Podczas swojej ostatniej audiencji generalnej mówił, że kiedy pełnił funkcję namiestnika św. Piotra, rzeczywiście Pan nim kierował, czuł codziennie Jego obecność. Czuł się jak św. Piotr z Apostołami w barce na jeziorze Galilejskim. „Ale zawsze wiedziałem – akcentował – że w tej łodzi jest Pan, że łódź Kościoła nie jest moja, nie jest nasza, ale to Jego łódź i On nie pozwoli, by zatonęła. To On jest tym, który nią kieruje, oczywiście za pomocą ludzi, których wybrał, tak jak chciał.”
Franciszek
Decyzja Benedykta XVI o ustąpieniu była szokiem dla całego Kościoła. Teraz po raz pierwszy wybrany został na papieża ktoś spoza Europy. Nie naukowiec ponadto, ale duszpasterz wnoszący ze sobą cały bagaż kultury latynoskiej. Widać to w stylu kontaktów duszpasterskich, w typie relacji do „struktur watykańskich” (mieszkanie w Santa Marta, zwykłe buty), w widzeniu problemów i Kościoła i świata oraz misji Kościoła już nie z perspektywy europejskiej, ale Ameryki Łacińskiej.
Papież Wojtyła wniósł doświadczenie kulturowe i duszpasterskie Polski, słowiańszczyzny. Papież Bergolio – argentyńskie, latynoskie. Zarazem jego pontyfikat przypadł na czas odmienny od czasu Jana Pawła II, nawet i od Benedykta XVI, wrażliwego na proces globalizacji. To podjął i Franciszek, ale wniósł wrażliwość na rosnącą przepaść między „strukturami” i „światem polityki” a zwykłymi ludźmi, ale też na groźbę odchodzenia dużej części społeczeństw od Kościoła i lekceważenia tego, co w Kościele mówimy, na skutki wyrzucania religii, w tym chrześcijaństwa, z przestrzeni publicznej.
Franciszek mówi do „świata” – do katolików, ale i do ludzi poza Kościołem, mówi do społeczeństwa obywatelskiego, sygnalizując w ten sposób, że chrześcijaństwo ma coś do powiedzenia wszystkim. A przede wszystkim stara się nawiązać kontakt osobowy człowieka z człowiekiem i w ten sposób ożywiać „ciało społeczne”, jakim jest Kościół, który nie jest jego Kościołem, ale ciałem Jezusa Chrystusa, jest elementem historii zbawienia.
Kiedyś dziennikarze zapytali go, czy myśli, że Kościół pójdzie za nim. Odpowiedział: „To ja idę za Kościołem”. Nie odrzuca niczego z nauczania Kościoła, ale jest bardzo wrażliwy na zaskorupienie niektórych form, na dworski klimat niektórych środowisk kościelnych w miejsce drogi apostolskiej. Jest świadom, że Paweł VI, Jan Paweł II, Benedykt XVI zapoczątkowali sprawy, które trzeba rozwinąć i prowadzić dalej.
Franciszek wie, że Paweł VI, Jan Paweł II
i Benedykt XVI zapoczątkowali sprawy,
które trzeba rozwinąć i prowadzić dalej
Franciszek, widząc kryzys kulturowy i społeczny współczesnego świata, coraz większą liczbę poranionych ludzi, akcentuje, że Kościół musi do nich wyjść, z Ewangelią musi być ciągle w drodze, musi być czymś w rodzaju szpitala polowego. Sobór Watykański II przywrócił instytucję synodu biskupów. Franciszek jest przekonany o fundamentalnej roli rodziny, ale i głębi kryzysu, jaki ona przeżywa. Zadecydował, że pierwszy za jego pontyfikatu synod będzie poświęcony rodzinie.
Czasem Franciszek jest krytykowany za wypowiedzi krytyczne o nas, o środowiskach kościelnych, choć nie brak przecież jego wypowiedzi podkreślających fundamentalną rolę tych samych środowisk, ludzi świeckich, księży, zakonów, biskupów. Osobiście uważam, że homilie podczas Mszy Świętej w kaplicy Domu św. Marty w Watykanie przypominają listy apostołów z Nowego Testamentu, pełnych krytyki postaw wspólnot chrześcijańskich, postaw, które utrudniają skuteczność ewangelizacji. Natomiast wystąpienia Franciszka do FAO, Narodów Zjednoczonych itp. są przekazem nauczania społecznego Kościoła, przypominają głoszenie Dobrej Nowiny przez Pana Jezusa, spisanej przez ewangelistów.
Przemiany na świecie dokonują się bardzo szybko – zarówno proces laicyzacji, jak i zmiany społeczne, kulturowe, polityczne – z konsekwencjami dla życia ludzi. Franciszek jest przekonany, że trzeba odnowić styl naszego życia i pracy, by był czytelnym znakiem Kościoła apostolskiego, Kościoła w drodze, Kościoła wychodzącego do ludzi. Inaczej nie zatrzyma się procesu sekularyzacji i odchodzenia.
Andrzej Koprowski SJ |