19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież: Niech Pan da nam nadzieję, że będziemy świętymi

Ocena: 0
900

Na wspierające nas na różnych etapach życia towarzyszenie świętych jako źródło nadziei wskazał Franciszek podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Zachęcił zgromadzonych, by dążyli do świętości, biorąc na siebie także cierpienia i trudy innych. Podkreślił, że bez świętych świat nie miałby żadnej nadziei.

fot. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Jego słów na placu św. Piotra wysłuchało dziś około 12 tys. wiernych.

Franciszek przypomniał, że w najważniejszych chwilach życia chrześcijańskiego przywoływane jest wstawiennictwo świętych. Dzieje się tak w sakramencie chrztu świętego, w sakramencie małżeństwa zawieranym na zawsze czy sakramencie kapłaństwa. Papież zaznaczył, że chrześcijanie w walce ze złem nie rozpaczają, nie wierzą, aby siły negatywne i destrukcyjne mogły zwyciężyć. – Ostateczne słowo odnośnie do historii człowieka to nie nienawiść, to nie śmierć, to nie wojna. W każdej chwili życia towarzyszy nam ręka Boga, a także dyskretna obecność wszystkich wierzących, którzy "odeszli przed nami ze znakiem wiary". Ich istnienie mówi nam przede wszystkim, że życie chrześcijańskie nie jest nieosiągalnym ideałem. Jednocześnie nas pociesza: nie jesteśmy sami, Kościół składa się z niezliczonych braci, często anonimowych, którzy nas poprzedzili i którzy poprzez działanie Ducha Świętego są zaangażowani w sprawy tych, którzy wciąż żyją na ziemi – powiedział papież.

Stwierdził, że chociaż nasze siły są słabe, to jednak potężna jest tajemnica łaski, obecnej w życiu chrześcijan, żywiących nadzieję w przemianę świata, w ostateczne wypełnienie, gdzie w końcu nie będzie łez, niegodziwości i cierpienia.

– Niech Pan da nam nadzieję, że będziemy świętymi – powiedział Franciszek, zaznaczając, że świętość w życiu powszednim jest możliwa. – Życzę wam, a także sobie, aby Pan dał nam nadzieję, że będziemy świętymi – stwierdził papież na zakończenie swej katechezy.

Tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W dniu naszego chrztu zabrzmiało dla nas wezwanie świętych. Wielu z nas było w tamtej chwili dziećmi, które zostały przyniesione przez rodziców w ramionach. Krótko przed dokonaniem namaszczenia olejem katechumenów, będącego symbolem mocy Boga w walce ze złem, kapłan zachęcił całe zgromadzenie do modlitwy za tych, którzy mieli za chwilę otrzymać chrzest, przywołując wstawiennictwa świętych. Wówczas po raz pierwszy w trakcie naszego życia, zostaliśmy obdarowani towarzystwem tych „starszych” braci i sióstr - świętymi, którzy przeszli tą samą drogą, co my, zaznali tych samych trudów, co i my i żyją na wieki w objęciach Boga. List do Hebrajczyków określa tę otaczającą nas grupę towarzyszącą wyrażeniem „mnóstwa świadków” (12,1). Takimi są święci – mnóstwem świadków.

Chrześcijanie w walce ze złem nie rozpaczają. Chrześcijaństwo kultywuje nieuleczalną ufność: nie wierzy, że siły negatywne i destrukcyjne mogą zwyciężyć. Ostateczne słowo odnośnie do historii człowieka to nie nienawiść, to nie śmierć, to nie wojna. W każdej chwili życia towarzyszy nam ręka Boga, a także dyskretna obecność wszystkich wierzących, którzy „odeszli przed nami ze znakiem wiary” (Kanon Rzymski). Ich istnienie mówi nam przede wszystkim, że życie chrześcijańskie nie jest nieosiągalnym ideałem. Jednocześnie nas pociesza: nie jesteśmy sami, Kościół składa się z niezliczonych braci, często anonimowych, którzy nas poprzedzili i którzy poprzez działanie Ducha Świętego są zaangażowani w sprawy tych, którzy wciąż żyją na ziemi. Trudno to zrozumieć i także wyobrazić, ale święci są obecni w naszym życiu. Kiedy ktoś przywołuje jakiegoś świętego, czy świętą, to aby był blisko nas.

Przywoływanie świętych podczas Chrztu nie jest jedynym, jakie znaczy drogę życia chrześcijańskiego. Kiedy dwoje narzeczonych uświęca swoją miłość w sakramencie małżeństwa, po raz kolejny przywoływane jest dla nich – tym razem jako pary – wstawiennictwo świętych. I to przywoływanie jest źródłem ufności dla dwojga młodych, którzy wyruszają w „podróż” życia małżeńskiego. Kto naprawdę kocha, ten pragnie i ma odwagę, by powiedzieć „na zawsze”, ale wie, że potrzebuje łaski Chrystusa i pomocy świętych, by móc żyć życiem małżeńskim „na zawsze”. Nie tak, jak mawiają niektórzy: „jak długo będzie trwała miłość”. Nie: na zawsze. Jeżeli tak nie jest, to lepiej się nie pobierać: albo na zawsze, albo w ogóle nie zawierać ślubu. Dlatego w liturgii małżeństwa przywoływana jest obecność świętych. A w chwilach trudnych trzeba mieć odwagę spojrzenia ku niebu, myśląc o wielu chrześcijanach, którzy przeszli przez cierpienie i ustrzegli biel swoich szat chrzcielnych, opłukując je we krwi Baranka (por. Ap 7,14). Bóg nas nigdy nie opuszcza: za każdym razem, kiedy będziemy tego potrzebowali, przybędzie Jego anioł, by nas podnieść i wlać w nas pocieszenie. „Anioły”, niekiedy z ludzkim obliczem i sercem, bowiem święci Boga są zawsze tutaj obecni, ukryci pośród nas. Trudno to zrozumieć i sobie wyobrazić…

Również kapłani zachowują wspomnienie wypowiedzianego nad nimi wezwania świętych. To jeden z najbardziej wzruszających momentów liturgii święceń. Kandydaci kładą się, leżąc na ziemi, z twarzą ku podłodze. I całe zgromadzenie, pod przewodnictwem biskupa, przywołuje wstawiennictwa świętych. Człowiek mógłby czuć się przygnieciony pod ciężarem powierzonej jemu misji, ale czując, że ma za sobą całe niebo, że łaski Bożej nie zabraknie, bo Jezus zawsze pozostaje wierny, można wyruszyć będąc pokrzepionymi, w pogodzie ducha. Nie jesteśmy sami.

Czym zatem jesteśmy? Jesteśmy prochem, który dąży do nieba. Nasze siły są słabe, ale potężna jest tajemnica łaski, która jest obecna w życiu chrześcijan. Jesteśmy wierni tej ziemi, którą Jezus miłował w każdej chwili swojego życia, ale wiemy, i chcemy żywić nadzieję w przemianę świata, w ostateczne wypełnienie, gdzie w końcu nie będzie łez, niegodziwości i cierpienia.

Niech Pan da nam wszystkim nadzieję, że będziemy świętymi. Niektórzy z nas mogą postawić mi pytanie: „czy można być świętym w życiu powszednim?”. Tak to możliwe i nie znaczy to, by modlić się przez cały dzień, ale wypełniać wszystkie swoje obowiązki z otwartym sercem ku Bogu, wiedząc, że pomimo trudności można być świętymi. Pan daje nam nadzieję, że możemy być świętymi. Można być świętymi i nie prawda, że łatwiej być przestępcą, niż świętym. To Pan może nam pomóc w byciu świętymi. To wielki dar, jaki każdy z nas może złożyć światu. Niech Pan da nam łaskę uwierzenia w Niego tak głęboko, abyśmy stali się obrazem Chrystusa dla tego świata. Nasza historia potrzebuje „mistyków”: ludzi, którzy odrzucają wszelkie panowanie nad innymi, dążących do miłości i braterstwa. Mężczyzn i kobiet, którzy żyjąc godzą się także na trochę cierpienia, bo biorą na siebie utrudzenie innych. Ale bez tych mężczyzn i kobiet świat nie miałby żadnej nadziei. Dlatego życzę wam a także sobie, aby Pan dał nam nadzieję, że będziemy świętymi. Dziękuję.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter