19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ukochane Andrzejewo

Ocena: 0
6712

Prymas Stefan Wyszyński często powracał, nie tylko myślami i sercem, tam, gdzie spędził młodzieńcze lata.

fot. xhz / kościół św. Bartłomieja w Andrzejewie

Kościół, gdzie Stefan Wyszyński przyjął Pierwszą Komunię Świętą i bierzmowanie. Figura Matki Bożej, do której przychodził po śmierci matki. Wysadzana tujami Aleja Prymasa Wyszyńskiego od miejsca, gdzie stała nieistniejąca już organistówka, do cmentarza. Nieopodal cmentarnej kaplicy grób matki.

Andrzejewo, choć mocniej związane z Prymasem, nie jest tak znane jak odległa o 26 km Zuzela, gdzie się urodził. Jeszcze nie docierają tu pielgrzymki. Mieszkańcy wspominają przyjazdy Prymasa: bywał tu przynajmniej dwa razy w roku, zawsze odwiedzał grób matki. – Przyjeżdżał na zaproszenie miejscowych proboszczów, często także niezapowiedziany, gdy wracał z Łomży lub Białegostoku, spotykał się z przyjacielem ks. Janem Tyszką. Upodobał sobie werandę na plebanii – opowiada Damian Jasko, historyk, mieszkaniec Andrzejewa. Ludzie się do niego wtedy zbiegali. Pamiętał nazwiska. Przesyłał na adres parafii przechowywane do dzisiaj listy i kartki z zapewnieniem o modlitwie.

Podkreślał, że z Andrzejewem jest bardzo związany. „Tu bowiem od roku 1910 wychowywałem się; tutaj jako dziewięcioletni chłopiec straciłem Matkę. (…). W tej świątyni po raz pierwszy przystąpiłem do Stołu Pańskiego. W tym też kościele przyjąłem sakrament bierzmowania z rąk biskupa-męczennika, ówczesnego biskupa płockiego Antoniego Nowowiejskiego. Wspomnienia te zachowuję głęboko w sercu. (…) W tej świątyni kształtowało się, rozwijało i dochodziło do świadomości moje powołanie kapłańskie. Tutaj postanowiłem, że pójdę do seminarium i będę pracował nad tym, aby zasłużyć sobie na łaskę kapłaństwa” – mówił w 1970 r.

 


PRZEPROWADZKA

Wyszyńscy przeprowadzili się w 1910 r. z Zuzeli do większego Andrzejewa, które do 1869 r. miało prawa miejskie. Stanisław otrzymał posadę organisty lepiej płatną i trzypokojowe mieszkanie, co było istotne dla siedmioosobowej rodziny, oczekującej kolejnego dziecka. Julianna obawiała się przeprowadzki. „Na śmierć mnie wieziesz” – mówiła mężowi. Starsze dzieci z ojcem wyjechały wcześniej, przywieźli dobytek. Następnego dnia dołączyła Julianna z młodszymi. Jak wspominał po latach Prymas, kiedy on z rodzeństwem puszczali kaczki na stawie przy kościele, matka najpierw udała się na cmentarz.

– Starsze dzieci poszły do czteroklasowej szkoły gminnej. Młodsze do ochronki, znajdującej się pod pieczą proboszcza – opowiada Damian Jasko. Stefan lubił bawić się w księdza. Dzieci urządzały procesje, a on szedł pod baldachimem albo spowiadał kolegów. Ulubionym miejscem zabaw był też staw. Chłopca pociągała legenda o dzwonie, który nie chcąc zostać przetopiony na armaty, jak wiele wówczas kościelnych dzwonów, sam przeniósł się do stawu. Stefan wsuwał w trzciny deskę, by usłyszeć serce dzwonu, co miało się udawać tylko wybranym. Martwił się: „Chyba grzeszny jestem, nie słyszę muzyki dzwonu”.

W kazaniu w Andrzejewie Prymas wspominał, że był chłopcem psotnym, ale dom uformował go religijnie. Na lekcjach był małomówny. Między nauczycielem Arasimowiczem a uczniami często dochodziło do konfliktów.

W całej okolicy silne były nastroje patriotyczne. W grudniu 1905 r. doszło do wystąpienia 600 osób o charakterze narodowym. Kilka dni później zebranie gminne podjęło oficjalną uchwałę o wprowadzeniu języka polskiego w urzędzie gminy i w szkole. Do 1908 r. krzewieniem i popieraniem oświaty w duchu chrześcijańskim i narodowym zajmował się andrzejewski oddział Polskiej Macierzy Szkolnej. Po latach Prymas mówił: „Mając lat dziesięć, po raz pierwszy dostałem do ręki w domu mojego ojca książkę ukazującą historię Polski, »Dwadzieścia cztery obrazki«. Oczywiście była to książka zabroniona, nie wolno jej przechowywać w domu, ale mój ojciec był tak oddany sprawom Narodu, że narażając się na prześladowanie, nie lękał się uczyć dzieci historii Polski, choćby potajemnie”.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter