Podczas wykładu ks. Piotra Pawlukiewicza
W pokoiku Soli Deo na Politechnice Warszawskiej często przesiadują studenci, którzy akurat mają przerwę w zajęciach. Piją herbatę, czytają, uczą się. Na ścianach kolorowe plakaty konferencji i rekolekcji, na półkach gry planszowe i książki, które można też wypożyczyć do domu. Na biurku koszyczek z napisem „Poczęstuj się”, a w środku... wcale nie cukierki, lecz karteczki z cytatami z Pisma Świętego.
Do tego pokoju pięć lat temu trafił Bartłomiej Gortych, świeżo upieczony student informatyki. Widząc uchylone drzwi wszedł i spotkał kapelana, który akurat pełnił dyżur duszpasterski. Zachęcony przez niego został członkiem Soli Deo i wkrótce zaangażował się w prowadzenie akcji obrony życia. Po roku został prezesem oddziału Politechniki, a po dwóch latach – całej organizacji. – W Soli Deo nauczyłem się, jak być katolikiem w codziennym życiu, nie tylko w kościele, ale wśród innych ludzi. I jestem z tego dumny, nie chowam się – podkreśla.
Skąd ta energia?
Soli Deo, czyli „samemu Bogu” to zawołanie biskupie kard. Stefana Wyszyńskiego, do którego nauczania odwołuje się nazwa stowarzyszenia. Soli Deo działa na siedmiu największych warszawskich uczelniach: UW, PW, SGH, SGGW, UKSW, WUM i APS. Każdy może zaangażować się w dziedzinę, która najbardziej go interesuje; do wyboru są sekcje: wolontariatu, formacyjna, integracyjna, promocyjna, finansowa, internetowa, prawna, piłkarska i muzyczna w zespole „Lumen”. Co tydzień odbywają się spotkania pod hasłem „Reflektor”, na które może przyjść każdy członek stowarzyszenia. Tematyka jest bardzo szeroka: formacja duchowa i integracja, dyskusje na podstawie Katechizmu, pokazy filmów z komentarzem księdza, wyjścia do muzeów, spotkania z ciekawymi gośćmi. – Staramy się pokazywać, że katolicyzm to nie jest „dewociarstwo” – tłumaczy Bartek Gortych. – Ludzie, którzy przyjeżdżają do Warszawy na studia, często nie mieli dotąd okazji spotkać się z Kościołem młodzieży, bo w ich parafii nie było żadnego duszpasterstwa. Chodzili do kościoła głównie ze względu na rodziców, a po wyjeździe z domu przestali.Bartek zapraszał na spotkania Soli Deo także swoich niewierzących znajomych. Część z nich zaczęła przychodzić regularnie. – Widzieli, że organizujemy pozytywne akcje: zbiórki darów dla potrzebujących, bank dawców szpiku kostnego, warsztaty rozwoju osobistego. Po pewnym czasie zaczęli się zastanawiać, skąd czerpiemy taką energię do działania. Zaintrygował ich nasz styl życia, zarazili się nim. Widzę, że osoby, które dotąd były neutralne wobec Kościoła, zaczynają należeć do wspólnot, chodzić na pielgrzymki – cieszy się.
Kakao zamiast piwa
W ciągu ostatnich trzech lat liczba członków stowarzyszenia zwiększyła się trzykrotnie. W tym roku po pierwszym spotkaniu informacyjnym dołączyło 60 nowych osób, jest ich teraz 180. – Mimo że jako studenci mamy mnóstwo obowiązków, motywuje nas to, że widzimy w naszym działaniu misję, głębszy sens – podkreśla prezes.Gdy Magda Korzekwa rozpoczynała studia w Warszawie, wiedziała, że chce znaleźć przyjaciół, z którymi będzie ją łączyć wiara. Nie spodziewała się, że pozna ich w czasie wspólnych tańców i jeżdżenia na nartach. – To właśnie na wyjeździe sylwestrowym organizowanym przez Soli Deo spotkałam osoby, które nie tylko mają wspólne wartości, ale też potrafią się świetnie bawić, i to bez alkoholu. Poczułam się w tej grupie jak w rodzinie, która rozumie, że istotą chrześcijaństwa jest mądra miłość i radość – opowiada.
Wkrótce zaczęła prowadzić spotkania Soli Deo z cyklu „Poruszyć Niebo i Ziemię”, w których brało udział wielu znanych gości jak: Muniek Staszczyk, Krzysztof Zanussi, Radosław Pazura czy Krzysztof Ziemiec. – Zawsze interesowała mnie taka dyskusja, w której konfrontujemy argumenty i mamy odwagę szukać prawdy, dlatego cieszyło mnie zaangażowanie w Soli Deo. Zawsze mogłam liczyć na współpracę całej grupy w przygotowaniu planu naszych debat – wspomina. Teraz, po ukończeniu studiów, Magda pracuje jako menadżer w Fundacji CitizenGO, organizując kampanię dotyczące obrony życia, rodziny, wolności religijnej. – To właśnie Soli Deo ukierunkowało mnie na tę działalność i było świetnym przygotowaniem do niej – podkreśla.
Jak rodzą się pomysły na kolejne wydarzenia? Zwykle spontanicznie, na wyjazdach, w czasie wieczornych rozmów przy gorącym kakao. – Każdy może zgłosić swoją inicjatywę i ją zrealizować – mówi Bartek. – Zostawiamy też duże pole do działania Panu Bogu. Często mamy tylko jakiś zarys pomysłu, nie do końca wiemy, jak go rozwinąć, akurat przypadkowo trafia nam się jakaś osoba, a wychodzą z tego tak wspaniałe efekty, jakich sami byśmy się nie spodziewali.
W tym roku ASK Soli Deo świętuje 25-lecie. Z tej okazji członkowie chcieli lepiej poznać jego historię, bo tworzy ją ponad dwa tysiące osób, które przez te lata się przewinęły. – Wcześniej nawet nie wiedzieliśmy, jakie były początki stowarzyszenia, teraz udało nam się dotrzeć do założycieli – mówi Bartek.