„Jezus nie chce być bohaterem historii, ale twojego i mojego dzisiaj; nie dalekim prorokiem: Jezus chce być Bogiem bliskim” – wskazywał dziś Papież, prowadząc rozważanie przed modlitwą Anioł Pański.
Tak Franciszek nawiązywał do Chrystusa pytającego swoich uczniów, za kogo uważają Go ludzie i za kogo uważają Go właśnie sami apostołowie (Mt 16,13-20). Ojciec Święty zauważył, że wiele osób widzi Jezusa jako wielkiego nauczyciela z przeszłości, ale chrześcijańska perspektywa sięga głębiej.
Papież podkreślił, iż spojrzenie na Nazarejczyka jako tylko na pewnego człowieka z minionych czasów, nawet jeśli chodzi tutaj o „postać wyjątkową: dobrą, sprawiedliwą, konsekwentną, odważną”, pozostaje sprzeczne z tym, czego chce sam Jezus.
Papież: Chrystus jest Bogiem teraźniejszości
„Chrystus, bracia i siostry, to nie wspomnienie przeszłości, ale Bóg teraźniejszości. Gdyby był jedynie postacią historyczną, naśladowanie Go dzisiaj okazałoby się niemożliwe: stanęlibyśmy przed wielkim rowem czasu, a przede wszystkim przed Jego wzorem, przypominającym niezwykle wysoką i nieosiągalną górę; pragnąc się na nią wspiąć, ale nie mając możliwości czy niezbędnych środków – zauważył Ojciec Święty. – Natomiast Jezus żyje (…), Jezus nam towarzyszy, trwa przy nas, daje nam swoje Słowo i swoją łaskę, które oświecają i pokrzepiają nas w drodze: będąc biegłym i mądrym przewodnikiem, cieszy się, towarzysząc nam na najtrudniejszych drogach i najbardziej nieosiągalnych wspinaczkach.“
Franciszek zachęcał więc wiernych do zadania sobie samym pytania „Kim jest dla mnie Jezus?”. Chodzi tutaj o znalezienie odpowiedzi, czy widzę w Synu Bożym nieosiągalny wzór, a może osobę żyjącą przy mnie, która może wspierać mnie i wszystkich ludzi dookoła.
Papież: Jezus idzie obok nas, mamy Go blisko i niemożliwe staje się możliwe
„Drodzy bracia i siostry, na drodze życia nie jesteśmy sami, ponieważ Chrystus jest z nami, On pomaga nam iść, tak jak to uczynił z Piotrem i innymi uczniami. Właśnie Piotr w dzisiejszej Ewangelii to rozumie i dzięki łasce rozpoznaje w Jezusie «Mesjasza, Syna Boga żywego» (w. 16) (…): nie postać z przeszłości, ale Chrystusa, czyli Mesjasza, oczekiwanego w teraźniejszości; nie zmarłego bohatera, lecz Syna Boga żywego, który stał się człowiekiem i przyszedł, aby dzielić radości i trudy naszej drogi – mówił Franciszek. – Nie zniechęcajmy się więc, jeśli czasami szczyt życia chrześcijańskiego wydaje się zbyt wysoki, a droga zbyt stroma. Spójrzmy na Jezusa (…), który idzie obok nas, który przyjmuje nasze słabości, podziela nasze wysiłki i kładzie swoje mocne, a zarazem delikatne ramię na naszych słabych ramionach. Mając Go pod ręką, wyciągnijmy też ręce do siebie nawzajem i ponówmy nasze zaufanie do Pana: to, co o własnych siłach wydaje się niemożliwe, ale z Jezusem da się iść naprzód!“