20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Po co nam misje?

Ocena: 2.5
1703

 

Czy istnieje potrzeba głoszenia Chrystusa osobom wychowanym w innych wierzeniach? Może wystarczy dialog i wzajemne poznanie się?

Sobór Watykański II przypomina, że tym, którzy bez własnej winy nie poznali Ewangelii, Pan Bóg daje szansę zbawienia. W ich sytuacjach i w ich wierzeniach zawsze są „zarodki Słowa” (łac. semina Verbi); swoimi drogami też mogą docierać do prawdziwej miłości, jaką Bóg nam objawia w Jezusie Chrystusie. Ale nie można zrównać wszystkich religii. Św. Jan Paweł II nie relatywizował przesłania Ewangelii jako Dobrej Nowiny. Przypomniał też o tym Benedykt XVI w dokumencie „Dominus Iesus”, pisząc, że prawda Ewangelii jest prawdą objawioną, jest obiektywnym darem dla wszystkich ludzi, niezależnie od czasów, kultur i sytuacji. Sensem działalności misyjnej jest to, żeby poprzez Jezusa Chrystusa odkryć całą prawdę o Bogu, naszym Stworzycielu i Panu.

Warto przypomnieć tu słowa Jana Pawła II, że każda kultura jest godna Ewangelii. Dialog międzykulturowy czy międzyreligijny daje szansę wzajemnego poznania się, aby razem podążać do źródła prawdy.

 

W jaki sposób wiara zakorzenia się w różnych kulturach?

Misjonarze, wszędzie gdzie są posłani, są przede wszystkim świadkami Jezusa Chrystusa; tego, który objawia miłość Boga Ojca. W pewnych kręgach kulturowych istnieją uwarunkowania, które pozwalają łatwiej przyjąć Ewangelię, chociażby w Afryce, gdyż dusza afrykańska jest z natury religijna, otwarta na Boga. Z kolei w Ameryce Południowej zmiany cywilizacyjne i kulturowe nie zawsze ułatwiają działalność misyjną. Nawet z racji praktycznych – są tam tereny słabo zaludnione w wysokich Andach, obszary leśne czy trudno dostępne dorzecze Amazonki.

 

Misjom często towarzyszy zakładanie szkół i szpitali. Czy to także ich cel?

To byłoby duże uproszczenie. Jezus nie mówi: Idźcie, budujcie szpitale i szkoły, zakładajcie biblioteki, ale mówi: Głoście Ewangelię. Znamienna jest adhortacja św. papieża Pawła VI „Evangelii nuntiandi”. Już w 1975 r. ówczesny Ojciec Święty przypominał, że działalność misyjna Kościoła musi być integralna. Jej owoce obejmują troskę o całego człowieka: chorego, ubogiego, potrzebującego nauki i leczenia. Ale nie chcemy „uwieść” człowieka jakimś dobrem, które otrzymuje. Nie! Sercem Ewangelii jest Jezus Chrystus.

Działalność misyjna zawsze wymaga ofiary, odwagi, również środków materialnych, by dotrzeć do tych, którzy – nie zawsze świadomie – tęsknią za prawdą, miłością, szacunkiem. Prawdziwe głoszenie Chrystusa – wolne od ideologii, zależności politycznych – niesie to, czego człowiek potrzebuje, czyli miłość, której źródłem jest Bóg (por. 1 J 4, 16). Świat uleczy tylko odkrycie prawdy, że bliźni jest moim bratem, a do Boga mogę mówić: Ojcze nasz.

 

Co Księdzu Biskupowi dała praca na misjach?

Zanim pojechałem na misje, byłem w Centrum Formacji Misyjnej, znajdującym się na terenie dzisiejszej diecezji warszawsko-praskiej. Wtedy poniekąd narodził się inny Jan Piotrowski. Poprzez perspektywę i potrzebę głoszenia Ewangelii zobaczyłem człowieka, który różni się kolorem skóry, językiem, obyczajami, kulturą; człowieka równego każdemu z nas w jego ludzkiej godności. To jest wspólne doświadczenie wielu misjonarzy, że misje są kluczem do kapłańskiego serca, które musi nauczyć się pokory, zrozumienia, cierpliwości, widzenia różnych potrzeb ludzkich. Dla mnie blisko dziesięcioletnia posługa w Republice Konga i w Peru jest jedną z najpiękniejszych szkół, które Opatrzność mi podarowała.

Jest to, jak się mówi, powołanie w powołaniu, dla kapłanów, osób konsekrowanych i świeckich. Zresztą, jak uczył Jan Paweł II w „Redemptoris missio”, na mocy chrztu świętego wszyscy jesteśmy misjonarzami. Nie robimy więc nikomu wielkiej łaski, wyjeżdżając na misje, bo wszyscy jesteśmy zaproszeni do głoszenia Jezusa tam, gdzie Kościół nas posyła, w każdym ludzkim, życiowym powołaniu.

 

Jeśli każdy jest misjonarzem tam, gdzie żyje, jak można to zadanie realizować na co dzień?

Niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy, chrześcijanin jest przede wszystkim świadkiem wiary. W adhortacji „Gaudete et exsultate” papież Franciszek pisze o świadectwie wiary, które nazywa „świętością z sąsiedztwa”, decydującym dla naszej chrześcijańskiej tożsamości. Tak było w życiu wspólnoty Kościoła już 2000 lat temu. „Wy jesteście solą ziemi, światłem świata” – jak mówił Jezus; jako świadkowie Chrystusa mamy swoje miejsce w świecie. Ale czy nadajemy naszemu życiu ten smak, by być solą?

 

Czy znając mentalność latynoamerykańską, lepiej rozumie Ksiądz Biskup styl i przesłanie Ojca Świętego Franciszka?

Kościół w Ameryce Łacińskiej jest generalnie owocem głoszenia Ewangelii w kontekście kolonizacji, która rozpoczęła się pod koniec XV w. Misjonarze mogli tam dotrzeć tylko ze zdobywcami, czyli Hiszpanami i Portugalczykami. Obecność Kościoła zakorzeniła się, ale daje o sobie znać brak systematycznej formacji. Z różnych powodów kładziono duży nacisk na sakramentalizację, a więc masowe udzielanie chrztu świętego, ale to nie wiązało się z systematyczną pracą duszpasterską, co nie zawsze przynosiło dobre owoce.

Kraje Ameryki Południowej są różne. Ale o dojrzałości wiary tam świadczy fakt, że są liczni święci, a spośród tamtejszego duchowieństwa został wybrany kard. Jorge Mario Bergoglio, papież Franciszek. Jeśli mógłbym jakoś ocenić tamte kraje, to mentalność latynoamerykańską cechują bezpośrednie relacje międzyludzkie, spontaniczność. Jeśli chodzi o warunki społeczne, są tam obszary dużej biedy. Z kolei – w mojej opinii – tamtejsze problemy z powołaniami kapłańskimi i zakonnymi mogą wynikać ze słabości rodziny, braku szkół i wielkiej ilości sekt.

Tę latynoamerykańską bliskość i spontaniczność widać u Ojca Świętego, który tak wiele mówi o tym, żeby być blisko ludzi, mieć swoje marzenia i oczekiwania.

 

A może to właśnie dawne kraje misyjne będą wysyłały głosicieli Ewangelii do zlaicyzowanej Europy?

Trzeba patrzeć z nadzieją na kraje misyjne, nadzieją, która jest czymś innym niż ludzki optymizm. Głoszenie Ewangelii zawsze napotykało trudności. Zresztą, Jezus mówił: Posyłam was jak owce między wilki. I można łatwo to dostrzec we współczesnym świecie.

Życzę Kościołom w Ameryce Południowej i Afryce, aby wspomagały Kościół w Europie czy Ameryce Północnej przez modlitwę. Przecież ich wiara nie jest gorsza niż nasza. Pan Jezus nigdy nie określił, gdzie będą silniejsze wspólnoty, ale mówił: Idźcie i głoście. Kierunki misyjne muszą się nawzajem przenikać, wtedy będzie mniej mówienia o kryzysach Kościoła, a więcej o jego powszechnej misji. Głosimy Ewangelię, której świat współczesny potrzebuje bardziej, niż sądzi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter