28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Patron na trudne czasy

Ocena: 4.75
1728

Kiedy Prymas mówił o Kościele, rodzinie czy narodzie, zawsze miał na celu dobro człowieka.- mówi metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz w rozmowie z ks. Henrykiem Zielińskim

fot. xhz

Kiedy Ksiądz Kardynał zasłabł w Wielki Czwartek, modliliśmy się za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia, żeby doszedł do siebie i żeby planowana na 12 września beatyfikacja doszła do skutku…

Bardzo dziękuję wszystkim za tę modlitwę. Myślę, że teraz już nic nie powinno stanąć na przeszkodzie, aby wszystko odbyło się zgodnie z planem. 28 sierpnia, gdy będę odprawiał Mszę świętą w archikatedrze warszawskiej, będę się modlił nie o beatyfikację, bo wiem, że ona będzie, tylko będę się modlił już przez wstawiennictwo Prymasa Tysiąclecia i matki Róży Czackiej. Wierzę bowiem, że oni już są w niebie, a nie dopiero po beatyfikacji znajdą się tam jako nasi pośrednicy. 

 

Choroba była dla Księdza Kardynała czasem szczególnej refleksji? 

Zarówno w katedrze po zasłabnięciu, jak i potem w karetce i w szpitalu nieprzerwanie byłem świadomy tego, co się dzieje. Różne myśli wtedy człowieka nachodzą. Wiedziałem, że mogę umrzeć albo zostać na trwałe niepełnosprawnym. Dokonuje się wtedy jakieś podsumowanie życia. Inaczej patrzy się z łóżka szpitalnego na swoją przeszłość i przyszłość. Z perspektywy tych moich doświadczeń zachęcam wszystkich, aby duchowy porządek w swoim życiu robić wcześniej, nie czekając na momenty graniczne. 

 

Dostrzega już Ksiądz Kardynał jakieś znaki działania Prymasa w Kościele? 

Myślę, że kard. Wyszyński już jakoś nas prowadzi. Mam na myśli całą Polskę, a nie tylko archidiecezję czy metropolię warszawską, której przewodził przez 33 lata. Nieprzypadkowo nazywamy go Prymasem Tysiąclecia, bo był kimś niezwykłym. Był prymasem, a zarazem przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski i legatem papieskim. Na tamte czasy połączenie tych funkcji było potrzebne i bezcenne. Wzmacniało autorytet kard. Wyszyńskiego. Pełnił on te funkcje nie z wyboru, ale z nadania Stolicy Apostolskiej. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że on był jakby do tych funkcji urodzony. Dla mnie jest on wybitnym poprzednikiem w archidiecezji warszawskiej i Bogu dziękuję, że nie byłem jego bezpośrednim następcą. Widziałem, jak to było, kiedy kard. Franciszek Macharski obejmował archidiecezję krakowską po wielkim poprzedniku, który został papieżem. Wszyscy oceniają wtedy następcę przez pryzmat poprzednika. 

 

Czym dla Księdza Kardynała jest ta beatyfikacja? 

W pierwotnych planach miała się ona odbyć w dziesiątą rocznicę beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Pandemia jednak wymusiła zmianę terminu i będzie ponad rok później. W efekcie tego jest to jakieś zwieńczenie mojego dotychczasowego życia. Beatyfikację ks. Popiełuszki przeżywałem po trzech latach mojej posługi w Warszawie. A teraz, jeśli Pan Bóg pozwoli, to przez beatyfikację kard. Wyszyńskiego będę zmierzał do zakończenia mojej posługi jako ordynariusza i metropolity warszawskiego. 

 

Jakie nadzieje wiąże Ksiądz Kardynał z tą beatyfikacją? 

Mam przede wszystkim tę nadzieję, że postać Prymasa Tysiąclecia i matki Róży Czackiej przez parafie i w parafiach zostanie przybliżona wiernym w Polsce. Chodzi o to, żebyśmy nie poprzestali na sprawowaniu kultu wobec obojga błogosławionych, tylko żebyśmy zaczęli ich naśladować. W przypadku Prymasa ważne byłoby naśladowanie go w jego zorganizowaniu życia modlitwy. Przeciętny człowiek tego nie widział i nie był tego świadom. Podczas procesu beatyfikacyjnego odkrywaliśmy, jak wyglądała codzienna modlitwa Prymasa. Przy tylu obowiązkach, które miał, modlitwa była wpisana na stałe w jego rozkład dnia. Nie była to dla niego jakaś formalność. On tej modlitwy potrzebował. Spróbujmy go choć trochę w tym naśladować. 

 

Co jeszcze uznaje Ksiądz Kardynał za charakterystyczny rys świętości Prymasa? 

Na pewno jego zjednoczenie z Bogiem oraz pracę dla Kościoła i dla człowieka. On żył całkowicie dla Chrystusa i dla Kościoła. Nie miał czasu dla siebie. Jego kalendarz od rana do wieczora był wypełniony służbą Kościołowi. To był człowiek całkowicie oddany Bogu, zgodnie z zawołaniem: Soli Deo. Kiedy Prymas mówił o Kościele, rodzinie czy narodzie, zawsze miał na celu dobro człowieka. Może nawet w jakimś sensie tym właśnie zaraził kard. Karola Wojtyłę, chociaż u Wojtyły miało to również punkt wyjścia filozoficzny – personalistyczny. 

O Prymasie dowiedziałem się bardzo dużo w czasie procesu beatyfikacyjnego, a szczególnie przez ostatnie dwa lata, kiedy powstało o nim wiele książek i innych opracowań. Ale o matce Róży Czackiej prawie 98 proc. nowych rzeczy dowiedziałem się w czasie procesu. Wcześniej wiedziałem, że była założycielką Lasek, i niewiele więcej. Dopiero teraz przekonałem się, że mamy do czynienia z osobą świętą. 

 

Jest już jakaś decyzja w sprawie relikwii Prymasa Wyszyńskiego? 

Będą to tylko relikwie drugiego stopnia, ponieważ na tym etapie nie otwieramy grobu. Zostawiamy to na czas przed ewentualną kanonizacją. Idziemy podobnym tropem, jak to było w przypadku św. Jana Pawła II, którego trumna też nie była otwierana. 

 

Czyli głównym miejscem kultu będzie archikatedra warszawska? 

– Z natury będzie to pierwsze miejsce kultu, ponieważ tam będą właściwe relikwie. Drugim miejscem będzie – mam nadzieję – popiersie Księdza Prymasa przed rezydencją arcybiskupów warszawskich, które odsłonimy 6 września. Zapewne ludzie, którzy będą pielgrzymować po śladach Księdza Prymasa, zechcą nawiedzić także miejsce jego codziennego życia i pracy. Popiersie ma przypominać o jego obecności w tym miejscu. 

 

Jesteśmy lepiej na tę beatyfikację przygotowani niż przed rokiem? 

Pamięta ksiądz, jak rozmawialiśmy przed półtora roku i ksiądz mnie przekonywał, żeby mimo pandemii nie przenosić na inną datę beatyfikacji Prymasa Tysiąclecia. Początkowo skłaniałem się do tego zdania. Z pokorą uznałem jednak, że nie byłoby to właściwe, żebym to ja beatyfikował Prymasa Tysiąclecia w imieniu Ojca Świętego w obecności czworga ludzi. Dlatego Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych po konsultacji z nami podjęła decyzję, żeby przenieść uroczystość. Tak też się stało. Wszystko jednak dobrze się kończy. 

Wiele dobrych rzeczy przez to przesunięcie wyniknęło. Straciliśmy jedną rzecz, że nie ma beatyfikacji stutysięcznej na placu Piłsudskiego, bo nie pozwalają na to przepisy. Ufam jednak, że będzie to uroczystość godna, chociaż skromna, na miarę pandemii. To również znak czasu, który przeżywamy. Chciałbym przy tej okazji, aby obok wielu innych tytułów Prymas Tysiąclecia był czczony jako patron na trudne czasy. 

 

Uroczystość zbiega się także z Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym w Budapeszcie. Będą jakieś znaki łączności z tamtym wydarzeniem? 

Nie ja wybierałem ten termin, tylko Stolica Apostolska, która patrzy z innego punktu widzenia. Dla Rzymu beatyfikacja z natury jest czymś lokalnym, w ramach Kościoła partykularnego. Nie będziemy konkurować z Kongresem Eucharystycznym, bo liczba osób, które wyjechałyby do Budapesztu, nie byłaby wielka. Na znak łączności z Ojcem Świętym i z Kościołem powszechnym wysyłamy sporą delegację biskupów na Węgry i Słowację. Mamy też nadzieję, że Ojciec Święty w czasie południowej modlitwy Anioł Pański nawiąże jakoś do naszych uroczystości. 

 

Zaprasza Ksiądz Kardynał wiernych na te uroczystości? 

Z tym zaproszeniem to są pewne trudności. Zapraszam wszystkich do łączenia się z nami przez media. Będzie transmisja ogólnopolska w TVP, sygnał będzie udostępniony wszystkim stacjom, które zechcą transmitować tę uroczystość. Będzie także możliwość wspólnego oglądania uroczystości w katedrach i innych miejscach wyznaczonych przez poszczególne diecezje. Do tego zapraszam wszystkich. Natomiast do Świątyni Opatrzności zapraszamy tych, którzy otrzymali specjalne karty wstępu. Nie będzie to mała grupa, bo liczymy na 8-9 tys. ludzi. Do świątyni możemy wpuścić 2500 osób na górę i ponad 1000 osób w dolnej świątyni. Pozostali będą mieć miejsca w sektorach przed świątynią. 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter