– Kiedy mówimy o powołaniu, zawsze w grę wchodzi przestrzeń duchowa – mówi bp Marek Solarczyk.
Z bp. Markiem Solarczykiem, przewodniczącym Rady ds. Duszpasterstwa Młodzieży KEP oraz delegatem ds. powołań, rozmawia Przemysław Goławski.
Czy możemy mówić w Polsce kryzysie powołań?
Takie określenie się pojawia i od niego chyba nie uciekniemy. Jest powtarzane przy różnych okazjach. Sama prośba o modlitwę w intencji powołań do kapłaństwa i życia konsekrowanego w kilku diecezjach – także w mojej diecezji warszawsko-praskiej – została przez wielu ludzi od razu przyjęta jako sygnał czegoś dramatycznego. Ja tylko przypominam, że trwają wakacje, a kandydaci do seminariów ciągle się zgłaszają. To nie jest jak rekrutacja na studia, jaka odbywa się zazwyczaj na początku lipca. To kwestia wrażliwości i kwestia modlitwy. Otrzymałem ostatnio informację o znanym mi młodym człowieku, tegorocznym maturzyście, który poprosił katechetę o opinię do seminarium, co pokazuje, że ta rzeczywistość ciągle nas otacza.
Kwestii rozeznawania powołania poświęcony będzie październikowy synod biskupów. Dziś młodzi ludzie nie wiedzą, jaką decyzję podjąć i czym jest powołanie?
Odwołam się do dokumentu wypracowanego przed synodem. Jest tam bardzo szeroka analiza pokazująca młodego człowieka stojącego wobec pytania, kim i kiedy chce być, jak chce żyć. Bardzo mocno zaakcentowano sprawę człowieczeństwa i osobowości, w jaki sposób wszystko się przeżywa i odkrywa. Młodzi ludzie z jednej strony stają wobec pewnego zamknięcia swojego życia, boją się niektórych decyzji. Dzieje się tak z różnych powodów; często nie wierzą, że będą potrafili pokonać trudności. Z drugiej strony ideały, to, o czym marzą i za czym chcieliby pójść, mogą ich paraliżować. To dwa bieguny, między które wpisani są dziś młodzi. To sprawa rozwoju całego człowieka. Kiedy mówimy o powołaniu, zawsze w grę wchodzi przestrzeń duchowa.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 32 (670), 12 sierpnia 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 22 sierpnia 2018 r.