego świata, nie chciejmy ratować wszystkich. Chciejmy patrzeć na ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Chciejmy pomagać naszym braciom, żywić polskie dzieci, służyć im tutaj, przede wszystkim wypełniać swoje zadania – aby nie ulec pokusie „zbawiania świata” kosztem własnej ojczyzny (Przemówienie do kapłanów, 1976).

To dobrze, że coraz więcej jest tego patrzenia na ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu. Nas nie trzeba stawiać co i raz na baczność, musztrować, upominać, napominać abyśmy stanęli kornie w szeregu wsłuchani w dyrektywy brukselskich urzędników. Bo mamy przyrodzone prawo, aby patrzeć na wiele spraw naszym, polskim spojrzeniem. Rozwiązywać je wedle naszego rozeznania, naszych ocen, naszych potrzeb, które my potrafimy najlepiej rozeznać. I to nie jest coś nadzwyczajnego. To jest prawo każdego kraju, który w poważny, godny sposób traktuje swoją niepodległość, swoją suwerenność.

Módlmy się dziś w intencji ojczyzny, tego wielkiego daru Boga. O mądry, dar rozwiązywania naszych spraw, naszych problemów. Bez oglądania się na innych, bez pokornego przyjmowania zewnętrznych dyrektyw. O dar wnikliwego, mądrego, roztropnego, motywowanego szacunkiem i patriotyzmem patrzenia „na ziemię ojczystą, na której wspierając się, patrzymy ku niebu”.

Umiłowani! Kila dni temu, tu w Gdańsku, Pan Prezydent, zainicjował debatę konstytucyjną. Zachęcał do podjęcia poważnej narodowej dyskusji, które finałem ma być nowa konstytucja. Rozpoczął ją od Solidarności, bowiem „Solidarność jest nie tylko słowem, ale jako ruch jest dla nas wszystkich symbolem odzyskanej wolności” – to Jego słowa. Do namysłu, do projektów, do dezyderatów, które pozwolą na stworzenie nowej, polskiej Konstytucji.

Konstytucji dla obywateli, a nie dla elit. Konstytucji, która będzie czerpała z doświadczeń ostatnich trzydziestu lat polskiej drogi, z dziedzictwa dróg do Niepodległej, z wielkiego depozytu tego co na polskiej drodze: dobre, twórcze, sprawiedliwe, sprawdzone.

Niech to będzie dyskusja ożywcza. Konstruktywna. Służebna wobec oczekiwań i pragnień narodu, Kościoła, ludzi pracy. Czy w tej nowej konstytucji nie powinien znaleźć się zapis gwarantujący polskim obywatelom świętości niedzieli? Stawiam takie pytanie.

Niechaj ta nowa konstytucja otrzyma nową preambułę. Przejrzystą, jasną, jednoznaczną. Wyzbytą swoistego lawiranctwa i słownej żonglerki. Dajmy w tej preambule przejrzyste świadectwo związku naszej Ojczyzny z Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym, z Chrystusem, z Jego Matką – Królową naszego narodu, z chrześcijaństwem, motorem naszych dziejów, naszej drogi – wczoraj, dziś, jurto.

Jakże prosto, pięknie, zgodnie z prawdą wieków wyrazili to bracia Węgrzy w swej konstytucji. Wobec laicyzującej się Europy, tracącej ducha, sprzeniewierzającej się jakże często dziedzictwu swej przeszłości, nasi węgierscy pobratymcy wyznają z godnością: „Jesteśmy dumni, że nasz pierwszy król, święty Stefan, przed tysiącem lat osadził węgierskie państwo na trwałych fundamentach, a naszą ojczyznę uczyni częścią chrześcijańskiej Europy”.

Wyraźmy i my w preambule naszej nowej konstytucji prawdę naszych polskich wieków .O chrześcijańskiej drodze narodu. Jej wartości, pięknie, godności, narodotwórczej sile!

Umiłowani! Po zakończeniu Mszy świętej, po błogosławieństwie na dalszy bieg godzin tego świątecznego dnia, pójdziemy w pochodzie radości wiary, nadziei i miłości na Plac Solidarności pod pomnik Poległych Stoczniowców 1970 roku. Staniemy tam w modlitewnej zadumie.

Jak co roku, każdy z nas odczyta umieszczone na tam słowa psalmu: „Pan da siłę swojemu ludowi. Pan da swojemu ludowi błogosławieństwo pokoju”. Niech ten pokój trwa. W sercach waszych. W Solidarności. W Ojczyźnie. „A Bóg pokoju będzie z wami”. „Niech się nie trwoży serce wasze, ani się nie lęka”. Amen.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter