28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po myśli Bożej

Ocena: 0
1809

Synod ma pobudzić świadomość, że Kościół jest wspólnotą, za którą każdy z jej członków ponosi odpowiedzialność. - mówi bp. Adrian Galbas SAC, przewodniczący Rady KEP ds. Apostolstwa Świeckich, w rozmowie z Patrykiem Lubryczyńskim

fot. arch. bp. Adriana Galbasa SAC

W jaki sposób wierni świeccy będą włączeni w Synod Biskupów na poziomie lokalnym?

To będzie najbardziej interesujący etap synodu, właśnie ze względu na konsultacje, w których mogą uczestniczyć wszyscy członkowie Ludu Bożego, a szczególnie świeccy, stanowiący przecież najliczniejszą część Kościoła. Dokumenty przedsynodalne nie ograniczają form takiego uczestnictwa, przeciwnie: bardzo je rozszerzają. Najpierw chodzi o to, by na potrzeby synodu wykorzystać już istniejące struktury, czyli rady parafialne, ruchy, stowarzyszenia, a także rozmaite instytucje kościelne, na przykład uniwersytety katolickie. Ale zespołem synodalnym może być także spotkanie kilku osób, poza jakimikolwiek strukturami. Możliwe są także spotkania online. Co kto woli i co komu bardziej pasuje. Ważne, by się zaangażować.

 

Ktoś jest szczególnie zaproszony do wzięcia udziału w synodzie?

Każdy, dla kogo ważny jest Kościół i jego misja, czyli – mam nadzieję – każdy ochrzczony. Stolica Apostolska szczególnie zaprasza osoby mające poczucie, że są w Kościele niewysłuchane i zmarginalizowane. Dzięki synodowi otrzymają szansę powiedzenia o tym, w jaki sposób postrzegają wspólnotę kościelną, co – z ich punktu widzenia – należałoby zrobić, by ją zdynamizować i uczynić bardziej ewangeliczną. Ciekawe jest to, że każdy, kto np. odczuwa tremę przed zabieraniem głosu publicznie, będzie mógł wysłać swoją opinię e-mailem lub zwykłą pocztą. W każdej diecezji zostaną ustanowieni koordynatorzy, którzy będą czuwać nad tym, by cele synodu zostały maksymalnie zrealizowane. Biskupi diecezjalni, rozeznając lokalną sytuację, zdecydują o konkretnych formach konsultacji. Wskazania z Watykanu są bardzo ogólne; jak sądzę, właśnie po to, by arbitralnie nie ustalać dla całego Kościoła jednej formy synodalnego namysłu.

 

Kiedy będziemy mogli uznać, że synod zakończył się sukcesem?

Hmm… Dla mnie największą radością byłoby to, gdybyśmy wszyscy się przekonali, że wspólne rozeznawanie naprawdę wychodzi nam na dobre, że wszyscy możemy odnieść z tego korzyść. Weźmy np. parafię. Synodalny, stały styl parafii skutkuje tym, że proboszcz w podejmowaniu rozmaitych decyzji nie jest osamotniony, bo te decyzje zostają skonsultowane ze wspólnotą, a parafianie wiedzą, że nie są traktowani przez proboszcza przedmiotowo. Celem synodu, co usłyszeliśmy także w ubiegłym tygodniu w Watykanie podczas wizyty ad limina, nie jest opracowywanie kolejnych kościelnych dokumentów, lecz swoiste „ćwiczenie się w synodalności”, by w ten sposób pobudzić (a czasem nawet obudzić!) wśród wiernych świadomość, że Kościół jest wspólnotą, za którą każdy z jej członków ponosi odpowiedzialność. Oczywiście ta odpowiedzialność jest różna, ale wspólna.

 

Na czym polega szczególna misja świeckich katolików w Kościele i świecie?

Bardzo lubię sformułowanie Soboru Watykańskiego II z konstytucji „Lumen gentium”, że pierwszym zadaniem ludzi świeckich jest zajmowanie się sprawami świeckimi „po myśli Bożej”. Czyli: angażując się w typowe sprawy doczesne i codzienne, jak życie małżeńskie, rodzinne, zawodowe, polityczne, świeccy chrześcijanie są zaproszeni, aby przeżywać je jak ludzie wiary. Papież Franciszek często pyta: Czy postępujemy jak Chrystus? To fundamentalne pytanie przy rachunku sumienia, tak świeckiego, jak duchownego.

 

Dlaczego świeccy niejednokrotnie nie chcą brać odpowiedzialności za Kościół?

Czasem wynika to po prostu z nieśmiałości i poczucia braku kompetencji. Przyczyną jest też pycha niektórych duchownych, która przejawia się w tym, że zawsze chcą mieć pierwsze i ostatnie zdanie; nawet jeśli nie za bardzo znają się na tym, o czym jest mowa. Jestem pallotynem. Nasz założyciel, św. Wincenty Pallotti, dwa wieki temu, w całkiem innym Kościele i w całkiem innym świecie, spotykał się z ludźmi świeckimi bez poczucia wyższości, siadał z nimi przy stole, gadał o tym, co trzeba zrobić, a to, co razem ustalili, potem razem wykonywali. On też mówił, że dobro, które robimy w pojedynkę, jest krótkotrwałe, a zrobione razem zwykle ma dalekosiężny skutek.

 

A jeśli daną inicjatywę realizują świeccy bez duchownego?

To niedobrze! Byłbym ostrożny z inicjatywami, które są organizowane wyłącznie przez świeckich, bez jakiegokolwiek powiązania z duchownymi. I odwrotnie! Potrzebujemy stałej i systematycznej współpracy, inaczej to nie jest Kościół, tylko jakieś prywatne kapliczki. Trzeba też pokazywać każdy dobry przykład takiego współdziałania, by w ten sposób zachęcić do zmiany myślenia wszystkich niedowiarków i zwolenników zasady „Niech będzie, jak było”. Ta zasada jest zgubna!

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter