19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Odpocznij w Kodniu

Ocena: 0
11903

– Jeśli ktoś raz przyjedzie do Kodnia, zawsze potem wraca – zapewniają mieszkańcy. Każdego urzeka bujna przyroda, bogata kultura, wschodnia gościnność. I oczywiście obecność Matki Bożej Królowej Podlasia.

Cudowny obraz Matki Bożej Kodeńskiej


Za oknami busa sielskie krajobrazy: łany zbóż, soczyście zielone lasy, małe wiejskie domki. Nagle zza horyzontu wyłania się wysoka biała wieża kościoła, a nieco dalej lśniące kopuły cerkwi. To znak, że zbliża się końcowy przystanek: Kodeń. Kilkaset metrów dalej stoi słupek graniczny: tu kończy się Polska, a zaczyna Białoruś. – Pielgrzymi cenią przede wszystkim spokój tego miejsca. Nawet jeśli ktoś przyjedzie z dużą grupą, może się tu wyciszyć i odpocząć – mówi Zofia Sacharczuk, przewodnik po sanktuarium. – Wielu pielgrzymów wraca po kilkanaście razy, by dziękować za otrzymane łaski. Kiedy słucham ich świadectw, to aż ciarki przechodzą mi po plecach i łezka kręci się w oku. Ostatnio jeden pan opowiadał, że po wypadku samochodowym leżał przez kilka miesięcy w śpiączce. Jego rodzina całkowicie straciła nadzieję, że się obudzi. Wtedy właśnie przyśniła mu się Maryja Kodeńska. I odzyskał przytomność.

 

 

Uparty książę

Cudowny obraz Matki Bożej nie znalazłby się w Kodniu, gdyby nie zuchwała kradzież. W 1629 r. książę Mikołaj Sapieha, ówczesny właściciel miasta, ciężko zachorował i został sparaliżowany. Za namową żony wyruszył w podróż do Rzymu, by tam szukać pomocy. – Papież Urban VIII zaprosił księcia na Mszę w prywatnej kaplicy, gdzie znajdował się obraz Matki Bożej Gregoriańskiej. Według legendy namalowany on został przez św. Augustyna z Canterbury, który skopiował figurę Matki Bożej wyrzeźbioną przez św. Łukasza – relacjonuje o. Mirosław Skrzydło OMI, rzecznik sanktuarium. – Podczas Eucharystii Sapieha gorąco modlił się do Matki Bożej o uzdrowienie i został wysłuchany. Później koniecznie chciał zabrać cudowny wizerunek do Kodnia, ale papież nie zgodził się ani go oddać ani sprzedać. Wtedy Sapieha przekupił zakrystiana, żeby wykradł obraz – opowiada o. Skrzydło.

Uparty książę musiał ponieść przykre konsekwencje kradzieży: został ekskomunikowany. Dopiero po czterech latach papież zniósł karę i oficjalnie podarował obraz Mikołajowi, a w 1723 r. doszło do koronacji obrazu papieskimi koronami, trzeciej na ziemiach polskich, po Jasnej Górze i Trokach.

 

 

Bazylika w Kodniu


Ród Sapiehów osiedlił się nad Bugiem na początku XVI w. To dzięki Sapiehom w Kodniu rozkwitł przemysł i handel, działały tu tartaki i garbarnie, a nawet jeden z pierwszych w Europie portów rzecznych. Gdy Polska znalazła się pod zaborami, czasy świetności tych ziem minęły bezpowrotnie. Po Powstaniu Styczniowym car odebrał Kodniowi prawa miejskie i zamienił katolickie kościoły na cerkwie, a cudowny obraz skazał na wygnanie. Wojsko carskie wywiozło go na Jasną Górę. Wrócił dopiero w 1927 r.
Wtedy też do Kodnia zostali sprowadzeni misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, by sprawować pieczę nad sanktuarium i parafią.

Dziś Kodeń odwiedza ok. 200 tys. pielgrzymów rocznie, nie tylko z Polski, ale też USA, Kanady czy Australii. Często zdarza się, że przybywają tu po przeczytaniu książki Zofii Kossak „Błogosławiona wina”, w której zostały opisane perypetie księcia Sapiehy. Codziennie przez cały rok pielgrzymi mogą wysłuchać historii sanktuarium, wziąć udział w Eucharystii i skorzystać z pomocy przewodnika.

 


Wiara i witaminy

Gdy pielgrzym wyjdzie z kościoła i zajrzy za mur klasztoru, czeka go niespodzianka. Ma przed sobą Kalwarię, dawny teren zamkowy książąt Sapiehów: ogromną zieloną przestrzeń z wypielęgnowanym ogrodem, fontannami, rzeką, boiskiem, kortem tenisowym, kapliczkami różańcowymi i rzeźbionymi w drewnie stacjami drogi krzyżowej. Znajduje się tam również kościół św. Ducha z 1530 r., który niegdyś pełnił funkcję kaplicy zamkowej. Obok widać pozostałości zamku Sapiehów – z czterech kondygnacji pozostała tylko piwnica. Jej dach służy dziś jako ołtarz polowy. – Aż nie chce się wierzyć, ale w czasie odpustów cały ten teren jest wypełniony pielgrzymami – o. Mirosław zatacza ręką szeroki krąg. – Na uroczystości 14 i 15 sierpnia przyjeżdża ok. 60 tys. ludzi. Wokół placu stoi 40 konfesjonałów, do których ustawiają się ogromne kolejki.

W zamkowej piwnicy pielgrzym może się posilić tradycyjnym chlebem ze smalcem i „miętówką sarmacką”, kupić suszone zioła z tutejszego ogrodu, miód z klasztornej pasieki, wodę ze źródła Sapiehy czy syrop „Witaminy Eremity”. Ten ostatni ma w swoim składzie nie tylko wyciąg z owoców czarnego bzu, cytrynę i cukier, ale także „miłość przyrody” i „ziarnko wiary”. – Zawsze powtarzamy, że wiara czyni cuda. Wiele osób zostaje tutaj uzdrowionych z chorób, być może także dzięki temu, że nasze produkty mają działanie lecznicze – zauważa przewodniczka Zofia Sacharczuk.

Ona sama i jej rodzina także wiele zawdzięczają Matce Bożej Kodeńskiej. Tu znaleźli schronienie, gdy powódź wypędziła ich z Wrocławia w 1997 r. – Byłam akurat na urlopie wychowawczym. Mąż na początku miał pracę, ale później uległ wypadkowi i zupełnie wszystko nam się rozsypało. To łaska Boża, że akurat wtedy ojcowie oblaci zaproponowali, żebym została przewodnikiem przy sanktuarium. Chociaż nie ukrywam, że bałam się podjąć tego zadania i na początku wcale nie było mi łatwo – zwierza się.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter