24 kwietnia
środa
Horacego, Feliksa, Grzegorza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Obrazy kapłaństwa

Ocena: 0
1925

 


ANDRZEJ – MIŁOŚNIK SIENKIEWICZA

Od zawsze kochał książki. Nie został jednak ani profesorem, ani tym bardziej duszpasterzem akademickim w żadnym z wielkich klasztorów. Po latach posługi na Wschodzie (Rosja, Ukraina) wrócił do Polski i zajął się – oczywiście poza duszpasterstwem – twórczością Henryka Sienkiewicza. Napisał znakomitą rozprawę doktorską, ukazując naszego noblistę jako apologetę cywilizacji łacińskiej. Od obrony doktoratu kilkakrotnie zmieniał klasztory, jak to w zakonach bywa, zawsze jednak przełożeni kierowali go do małych konwentów. A on nigdy nie marszczył brwi, nie burzył się, lecz przyjmował wolę przełożonych, niczym Sienkiewiczowski bohater, z otwartą przyłbicą, szukając wyzwań w tych małomiasteczkowych lub wiejskich klasztorach. Kiedy na niego patrzę lub z nim rozmawiam, co zdarza mi się zdecydowanie częściej, widzę człowieka szukającego Prawdy, tej pisanej wielką literą. Pomimo przeżytych lat jest w nim nadal ciekawość świata i ludzi. Dlatego czyta, pisze, dzieli się – zgodnie ze swoim powołaniem – owocami kontemplacji. Kiedy staje przy ambonie, głoszona przez niego Ewangelia ożywa. Jego komentarze są gęste od treści i głębokie w swojej wymowie. Słowo głosi z mocą. Robi to z wyjątkowym przekonaniem i pasją, jakby był jeszcze neoprezbiterem. A przecież ma już za sobą szmat życia.

 


ADAM – ODDANY NONKONFORMISTA

Odkąd pamiętam, ciągnęło go do ludzi ubogich. Już w seminarium organizował pomoc potrzebującym, a potem roznosił im paczki. Z chłopakami z ulicy grał w piłkę i zapraszał ich do świetlicy parafialnej. Próbował, na ile potrafił, organizować im rozmaite zajęcia – od sportu po naukę. Potem, już w kapłaństwie, praca z ubogimi całkowicie go pochłonęła. Odkrył dla siebie taką postać służby w Kościele. Potrzebujący zawsze byli na pierwszym miejscu. Po kilku latach tradycyjnej pracy parafialnej oddał się im całkowicie. Odchodząc z wikariatu, stworzył dla osób bezdomnych i byłych więźniów, niemających się gdzie podziać, dom. Mieszka tam z nimi do dzisiaj. W twarzach ludzi ubogich, którzy nie zawsze potrafią odnaleźć się w życiu, widzi odrzuconego i cierpiącego Jezusa. Jego sposób życia przemawia do wielu. Nie tylko byli więźniowie czy ubodzy szukają u niego pomocy. Wystarczy w niedzielę przyjechać na Mszę świętą i zobaczyć tablice rejestracyjne samochodów, by przekonać się, z jak odległych stron przyjeżdżają do niego ludzie po wsparcie. On cierpliwie ich wysłuchuje, reaguje natychmiast, oferując pomoc, także materialną. Nikogo nie odprawia z kwitkiem. Pomagając bliźnim, ma zawsze w pamięci słowa Chrystusa z dwudziestego piątego rozdziału Ewangelii według św. Mateusza: „byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Są one mottem jego duszpasterskiej działalności.

 


BRACIA ŚW. FRANCISZKA

To, co uderza mnie u kapucynów z Wr. Neustadt niedaleko Wiednia, nazwałbym ewangeliczną przejrzystością i prostotą. Niewielka wspólnota, złożona w połowie z Polaków i Austriaków, tętni życiem. Bracia gromadzą w kościele całkiem sporą grupę ludzi, chociaż nie mają parafii, tylko kościół rektoralny. Duszpasterstwo stanowi kilka wspólnot: od neokatechumenatu do legionistów Maryi. Niby niewiele – z naszej polskiej perspektywy – ale jak na austriackie realia to całkiem sporo. Do tego ogród, kawiarnia, żelazna kolejka dla dzieci i dwie oślice stanowiące atrakcję dla odwiedzających przyklasztorny teren mieszkańców miasta. Gdzie tkwi tajemnica kapucynów? Co w ich życiu jest pociągającego? Wydaje się, że kluczem jest wierność regule św. Franciszka. Bracia żyją prosto i ubogo. Jest w nich radość franciszkańskiego powołania, wyrażająca się we wspólnej modlitwie, braterstwie i pracy. Towarzysząc im przez cztery wakacyjne tygodnie, czułem w klasztorze ducha założyciela. Tak niewiele wystarczy, by żyć w Bożym rytmie. I jeszcze jedna niezwykle ważna rzecz. Kapucyni tutaj, czyli w Wr. Neustadt i w wielu innych klasztorach tej prowincji, mają w ciągu dnia kilkugodzinny dyżur spowiedzi. Ludzie z okolicy – a czasami nawet z bardzo daleka – przyjeżdżają, by porozmawiać, wyspowiadać się, otrzymać błogosławieństwo. Zawsze ktoś z braci czeka na przybywających penitentów czy gości. Z tego kapucyni są tam znani.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest kapłanem diecezji łomżyńskiej, doktorem habilitowanym, specjalistą w zakresie teologii fundamentalnej, profesorem UKSW

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter