28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Papież Franciszek w Pompejach i Neapolu

Ocena: 0
5940
Pod koniec Mszy papieża pozdrowił arcybiskup Neapolu, kard. Crescenzio Sepe. Mówiąc o licznych problemach mieszkańców miasta, zapewnił, że nawet mafia (camorra) nie zdoła odebrać im nadziei.

Spotkanie z więźniami

Z placu Plebiscytu Ojciec Święty odjechał do więzienia w dzielnicy Poggioreale, noszącego imię jednej z ofiar mafii (Giuseppe Salvia). Na placu przed więziennym kościołem witał się z osadzonymi, zaś w świątyni zjadł obiad z grupą ich przedstawicieli i wręczył im przygotowane na tę okazję przemówienie.

Przyznał, że „czasami czujemy się rozczarowani, zniechęceni, opuszczeni przez wszystkich”. – Ale Bóg nie zapomina o swoich dzieciach, nigdy ich nie porzuca! On jest zawsze przy nas, szczególnie w chwilach próby; jest Ojcem „bogatym w miłosierdzie”, który zawsze kieruje ku nam swoje spojrzenie pogodne i życzliwe, zawsze na nas czeka z otwartymi ramionami. Jest to pewność, która rozbudza pociechę i nadzieję, zwłaszcza w chwilach trudnych i smutnych – zaznaczył Franciszek.

– Mimo, że pobłądziliśmy w życiu, Pan niestrudzenie pokazuje nam drogę powrotu i spotkania z Nim. Miłość Jezusa do każdego z nas jest źródłem pociechy i nadziei. Jest to dla nas pewność fundamentalna: nic nas nie może odłączyć od miłości Boga! Nawet kraty więzienia. Jedyna rzecz, która nas może od Niego oddzielić to nasz grzech. Ale jeśli go uznamy i wyznamy ze szczerą skruchą, to właśnie ten grzech staje się miejscem spotkania Go, ponieważ On jest miłosierdziem – podkreślił Ojciec Święty.

Wyraził przekonanie, że miłość może zawsze zmienić człowieka. – Wówczas miejsce odosobnienia, jakim może być więzienie w sensie negatywnym, może się stać miejscem integracji i bodźcem dla całego społeczeństwa, aby było bardziej sprawiedliwe, bardziej wrażliwe na osobę – wyjaśnił papież.

Cud św. Januarego

W katedrze Franciszek uczcił relikwie św. Januarego – patrona Neapolu. Ojciec Święty spotkał się z duchowieństwem, osobami konsekrowanymi, stałymi diakonami i seminarzystami.

Wchodzącego do świątyni papieża powitały oklaski i śpiew pieśni „Tu sei Pietro” (Ty jesteś Piotr). Krótko przemówili wikariusze biskupi ds. duchowieństwa i ds. życia konsekrowanego. Ojciec Święty powiedział, że przygotował przemówienie, ale „przemówienia są nudne”, więc wręczył je tylko arcybiskupowi Neapolu, kard. Crescenzio Sepe do publikacji, a sam postanowił podzielić się kilkoma refleksjami, którzy przyszły mu na myśl podczas pobytu w Neapolu.

Wskazał, że życie kapłańskie i zakonne to pójście za Chrystusem, które nie zna emerytury. Jezus musi być w centrum tego życia, a charakteryzować je ma duch ubóstwa, braterstwa i radości. Papież zalecił zgromadzonym adorację Boga, miłość do Kościoła i wynikającą z niej gorliwość apostolską.

Po modlitwie „Ojcze nasz”, Franciszkowi podano ampułkę z krwią św. Januarego, którą papież ucałował i udzielił nią błogosławieństwa. Krew św. Januarego w ampułce w połowie się rozpuściła. Ojciec Święty skomentował to słowami, że musimy się bardziej nawracać, bo tylko w połowie św. January jest z nas zadowolony.

Św. January był biskupem Benewentu – miasta położonego ok. 70 km na wschód od Neapolu. W okresie wielkich prześladowań chrześcijan za rządów cesarza Dioklecjana poniósł śmierć męczeńską w 305 r. Jego relikwie pod koniec XV wieku trafiły do katedry w Neapolu. Ale już wcześniej datuje się tzw. cud św. Januarego, gdy jego krew przechowywana w ampułce zaczyna się burzyć, staje się płynna i pulsuje, jak gdyby została świeżo rozlana. Chociaż zjawisko było wielokrotnie badane, do dzisiaj nie wiadomo, co jest jego przyczyną. Cud następuje zwykle kilka razy w roku, przede wszystkim we wspomnienie liturgiczne świętego, 19 września.

Miłość receptą na długie życie

Gromkim: „Dobry wieczór, Franciszku” powitało papieża 100 tys. młodych mieszkańców Neapolu na promenadzie Lungomare Caracciolo nad Zatoką Neapolitańską. Franciszek nie wygłosił przygotowanego przemówienia, lecz improwizując, odpowiadał na pytania przedstawicieli ludzi młodych, starszych i rodzin. Obok Ojca Świętego siedziała para narzeczonych i para ludzi starszych.

Papież wskazał, że Bóg mówi do nas słowami, czynami i milczeniem. Na krzyżu to milczenie Jezus odbierał wręcz jako opuszczenie przez Boga. Do Jego milczenia, np. wobec cierpienia dzieci, możemy się tylko przybliżyć, wpatrując się w krzyż Chrystusa.

Odpowiadając 95-letniej kobiecie, najpierw poprosił o krzesło dla niej, a później zauważył, że świetnie ona znosi swój wiek i zażartował, że jeśli ona ma 95 lat, to on jest Napoleonem. Mówił o tym, że w dzisiejszym społeczeństwie wyrzuca się to, co niepotrzebne. Za niepotrzebne uznaje się dzieci, czułością obdarzając raczej koty i psy. Niepotrzebni są ludzie starzy, bo powodują problemy, więc zostawia się ich samym sobie, by umarli. Tymczasem miłość, bliskość, czułość to najlepsze lekarstwo, dzięki któremu można długo żyć.

Wezwał zebranych do przeprowadzenia rachunku sumienia z czwartego przykazania Bożego: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. – Czy jesteście blisko swych starych rodziców? Czy odwiedzacie ich w domach starców? Czy tracicie dla nich czas? Czy mówicie im, że ich kochacie? – pytał Franciszek, dodając, że wszyscy potrzebują miłości, z biegiem lat coraz bardziej.

Mówiąc o kryzysie rodziny, zauważył, że przejawia się on nie tylko w tym, że ludzie młodzi wolą żyć ze sobą bez ślubu i żadnych zobowiązań, ale także w tym, że zawiera się małżeństwo nie dla przyjęcia sakramentu, ale z powodów społecznych. Czy w tej sytuacji trzy konferencje wystarczą, by zachęcić do małżeństwa? – zastanawiał się Ojciec Święty. Wskazał, że nie jest to kwestia kursu typu: „jak zawrzeć małżeństwo w osiem lekcji”. Przygotowanie do małżeństwa zaczyna się już w domu rodzinnym i trwa w narzeczeństwie. Tylko że obecnie narzeczeństwo często jest w praktyce wolnym związkiem. Tymczasem dobre narzeczeństwo dojrzewa jak owoc do małżeństwa – zauważył papież.

Wskazał, że rodzinie szkodzą też „ideologiczne kolonizacje”, w tym „błąd”, jakim jest teoria gender, powodująca wiele zamieszania.

Franciszek przyznał, że nie ma recepty na zaradzenie kryzysowi rodziny i wyraził radość, że „Pan zainspirował” Synod Biskupów na ten temat. Wskazał jedynie na olbrzymią rolę modlitwy oraz świadectwa miłości. Przestrzegł, że w małżeństwie zawsze będą konflikty, ale nie wolno kończyć dnia bez pojednania. Zauważył, że w małżeństwie liczy się nie „ja”, lecz „my” – a wtedy radość we dwoje jest potrójna, zaś ból mniejszy o połowę.

Na zakończenie papież przypomniał, że osoby starsze są jak dobre wino, kiedy się starzeje. Młodzi mają siłę, a starsi pamięć i mądrość. Naród, który nie troszczy się o młodych, zostawiając ich bez pracy, bezrobotnych i nie troszczy się o osoby starsze, nie ma przyszłości. Dlatego jeśli chcemy, aby naród miał przyszłość, musimy się troszczyć o młodych szukając dla ich pracy, dróg wyjścia z obecnego kryzysu, dając im wartości, edukację, a także troszczyć się o starszych, którzy przekazują życiową mądrość – zaznaczył Ojciec Święty.

Na zakończenie papież odmówił ze zgromadzonymi modlitwę „Ojcze nasz” i udzielił błogosławieństwa po czym odjechał do helikoptera, którym odleciał do Watykanu.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter