O męczeństwie polskich kapłanów w niemieckich obozach śmierci trzeba wciąż mówić, bo lata mijają i temat blaknie. „Mówcie innym, co oni z nami tu zrobili” – prosili przecież więźniowie.
Ten swoisty testament jest jednocześnie świadectwem wierności i przebaczenia, jaki złożył każdy z polskich księży. Wielu z nich Kościół wyniósł na ołtarze. „Klechy w obozach śmierci” ks. Henryka Malaka to książka niezwykła. Autor, aresztowany w październiku 1939 r. jako młody ksiądz (święcenia w 1938 r.) przeżył wojnę w KL Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i Dachau. Zaraz po wyzwoleniu KL Dachau, w koszarach poesesmańskich, na strzępach papieru pozyskiwanych ze śmieci zapisywał pierwsze strony książki. Wydał ją z oszczędności poczynionych na amerykańskich racjach żywnościowych, w roku 1948, na gazetowym papierze, w kilkunastu tysiącach egzemplarzy. Edycja dotarła do Polski i była jednym z pierwszych opracowań o przeżyciach polskich kapłanów w niemieckich obozach koncentracyjnych. Książka ks. Malaka jest pamiętnikiem tamtych czasów, pisanym bogatym, obrazowym językiem. Atmosferę pięknego, ostatniego przedwojennego lata przerywa brutalny niemiecki atak na Polskę. Wśród pierwszych aresztowanych i wywożonych do obozów znalazła się inteligencja z kapłanami na czele. „Chcemy być bohaterami powołania swojego w swoim stanie. (…) w tym rozwijaniu pełni życia naszego chcemy być bohaterami, chcemy wskrzeszać z siebie maksimum” – mówił bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski, męczennik z KL Dachau. Swoich współtowarzyszy w obozach dźwigał z beznadziejności, podobnie jak wielu innych kapłanów. Wobec księży stosowano wymyślne tortury. Ksiądz Wicek zgłaszał się jako jeden z pierwszych ochotników na odbycie kary. „Pierwszy wypada z szeregu młodziutki ks. Frelichowski. Jak zawsze płomień. Ten nadawałby się z pewnością na arenę rzymskiego cyrku. Już go rozciągnęli. Jeden z esesmanów trzyma za głowę, drugi za nogi, oficer Mathesius staje w rozkroku, czyni kilka ruchów bykowcem…Ostry świst biegnie biegnie w szeregi” – opisuje bicie więźniów po pracy ks. Malak. Potem na więźniów wpadała gromada Niemców, łamiąc butami ręce, nogi, żebra. Ksiądz Dańkowski, zaprzysiężony członek ZWZ, po śledztwie trafił do Auschwitz. Katowany był codziennie przez kapo, który zapowiedział mu drogę krzyżową w Wielki Tydzień. Ksiądz Dańkowski umierał w Wielki Piątek ze słowami: „Do zobaczenia w niebie”. Ksiądz Malak po czasach obozowych nie wrócił do ojczyzny, został duszpasterzem najpierw emigracji w Europie Zachodniej, potem w USA, gdzie jest pochowany. Jego książka wydana została w Londynie w 1960 r., w Polsce wznowiona w 2004 r. Kolejnego wznowienia podjął się tygodnik „Idziemy” we współpracy z ks. dr. Bernardem Czerwińskim.
Ks. Henryk Malak, „Klechy w obozach śmierci”, Wydawnictwo Diecezji Warszawsko-Praskiej, Warszawa 2015
Irena Świerdzewska |