Prof. Jan Grosfeld stwierdzeniem "Panu Bogu nie potrzeba dużo, żeby zrobić wiele" wyraził wdzięczność wszystkim osobom, które przez 25 lat współorganizowały Dnie Judaizmu oraz jego uczestnikom z obu stron: katolickiej i żydowskiej.
Jego zdaniem, istnieją jednak paralelne rozumienia intencji przyświecających organizacji tego wydarzenia. Dla niego samego bowiem na przykład Dzień Judaizmu był i jest "od początku przede wszystkim dniem wewnątrzkościelnym" i jest to wydarzenie przede wszystkim dla członków Kościoła katolickiego.
"To znaczy, że jest pewna potrzeba powrotu do źródeł w Kościele. Dlaczego? Dlatego, że widzimy, iż procesy cywilizacyjne, które się dokonują, bardzo mocno obnażają wiele naszych słabości, słabości ludzi w Kościele"
- wskazywał profesor.
Jeżeli chrześcijaństwo jest odłączone, świadomościowo i w życiu, od korzeni żydowskich, to idzie w kierunku rozmaitych pobocznych dróg, a mówiąc mocno - w stronę herezji. Jest jakiś powód, dla którego Kościół głosi, że Mesjasz objawił się jako Żyd. Dzień Judaizmu jest zatem "znakiem pragnienia Kościoła odzyskiwania tego, co stanowi o korzeniu, który nas podtrzymuje.
Jestem przekonany - a doszliśmy do tego także metodą faktów dokonanych i Żydzi byli obecni na wszystkich dwudziestu pięciu Dniach Judaizmu w różnych miastach w Polsce - że to jest coś niezbędnego dla zdrowia Kościoła. Roślina, aby wydawać owoce, musi mieć korzenie, z których czerpie soki. Jeżeli nie ma tych korzeni, albo jeśli te korzenie umierają - jeśli nie ma świadectwa Żydów wiary w Boga jedynego - to Kościół będzie umierał
- mówił prof. Grosfeld.
Tak ma być do końca świata. Kościół nie tyle potrzebuje ochrzczonych Żydów takich jak ja, ile potrzebuje Żydów religijnych, wierzących w tego samego Boga i przekonanych, że jest dla człowieka nadzieja. Dla mnie to jest doświadczenie tych 25 lat, które łączy. Bo mówimy, że chrześcijan i Żydów łączy prawo, prorocy, liturgia, modlitwy... Ale tak naprawdę łączy oczekiwanie i nadzieja, że życie nie kończy się śmiercią, że życie nie jest czymś przegranym, że nie musimy koniecznie z tego życia "korzystać", gdy ludzie przekonują, że "mamy jedno życie".
- dodał. Jak stwierdził, "jeśli mamy czerpać z żywego korzenia żydowskiego w Kościele, to jest jasne, że musimy mieć z tym korzeniem relacje".
Ale to jest pochodna tego, co najważniejsze: żeby apostazji było jak najmniej, a myślenie światowe dostawało się do Kościoła jak najmniej
- powiedział, nawiązując do niepokojących badań socjologicznych wskazujących na postępującą w Polsce laicyzację.
Podsumowania organizowanych od 25 lat obchodów dokonał bp Rafał Markowski, przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem. Zwrócił uwagę, że w dialogu katolicko-żydowskim i każdym innym dialogu międzyreligijnym musi dominować wymiar personalistyczny.
Tracimy coś niezwykle cennego, jeżeli mówimy zbyt często o instytucjach. Instytucje, urzędy, święta i tak dalej... W dialogu spotykają się ludzie i istnieje pierwszeństwo osoby wobec wyznawanej przez nią wiary i wobec instytucji, do której należy
- mówił bp Markowski.
Wiemy doskonale, że dialog międzyreligijny i jakikolwiek inny dialog, dokonuje się rzeczywiście tylko tam, gdzie spotykają się ludzie otwarci, życzliwi, wzajemnie darzący się szacunkiem, pokorni wobec siebie i wobec drugiego człowieka, i otwarci na to, co mają okazję usłyszeć od tej drugiej osoby
- powiedział, dodając, że Dzień Judaizmu dokonuje się w Kościele katolickim nie przez pryzmat samych parafii, ale przez pryzmat osoby. Na zakończenie poinformował, że przyszłoroczne obchody Dnia Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce odbędą się w Siedlcach.
Czytaj także: