20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po kolędzie

Ocena: 3.1
1395

„Dzisiaj mamy księdza po kolędzie” – mówimy. Nikt nie powie: „wizyta duszpasterska”, każdy mówi swojsko „po kolędzie”.

Zamiatamy kąty, nakrywamy stół białym obrusem, stawiamy krzyż i szukamy kropidła. Gdzie jest kropidło? Ale co tam: ksiądz na pewno będzie miał własne. Tymczasem księdza nie ma. Mija godzina, druga i czwarta, rodzina chce już kolacji. Co robić? Wysyłamy syna na przeszpiegi: czy ksiądz był już u tych z czwartego piętra? Tych z trzeciego nie pytaj, oni nie przyjmują. To może jest w tamtej klatce? Co robimy? Przecież zaraz ósma wybije…

Sprawa nie jest łatwa, a nawet jest bardzo trudna. I zgoła nie ta, którą opisałam – te wszystkie zabiegi, kropidła, śmiesznostki.

Bo czymże jest kolęda? Policzeniem szeregów czy misją? Czy załatwia nam odhaczenie w kartotece i gwarancję, że nie będzie kłopotów z Pierwszą Komunią, ślubem, pogrzebem? Czy raczej potwierdza naszą więź z Kościołem, jest deklaracją naszej wiary? Czy może jeszcze inaczej: jest okazją, żeby Kościół reprezentowany przez księdza niósł Dobrą Nowinę ubogim, pocieszenie strapionym, nadzieję zrozpaczonym, chleb głodnym?

Czy to jest „wizyta duszpasterska” u swoich, czyli parafian znanych lub choćby tylko zapisanych? Czy aby nie ogranicza się do tych tylko mieszkańców, których parafia ma w kartotece – przynajmniej w wielkim mieście? Bo na wsi zapewne jest inaczej, a przynajmniej taką mam nadzieję. W mieście już od dawna nikt w przeddzień nie puka, żeby zapytać, czy przyjmujemy księdza.

– Pani Barbaro – mówi bardzo oficjalnym tonem pewien nagabywany o to ksiądz – nie możemy pukać do wszystkich, bo wtedy parafianie na nas krzyczą, że późno przychodzimy. Że czekają na nas godzinami, aż przychodzi ósma i rodzina chce spać.

I dodaje po chwili, że ludzie przecież oskarżają ich o zakłócanie spokoju i inne bezeceństwa.

– Powiem ci, Basiu – konfidencjonalnie zniża głos inny ksiądz – że to by było fizycznie niemożliwe, żeby zapukać do wszystkich i żeby ci wszyscy otworzyli. Na to po prostu nie ma tylu księży.

– Pukam wszędzie – opowiada młody ksiądz z blokowiska – bo jest duża rotacja mieszkańców, a i niektórym zajmuje trochę czasu otwarcie się na Kościół, więc przyjmują dopiero po roku, dwóch. Gdyby ich skreślić, nigdy nie doszłoby do spotkania.

„Toteż w wielu parafiach nie dochodzi” – myślę kąśliwie, ale zaraz odzywa się sumienie: a co ja robię, żeby moja sąsiadka z parteru otworzyła księdzu drzwi, choć ten nie puka. Przyklejona na drzwiach windy karteczka z ogłoszeniem o kolędzie jest bardzo urzędowa. Zresztą może sąsiadka by chciała, ale od tak dawna nie otwierała księdzu drzwi, że nie wie, jak to zrobić. A za Panem Bogiem może już tęskni?

Czy więc mamy jeszcze poczucie misji, do jakiej zobowiązuje nas chrześcijaństwo? – To nie jest takie proste – mówi ksiądz z blokowiska – bo jestem oskarżany o otwartą, jak to nazywają, ortodoksję. Ale zaraz potem ci ludzie mówią, że to właśnie im się podoba. Zresztą, czy mam jakieś inne wyjście? Po to chyba zostałem posłany.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz i publicystka, współautorka m.in. "Poradnika dla dziennikarzy i wydawców gazet lokalnych" oraz " Podstaw warsztatu dziennikarskiego", prowadzi zajęcia na Wydziale Dziennikarstwa UW, współtwórca i była, wieloletnia sekretarz redakcji tygodnika "Idziemy".

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter