23 kwietnia
wtorek
Jerzego, Wojciecha
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Prześladowani za wierność

Ocena: 0
14403
Okres rozbiorów pod rządami prawosławnych carów dla Kościoła unickiego był wielką próbą wiary, okupioną cierpieniem aż po męczeństwo. Władze carskie rozpoczęły akcję rusyfikacji pod pretekstem tzw. oczyszczania obrządku z naleciałości łacińskich. W rzeczywistości chodziło o oderwanie unitów od jedności ze Stolicą Piotrową. Carskie wojsko łupiło opornych unitów z żywności, za udział w nabożeństwach karani byli ściąganiem pieniędzy, zakazem wyganiania na pastwiska zwierząt domowych.

Odtworzona cerkiew w Pratulinie

W 1875 r. dokonał się akt ostatecznej likwidacji Kościoła unickiego. W tymże roku zlikwidowano ostatnią istniejącą w ramach Królestwa Polskiego unicką diecezję chełmsko-bełską. Kasatę poprzedziły krwawe prześladowania.


PRATULIŃSKIE SANKTUARIUM

W 1874 r. w Pratulinie mieszkało prawie 4,5 tys. ludzi. Dzisiaj z dawnego miasteczka stał się wsią liczącą 16 gospodarstw. Dawne dzieje opowiada dziś Sanktuarium Męczenników Podlaskich. Ciche, spokojne, zatopione wśród lasów i pól czekających o tej porze na żniwa. Stojący we wsi rzymskokatolicki kościół ma tych samych patronów, co dawna cerkiew unicka: św. Piotra i Pawła. W prezbiterium wisi namalowany na beatyfikację męczenników w 1996 r. obraz, przypominający bł. Wincentego Lewoniuka i 12 współbraci. Dzięki staraniom miejscowego kustosza, ks. Marka Kota, niedawno udało się odtworzyć unicką cerkiew, na fundamentach tej, której bronili miejscowi unici. Jeszcze pachną żywicą sosnowe bale. – W prezbiterium umieścimy obraz błogosławionych męczenników – pokazuje ramy oprowadzający pielgrzymów ks. Jarosław Oponowicz.

Obok cerkwi z dzwonnicą i stawu wije się dróżka męczenników, na której spotkać można każdego z 13 błogosławionych. Wyrzeźbione w drewnie postacie, wkomponowane w obramowania z krzyżami jak stacje Męki Pańskiej. Teraz na dróżce dzwoni cisza, przerywana jedynie odgłosem cykad i śpiewem ptaków.

– W Pratulinie zastosowano podobne metody jak w wielu innych parafiach unickich. Chciano „na siłę” unitów uczynić wyznawcami religii cara – opowiada ks. Jarosław Oponowicz. Naciski nasiliły się po świętach Bożego Narodzenia w 1874 r. Proboszcz parafii ks. Józef Kurmanowicz, przewidując swoje aresztowanie, wyjechał do Galicji. Carski gubernator ustanowił administratorem cerkwi księdza, który wcześniej zdradził unitów. Parafianie stawili opór. Kobiety schowały klucze, nie pozwalając wejść „przechrzcie” do cerkwi.

By rozprawić się z unitami, do Pratulina przyjechał carski oficer Klimenko i próbował najpierw podstępem odebrać klucze. Zaczął od przypomnienia miejscowym „carskiego dobrodziejstwa”, jakim było uwolnienie od pańszczyzny. Wcześniej unici w Pratulinie pracowali we dworze dziedzica – katolika. Rosjanie wymordowali katolików, tłumacząc ich opór chęcią utrzymania pańszczyzny. Ale tym argumentem Klimenko bardziej podsycił opór unitów: „Oni bili się za wiarę, daj im Boże zdrowie. Gdybyśmy wtenczas o tem wiedzieli, jużby tu ani jednej nogi z was nie było” – odpowiedzieli Klimence.

Przeczuwając zagrożenie, unici wzmogli czujność i wartowali przy świątyni. 24 stycznia przed cerkiew przyszło około 500 osób. Klimenko, widząc tak silny opór, próbował negocjować w mniejszej grupie. Zażądał rozmowy z „mądrymi” parafianami. „My wszyscy jesteśmy mądrzy. Potrafimy cierpieć i bronić naszej cerkwi” – nie dali się zwieść unici. Ostatnią próbą miało być przywiezienie przez Klimenkę Pawła Pikuły z Derła, gospodarza, którego unici słuchali jak wyroczni. Klimenko, sądząc, że Pikuła przyjdzie mu w sukurs, uprzedził unitów, żeby zrobili wszystko, co gospodarz im powie.

Pawła Pikuły unici słuchali jak wyroczni

Postawiony przed tłumem Pikuła rzekł: „Dla nas wszystkich tylko jedna droga – trzymać się silnie naszej świętej wiary, cokolwiek się z nami stać może”. Klęknął, a za nim pozostali. Wyjął krzyż, który nosił na piersiach pod sukmaną. Słowa przysięgi powtarzali za nim wszyscy: „Przysięgam na moje siwe włosy, na zbawienie duszy, tak jak pragnę oglądać Boga przy skonaniu, że na krok nie ustąpię od naszej wiary i żaden z moich sąsiadów tego nie powinien uczynić. Święci męczennicy tyle mąk ponieśli za wiarę, nasi bracia za nią krew przelali i my także będziemy ich naśladować”.

Parafianie z Pratulina wiedzieli, co może stać się dalej. Trzy tygodnie wcześniej w niedalekim Drelowie Rosjanie otworzyli ogień do broniących dostępu do kościoła unitów. Mimo to przed pratulińską świątynię przyszli prawie wszyscy parafianie. Najmłodszy z późniejszych męczenników, 19-letni Anicet Hryciuk, udając się pod kościół z żywnością dla unitów, powiedział: „Może będę godny zginąć w obronie Kościoła”.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 23 kwietnia

Wtorek, IV Tydzień wielkanocny
Kto chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną,
a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 24-26)
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter