25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po pandemii młodzież nie wraca do Kościoła (wywiad)

Ocena: 4.5
2263

Powrócimy do kwestii katechezy i lekcji religii ale chciałbym teraz zapytać o przyczyny, dla których młodzi Polacy odchodzą od praktyk religijnych i deklarowania wiary. W analizie CBOS czytamy, że trudno jednoznacznie przypisywać to zjawisko określonym wydarzeniom, takim jak przystąpienie Polski do Unii Europejskiej (2004), śmierć Jana Pawła II (2005), gorąco dyskutowana kwestia dopuszczalności aborcji (od 2016 roku), czy skandale pedofilskie w Kościele. Być może zadecydował któryś z tych czynników, a może wszystkie razem, a może jeszcze jakiś inny. A zdaniem Księdza Biskupa?

Według mnie są dwa czynniki, o kolejności można dyskutować: brak doświadczenia żywej wiary w najbliższej przestrzeni rodzinnej oraz moralna słabość i niezdany egzamin wizerunkowy instytucji Kościoła.

A więc, po pierwsze: inaczej już funkcjonuje dom rodzinny. Dom jako duchowy fundament przekazu wiary dziś już po prostu nie istnieje. Dorosłe pokolenie nie “rodzi” młodego pokolenia do wiary. Najmłodsze pokolenie nie doświadczyło domowego Kościoła. Być może czynniki, o których pan wspomniał cytując CBOS oddziałały na rodziców i ich odmieniły, a młodzi weszli w tę przestrzeń duchowej pustki swoich rodziców, dziś czterdziesto- czy czterdziestokilkulatków?

Zmierzch chrześcijaństwa domowego to jedna z bardzo ważnych przyczyn obecnej sytuacji młodych. Jeszcze ich rodzice, wychowani w dawnej tradycji katolickiej nie wyobrażają sobie, by ich dzieci nie poszły do bierzmowania czy nie wzięły ślubu kościelnego. W rodzicach jest takie pragnienie, i gdy nadchodzą te ważne momenty w życiu ich dzieci, mocno je dopingują a niekiedy spierają z nimi przekonując, żeby do tych sakramentów przystąpiły. Ale ci młodzi są już wypłukani z wiary, tej naturalnej drogi do sakramentów.

Drugą przyczyną jest słabość moralna duchownych i świeckich członków Kościoła, a także negatywny obraz instytucji kościelnej, prezentowany zarówno w mediach i portalach społecznościowych, jak też w codziennym środowisku życia i starszych i młodszych Polaków: dziś mało gdzie mówi się o Kościele dobrze.

Z tym, że ten negatywny obraz w wielu przypadkach nie jest wymyślony.

Oczywiście, podobnie jak nie jest wymysłem pęknięcie generacyjne, o którym wspomniałem. To są dwie realne przyczyny odchodzenia młodych od wiary i od Kościoła jako instytucji czyli także od praktykowania wiary, od udziału w niedzielnej eucharystii i od wspólnotowego udziału w życiu Kościoła.

Badania CBOS pokazują, że bardziej nawet spada praktykowanie niż sama deklaracja wiary. O ile deklarowana wiara w najmłodszym przedziale wiekowym (18-24 lata) w ciągu minionych 30 lat spadła z 93 do 71 procent, to praktykowanie – z 69 do 23 procent. Tak więc ta druga przyczyna, a więc negatywny obraz Kościoła, w odczuciu młodych ludzi jest dużo silniejsza, bardziej sprawcza niż ta związana z pęknięciem generacyjnym.

Można też chyba mówić o utrwalaniu się myślenia typu: Chrystus tak, Kościół nie. A więc: jestem wierzący, ale bez Kościoła, nie chcę “pośrednika”, czy tak?

Powiedziałbym, że dziś wygląda to: “Bóg tak, Chrystus i Kościół nie”. Bo często odrzuca się nie tylko Kościół, ale i samego Chrystusa, który przychodzi do nas w Eucharystii, w sakramencie pokuty i we wspólnocie modlitwy. Powiedzenie “Chrystus tak, Kościół nie” słychać było bardziej w moim pokoleniu; dziś mówi się: “Bóg tak, jestem wierzący, ale z Kościołem i życiem sakramentalnym nie chcę mieć nic wspólnego”. A przecież kto odrzuca sakramenty, odrzuca Chrystusa.

A może spadek praktyk to efekt nałożenia się dwóch czynników: utrwalenia się niepraktykowania w niedzielę z powodu pandemicznych ograniczeń w kościołach oraz kolejnych głośnych spraw związanych z pedofilią w Kościele?

Oczywiście. Tam, gdzie nie ma wiary, każdy dodatkowy argument działa za tym, by przestać praktykować. Dopóki nie zaczniemy odbudowywać wiarygodności, zawsze będzie wielu, którzy powiedzą: z taką instytucją nie chcę mieć nic wspólnego. Zresztą, taki obraz Kościoła jest obecny w myśleniu nie tylko tych najmłodszych, w wieku 18-24 lata, ale także u millenialsów, a więc, czterdziestokilkulatków. Odrzucenie Kościoła jako instytucji jest bardzo widoczne. Co prawda procent samych apostazji nie jest duży (choć już odczuwalny) ale widać praktyczne zaniechanie kontaktu z Kościołem: nie przychodzę na niedzielną eucharystię, nie spowiadam się, nie przyjmuję księdza “po kolędzie” i w ogóle tracę jakąkolwiek chęć bycia w Kościele.

W oczach młodego człowieka, który przecież śledzi media i portale społecznościowe, Kościół jawi się jako instytucja zdemoralizowana, która nie potrafi w zdecydowany i jawny sposób rozliczyć się ze swojej przeszłości. Zastanawiam się, czy oczyszczenie wizerunku Kościoła sprawi, że oni powrócą.

Powrócą?

Nie wiem, ale wydaje mi się, że te 23 procent, które w najmłodszym pokoleniu wciąż wierzy i praktykuje, to ci, z którymi należy dalej pracować. A na czym w ogóle ma polegać dzisiaj praca z młodymi? Jeśli są zagrożeni w wierze, to należy ich prowadzić do osobistego poznania i odkrycia Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Dlatego ostatnio kilkakrotnie “burzyłem” się na tzw. indeksy do bierzmowania, bo to znaczy, że my chcemy sprawdzać praktykę, mieć władzę nad młodym pokoleniem, tymczasem nie dbamy wystarczająco o to, by w tym czasie następował w nim proces wzrostu wiary. Wiara zaś, to kontakt ze słowem Bożym, to mała grupa formacyjna. Przede wszystkim musimy więc przeorganizować pracę z młodymi na etapach przygotowania do życia sakramentalnego.

Bo sporo było w tych przygotowaniach i samym obrzędzie jakiegoś udawania, zarówno ze strony młodych, którzy sakrament chrześcijańskiej dojrzałości traktowali, łagodnie mówiąc, niedojrzale, jak i duszpasterzy, którzy zdawali się tego nie dostrzegać i masowo dopuszczali do bierzmowania.

Mam półtoraroczne doświadczenie duszpasterskie jako biskup. Jeżdżę do różnych miejscowości i bierzmuję. Rzeczywiście, jest tak, że idą do tego sakramentu jeśli nie wszyscy, to prawie. Idzie klasa, no to i ja idę, niezależnie od tego czy chodzę na mszę św. czy też nie. Panowała fikcja: tam gdzie były indeksy, młodzi zawsze wiedzieli, jak zdobyć podpis, żeby później móc się wykazać, że są przygotowani, nawet jeśli nie praktykują codziennej modlitwy czy niedzielnej mszy św.

No ale, powiedzmy to sobie, proboszczowie wiedzieli, że oni znają sposoby na zdobycie tego podpisu. Ale nie odmawiali, bo to popsułoby statystykę. Bywało tak?

Myślę, że wszyscy o tym wiedzieliśmy. To jest pytanie o to, kiedy odejść od Kościoła masowego, na rzecz wspólnotowego. Jeśli jest jakaś duża, miejska parafia, która co roku ma do przygotowania 100-200 młodych ludzi, to dla mnie nie jest właściwym sposobem przygotowywanie całej tej rzeszy jako jednej grupy i traktowanie ich jako masy. Powinno się raczej ogłosić we wrześniu: zaczynamy przygotowanie do bierzmowania i zapraszamy 20 osób, które chcą w takim przygotowaniu uczestniczyć. Mamy dla tych osób duszpasterza, dwóch czy trzech animatorów i zaczynamy iść przez 2 czy 3 lata stylem dawnej formacji oazowej: mała grupa, spotkanie co tydzień itd. Widzimy wtedy, czy i jak wzrastają w wierze.

Tych, którzy nie chcą – zostawmy na boku. Sakramenty naprawdę są dla wierzących, a nie dla tych, którzy chcą je traktować jako nabyty wzorzec tradycji czy jakiś atrybut kulturowy. Nie po to Chrystus ustanawiał sakramenty. Bo sakrament chrześcijańskiej inicjacji jest wtajemniczeniem w życie Jezusa. Jeśli ktoś nie rozumie na czym “polega” śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, w co mnie to wszczepia i jak mam być świadkiem Ewangelii, to do bierzmowania jeszcze nie dojrzał.

To, co ksiądz Biskup mówi, ujawnia nowe myślenie. Dotąd dominowała magia liczb, która, gdy zestawialiśmy je z Europą, wbijała nas w dumę. A zabrakło refleksji, czy za liczbami idzie jakość.

Wciąż jeszcze mamy w pamięci doświadczenie Kościoła masowego, Kościoła narodowego.

Trudno się tego wyzbyć.

Trudno. Powstaje pytanie, kto ma być tym pionierem, kto odważy się po prostu powiedzieć: nie tędy droga.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter