Oddał kolejny raz Polskę i świat w ręce Matki Bożej, stał się wielkim świadectwem siły Kościoła, wiary i jedności polskich katolików – Różaniec do Granic!
Choć nie brakowało sceptyków, 7 października, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej, do ogólnonarodowej modlitwy przystąpiło – jak się szacuje – ponad milion osób. Odmawianie wszystkich czterech części Różańca rozpoczęto o godz. 14 w ok. 4 tys. stref modlitwy rozsianych wzdłuż całej, liczącej ponad 3,5 tys. km długości granicy Polski: na drogach, polach i plażach wzdłuż całej linii brzegowej oraz na górskich graniach, na mostach granicznych, na Babiej Górze, Giewoncie i Rysach, na kajakach na Odrze i Bugu, na tratwach flisackich spływających Dunajcem. Ale modliliśmy się nie tylko na granicach. Na wspólny Różaniec zbieraliśmy się w katedrach i sanktuariach, w większości z 11 tys. znajdujących się na terenie Polski parafii oraz w wielu kościołach polonijnych na kilku kontynentach. Modliliśmy się w domach, w schroniskach górskich, kaplicach lotniskowych 12 polskich portów lotniczych, na kutrach rybackich daleko na morzu itd. Modliliśmy się po polsku, niemiecku, rosyjsku, słowacku, czesku, ukraińsku i w innych językach.
Stojąc, idąc i klęcząc
Zanim rozpoczęto odmawianie w sumie 20 dziesiątków Różańca, wszyscy, którzy udali się „do granic”, spotkali się w 320 wyznaczonych przygranicznych kościołach stacyjnych.
Najwięcej, bo ponad 7,1 tys. osób, było zarejestrowanych w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podlasia w Kodniu. Na wschodniej rubieży zapisanymi 3,5 tys. osób mógł cieszyć się także Pratulin. Na granicy południowej najwięcej, niemal 3,2 tys. zapisanych osób było w sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Turzy Śląskiej i 3,1 tys. osób w Cieszynie, a na granicy zachodniej – 4 tys. w Słubicach i 2,8 tys. w Kostrzynie nad Odrą. Na wybrzeżu wierni najliczniej zjawili się w kościołach przy Zatoce Gdańskiej. Na samym Półwyspie Helskim w pięciu kościołach stacyjnych zarejestrowano ok. 750 osób. A do każdego z przygranicznych kościołów przybyło o wiele więcej osób, niż się zapisało. Parafianie z warszawskich diecezji najbliżej mieli do granicy z Białorusią, stąd nad wschodnią granicy stawili się najliczniej.
W każdym z kościołów stacyjnych rozpoczęto o godz.10.30 katechezami wprowadzającymi w temat modlitwy różańcowej, po czym odprawiono Mszę Świętą, często z nabożeństwem eucharystycznym lub adoracją Najświętszego Sakramentu. Potem był czas na wspólny posiłek i przemieszczenie do stref modlitwy. W każdym miejscu modlitwa różańcowa przebiegała nieco inaczej. Najczęściej po przybyciu nad granicę stawano pojedynczo obok siebie, tworząc – jak paciorki różańca – wielokilometrowy łańcuch modlitwy. Było także wiele miejsc, gdzie modlono się w grupach przy przydrożnych kapliczkach.
W miejscowości Nurzec-Stacja niedaleko granicy z Białorusią, gdzie zapisanych było 856, a przyjechało ponad 1100 osób, była procesja różańcowa po ulicach, a dla tych, którzy mają trudności z poruszaniem się, była prowadzona modlitwa w kościele, w łączności z Radiem Maryja. Ci, którzy chcieli się modlić dosłownie na granicy, jechali do oddalonych o 19 km na południowy wschód Tokar. Tam przyjechały 2 tys. ludzi, choć zapisanych było blisko 1100 osób. Różaniec trwał przez trzy godziny wspólnej procesji idącej wzdłuż granicy z Białorusią: w sumie 7 km tam i z powrotem. Przeważali wierni z okolicznych miejscowości oraz z parafii warszawskich i podwarszawskich. Przyjechały zorganizowane grupy, m.in. ze stołecznej parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła przy ul. Domaniewskiej, z parafii w Gołąbkach, Kołbieli, Miedzeszynie i Wiązownie. Nie zabrakło gości z Rosji, którzy przyjechali właśnie po to, by wspólnie się modlić.
Módl się za nami, grzesznymi...
– Nam nie powinno być wszystko jedno, w jakim kierunku idzie nasz świat i co dzieje się za naszymi granicami. Dlatego chcę się pomodlić, by nikt przy władzy nie wywołał nowej wojny, by ludzie się opamiętali i żeby tych wszystkich aktów przemocy, o których codziennie słyszymy, było jak najmniej – tłumaczy Zygmunt Krasnowski, który przyjechał do Tokar z Wrocławia. Czy nie miał bliżej na zachodnią granicę? – Chciałem jechać w pobliże miejsc, gdzie jeszcze niedawno odbywały się manewry Zapad 2017 – tłumaczy.
Uczestnicy modlili się nie tylko – jak sugerowali organizatorzy Różańca do Granic – w sprawach ojczyzny i świata oraz o nawrócenie grzeszników. – Przyjechałam, by połączyć z modlitwami innych – moją, o udaną operację mojej mamy – mówi Sylwia, która do Nurca przyjechała z Sokołowa Podlaskiego. – Chciałam Matce Bożej podziękować za to, że wyprosiła u Pana Jezusa powrót męża po kilku latach do domu, do naszych dzieci. Wierzę, że to jej zasługa. A przecież tyle już zrobiła przez te setki lat dla naszego narodu. Jak jej nie dziękować i prosić o więcej – deklaruje pani Jadwiga. A ile gorącej modlitwy, ile intencji poszło 7 października do nieba – wie tylko Bóg i Matka Boża.