19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Rys świętości

Ocena: 1.02
1727

Prymas mówił, że nie ma takiej krzywdy, której nie można by przebaczyć. - mówi abp. Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, w rozmowie z ks. Henrykiem Zielińskim.

fot. episkopat.pl

Czym jest dla Kościoła w Polsce i dla Polski beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia?

Ta beatyfikacja jest potwierdzeniem tytanicznego wysiłku, jaki prymas Wyszyński podejmował w swoim życiu pełnym heroizmu i poświęcenia, bez reszty oddanym Bogu i Kościołowi. Kard. Stefan Wyszyński był człowiekiem ogromnej pracowitości. Jego spuścizna piśmienna jest ogromna. To nie tylko kazania, listy, „Pro memoria” i inne zapiski, lecz także dzieła społeczne, teologiczne i rozważania duchowe. Nie wszyscy wiedzą, że samych tylko maszynopisów z kazaniami pozostało po nim aż 67 tomów. Odnotowano ok. 11 tys. jego wystąpień publicznych. Jest on powszechnie uważany za jednego z najwybitniejszych Polaków XX wieku.

 

Co według Księdza Arcybiskupa było szczególnym rysem świętości Prymasa?

Jedną z heroicznych cech jego charakteru była umiejętność przebaczania wrogom. Klasycznym tego przykładem była reakcja na śmierć Bolesława Bieruta, który wydał nakaz aresztowania Prymasa. Gdy tylko kard. Wyszyński dowiedział się, że Bierut nie żyje, natychmiast zaczął się za niego modlić, a w „Zapiskach” zanotował: „Pragnę modlić się o miłosierdzie Boże dla człowieka, który mnie skrzywdził. Jutro odprawię Mszę św. za zmarłego. Już teraz odpuszczam memu winowajcy, ufny, że sprawiedliwy Bóg znajdzie w tym życiu jaśniejsze czyny, które zjednają Boże Miłosierdzie”. Na jednej kartce jego brewiarza było umieszczone nazwisko Bolesława Bieruta. Prymas zanotował: „Codziennie modlę się za niego, gdyż był to człowiek, który dokonał w życiu złych wyborów. Ale w gruncie rzeczy to nie był zły człowiek”.

Prymas modlił się za tych, którzy przyszli go aresztować, i za tych, którzy pilnowali go w kolejnych miejscach odosobnienia. Do odprawianych Mszy św. włączał intencje za ludzi wyrządzających krzywdę narodowi, za państwowe służby, które utrudniały obchody 1000-lecia chrztu Polski i uwięziły obraz Matki Bożej Jasnogórskiej, bo jak mówił: „Nie ma takiej krzywdy, której nie można by przebaczyć”. Należy przy tym pamiętać, że życie Prymasa w czasach stalinowskich i gomułkowskich, zwłaszcza w uwięzieniu, przypominało postawy męczenników pierwszych wieków Kościoła. Już na łożu śmierci – w maju 1981 r. – powiedział: „Moja droga była zawsze drogą Wielkiego Piątku na przestrzeni 35 lat służby w biskupstwie. Jestem za nią Bogu bardzo wdzięczny”.

 

Jak Ksiądz Arcybiskup wspomina swoje spotkania z Prymasem Tysiąclecia?

Pierwsze spotkanie poprzedzało moje narodziny, ale żyłem już pod sercem mamy. Pochodzę ze Strzelna w archidiecezji gnieźnieńskiej. Kard. Wyszyński wspomina o wizycie w tej miejscowości w swoich „Pro memeoria” z 1 lutego 1949 r.: „Zatrzymujemy się kolejno w Strzelnie przed kościołem, gdzie ludu gromada. Przemawiam z wielkim trudem, gdyż przeszkadza wicher” (t. 1, s. 23). Te spotkania wiązały się wówczas z utrudnieniami i przeszkodami stwarzanymi przez „władzę ludową”, aby zmniejszyć rangę wydarzenia. Na trasie Toruń – Strzelno (66 km) aż 17 razy legitymowano Prymasa. Wyłączono elektryczność, ale w Strzelnie proboszcz postarał się o pochodnie.

Prymas odwiedził po raz kolejny Strzelno, gdy miałem 4 lata.

 

Pierwsze spotkanie to jak parabola ewangelicznej historii nawiedzenia św. Elżbiety. A w czasach, z których Ksiądz Arcybiskup więcej pamięta?

Następne spotkania były przy okazji wizytacji parafialnych, nabożeństw i kazań, które wygłaszał Prymas. Wywierały one wielkie wrażenie już choćby przez specyficzny, dźwięczny ton głosu Prymasa, pozbawiony jednakże patosu, charakterystycznego dla kard. Augusta Hlonda.

W Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie spotkania z Prymasem wiązały się ze stawianiem nam wysokich wymagań. Pamiętam, jak w kaplicy seminaryjnej po Soborze Watykańskim II kard. Wyszyński starał się nam wytłumaczyć, dlaczego teraz podczas Mszy św. powinniśmy stawać nie przodem, jak dotychczas, ale tyłem do tabernakulum, a twarzą do ludu. Spotkania te dotyczyły spraw formacyjnych. Z rąk kard. Wyszyńskiego otrzymałem najcenniejszy dar w moim życiu – święcenia kapłańskie. Do dzisiaj pamiętam groźną egzortę, którą w przeddzień święceń wygłosił nam Prymas, cały wzburzony porzuceniem kapłaństwa przez jednego z księży, o czym się właśnie dowiedział.

Podczas studiów w Rzymie, na które zostałem skierowany przez kard. Wyszyńskiego, co roku spotykałem się z nim na osobistej rozmowie. Przypominam sobie szczególnie rozmowę na temat samobójstwa biblijnego Razisa (2 Mch 14, 41). Prymas – wyraźnie wzruszony tą historią – zareagował opowiadaniem o samobójstwach z czasów Powstania Warszawskiego.

 

W jaki sposób prymas Wyszyński był odbierany za granicą?

Niezapomniane wrażenie wywarła na mnie postawa kard. Wyszyńskiego, który z zasady nie wypowiadał się krytycznie o swojej Ojczyźnie poza granicami Polski. Po pierwszym przylocie samolotem do Rzymu (wcześniej podróżował pociągiem) Prymas, oblegany na lotnisku przez dziennikarzy i dopytywany o sytuację polityczną w Polsce, odpowiedział tylko: „Wolność słowa, ale także wolność milczenia”. Świadczy to o tym, że chociaż kard. Wyszyński nie był politykiem ani zawodowym dyplomatą, to jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że był wybitnym mężem stanu. Prymas pełnił wówczas rolę jedynego publicznego autorytetu dla Polaków, a w czasie, gdy społeczeństwo było pozbawione możliwości wyrażania swojej woli, on tę wolę publicznie artykułował. Mąż stanu może bowiem wywierać swój wpływ na władze nie tylko instytucjonalnie, lecz także siłą swego autorytetu, może oddziaływać na postawy społeczne swoją nauką i przykładem, wskazując innym kierunki działania i postawy.

 

Był Ksiądz Arcybiskup uczestnikiem spotkania kard. Wyszyńskiego i kard. Wojtyły z księżmi polskimi przed konklawe w październiku 1978 r. O czym wtedy mówił kard. Wyszyński?

O potrzebie włączenia się nowego papieża w tradycję poprzednika i przyjęcia w związku z tym imienia Jana Pawła II. Nie było oczywiście mowy o tym, kto ma być owym następcą, który powinien przyjąć takie imię.

 

Jako przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski przejął Ksiądz Arcybiskup część dawnych obowiązków kard. Wyszyńskiego. Daje to wyobrażenie o skali jego obciążeń?

Zmiana, jaka nastąpiła jeszcze za życia kard. Józefa Glempa, sprawiła, że każdorazowy przewodniczący KEP przejmuje wcześniejszą odpowiedzialność Prymasa Polski, który odtąd zachowuje jedynie honorowy tytuł. Przewodniczący natomiast reprezentuje Konferencję Episkopatu Polski na zewnątrz, zwołuje Radę Stałą, Zebrania Plenarne, Radę Biskupów Diecezjalnych oraz przewodniczy obradom tychże gremiów. Oprócz tego to przewodniczący KEP przesyła sprawozdania i dokumenty z obrad tych gremiów do Stolicy Apostolskiej za pośrednictwem Nuncjatury Apostolskiej. To sporo pracy. Trzeba jednak pamiętać, że kard. Wyszyński dźwigał o wiele większą odpowiedzialność za Kościół, ponieważ oprócz obowiązków przewodniczącego KEP, które wykonywał w dużej mierze jednoosobowo, przewodził także dwóm rozległym archidiecezjom: gnieźnieńskiej i warszawskiej. W większości spraw zastępował także nuncjusza.

 

Co dzisiaj moglibyśmy zapożyczyć od Prymasa Tysiąclecia?

Najbardziej potrzebna nam jest jego szczera, dziecięca miłość do Kościoła i odpowiedzialność za jego wiarę. Potrzebna jest także miłość do Ojczyzny. „Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce…” – mawiał kard. Wyszyński, a ta miłość kazała mu służyć Polsce, występować w jej imieniu poprzez domaganie się od ówczesnych władz poszanowania prawa do wolności religijnej oraz bronić rodzimej kultury przed jej dewastacją. Przyjmuje się, że przez 30 lat posługi prymasowskiej kard. Wyszyński wygłaszał około 600 przemówień i kazań rocznie, z czego 75% dotyczyło spraw społecznych. Słynny „List biskupów polskich do biskupów niemieckich” jest w tym względzie dobrym przykładem jego dalekowzroczności, której bardzo nam dzisiaj potrzeba.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter