28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wiejski wikary

Ocena: 0
1261

Nie było prądu, a na katechezę do pięciu szkół docierało się furmanką – tak wyglądała pierwsza parafia ks. Karola Wojtyły.

fot. archiwum

Tuż po święceniach kapłańskich w 1946 r. ks. Wojtyła pojechał na studia doktoranckie do Rzymu. Skierował go tam ówczesny metropolita krakowski kard. Adam Sapieha. Młody kapłan przez dwa lata intensywnie – jak wspominał – „uczył się Rzymu”. W okresie wakacyjnym odwiedził Holandię, Belgię, Francję i poznawał tamtejsze metody duszpasterskie. Po zakończeniu studiów w 1948 r. wrócił do Krakowa, gdzie zastał pierwszy przydział pracy: Niegowić.

Taka decyzja może wydawać się zaskakująca – wykształcony za granicą kapłan, co było wówczas rzadkością, został skierowany do pracy w wiejskiej parafii, a nie do środowiska akademickiego czy naukowego. Sam Jan Paweł II wspominał, że przyjął tę decyzję z radością. Na parafię „pojechałem autobusem z Krakowa do Gdowa, a stamtąd jakiś gospodarz podwiózł mnie szosą w stronę wsi Marszowice i potem doradził mi iść ścieżką wśród pól, gdyż tak miało być bliżej. W oddali było już widać kościół w Niegowici. A był to okres żniw. Szedłem wśród łanów częściowo już skoszonych, a częściowo czekających jeszcze na żniwo. Pamiętam, że w pewnym momencie, gdy przekraczałem granicę parafii w Niegowici, uklęknąłem i ucałowałem ziemię. Nauczyłem się tego gestu chyba od św. Jana Marii Vianneya” – pisze w książce „Dar i tajemnica”.

Młody wikariusz uczył katechezy w pięciu szkołach podstawowych. „Dowożono mnie wozem konnym lub bryczką” – wspominał. Zdarzało się, że przemierzał trasę pieszo. Maria Trzaska wspomina jeden z takich „spacerów” do pobliskich Nieznanowic: „Były roztopy i rowy pełne wody. A na drodze błoto. Chciał przeskoczyć na drugą stronę i wpadł do tego rowu z wodą”. Ksiądz Wojtyła chodził też do pobliskiego Łapanowa. Aby upamiętnić te wyprawy i podziękować za dar Jana Pawła II, w 2000 r. zrodziła się tam tradycja organizacji rajdów pieszych Niegowić-Łapanów. Uczestnicy pokonują trasę 12 km w około trzy godziny.

W czasach powojennych warunki życia były trudne. „Dwie wioski były prawie zrujnowane, po 20 domów spalonych, no i bieda po prostu, i błoto, i światła nie było, radia nie było” – tak opisuje sytuację w Niegowici jej mieszkaniec Stanisław Wyporek.

Nowy ksiądz żył skromnie, wręcz biednie. Najlepiej o tym świadczy opinia pani zajmującej się pracami domowymi w parafii, którą przytacza późniejszy wikariusz w Niegowici – ks. Marian Jakubiec. Otóż stwierdziła ona, iż: „On [ks. Wojtyła] będzie dziadem do śmierci. Nic nigdy miał nie będzie”. Skarżyła się, że „nawet jak prania w koszu szukałam, to nie było. Wszystko dziadom rozdał”.

Mieszkańcy wspominają, że ks. Wojtyła zwrócił uwagę swoim podejściem do parafian i zainteresowaniem ich życiem. Od razu nawiązał żywy kontakt z młodymi ludźmi. Maria Trzaska brała udział w niedzielnych spotkaniach ks. Wojtyły z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży. „Oprócz części poważnej, oficjalnej: referatu, pogadanki, była część rozrywkowa – nawet zabawy taneczne”. Część licealistów przychodziła, by prowadzić dyskusje na temat książek lub różnych aktualnych tematów. W tych spotkaniach brał udział m.in. Julian Sutor, późniejszy doktor habilitowany nauk prawnych i dyplomata. „[Ks. Wojtyła] utwierdził mnie w moich planach, marzeniach, że świat się nie kończy na Niegowci, że trzeba wyjść, że trzeba iść przede wszystkim na studia wyższe, że to jest droga w świat, wielki świat” – wspominał.

Ksiądz Karol przygotowywał również z młodzieżą spektakle teatralne – wieczór mickiewiczowski i sztukę „Gość oczekiwany”. Spektakl został wystawiony około sześciu razy. Młodzież w nietypowy sposób rozwiązała problem braku prądu: „Chłopcy postarali się o stare, poniemieckie dynamo. Duże. Na strychu budynku zawsze dwóch obracało (…) i żarówka na scenie się świeciła” – mówi Maria Trzaska.

„W tym czasie parafia w Niegowici przygotowywała się do obchodu 50-lecia święceń kapłańskich proboszcza. Ponieważ stary kościół nie wystarczał już na potrzeby duszpasterskie, parafianie zadecydowali, iż najpiękniejszym darem dla Jubilata będzie budowa nowej świątyni” – pisał Jan Paweł II w książce „Dar i tajemnica”. Maria Trzaska uzupełnia tę wersję, podkreślając, że to był pomysł samego wikariusza Wojtyły, podchwycony przez parafian. Przyszły papież również złapał za łopatę. „Tam gdzie ambona, to tam kopał właśnie ks. Karol. Nawet mu zwracał uwagę drugi wikary: »Pobrudzisz sobie sutannę, gdzie w sutannie do takiej roboty«. On mówi: »Przyzwyczajony jestem, nie wolno zapominać takiej pracy«” – wspomina Stanisław Wyporek. Rzeczywiście, czteroletnia praca fizyczna w fabryce Solvay w czasie wojny przyzwyczaiła Wojtyłę do pracy fizycznej.

Nie doczekał jednak wybudowania nowego kościoła, gdyż został przeniesiony w 1949 r. do parafii św. Floriana w Krakowie. Był w Niegowici zaledwie przez rok, ale pozostawił po sobie trwały ślad. Dobrze sprawdził się w roli wiejskiego wikariusza. A w Krakowie rozpoczął długoletnią pracę z młodzieżą akademicką i dalsze studia naukowe.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter