20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

O miłości zaraźliwej

Ocena: 0
2186

– Kiedyś seks był niedoceniany, dziś bywa przeceniany – zauważa abp Henryk Hoser SAC. W rozmowie z "Idziemy" biskup warszawsko-praski analizuje papieską adhortację Amoris laetitia

Z abp. Henrykiem Hoserem SAC rozmawia Monika Odrobińska

 

Niedawno ukazała się wyczekiwana po synodzie papieska adhortacja Amoris laetitia. Wyjaśnijmy jej tytuł.

Polski odpowiednik brzmi: „Radość miłości”. Radość ta wynika z podwójnego charakteru miłości: doznawanej i dawanej. Miłość jest ostatecznym, docelowym stanem powołania człowieka, a osiągnięcie każdego celu daje radość, co dopiero celu ostatecznego! Przez miłość stajemy się podobni do Boga, bo miłość to Boska cecha: Bóg jest Miłością. Jeśli Jezus mówi, że chce naszej radości i tego, by ta radość była pełna, to myśli o miłości. Ona jest radością twórczą, gratyfikacją miłości jest radość, o czym mówi „Pieśń nad pieśniami”. Tam zaniepokojenie i smutek wynikają z trudności w odnalezieniu osoby, którą się kocha. A gdy tę osobę się odnajdzie, pojawia się radość.

 

Czy w Amoris laetitia jest coś zaskakującego?

Zaskakujący jest język adhortacji. Nie przypomina ona dotychczasowych dokumentów doktrynalnych, ale raczej pastoralne. Aspekty doktrynalny i praktyczny, a więc pastoralny, nie są jasno rozgraniczone i dopełnione. Nowością w stosunku do poprzednich dokumentów kościelnych jest także dowartościowanie życia uczuciowego. Wcześniejsze pisma prezentowały powściągliwość i racjonalne podejście do miłości. Franciszek wciąż powraca do gestów, do czułości, atmosfery uczuciowości, która towarzyszy życiu ludzkiemu. Nadaje im wielką rolę.

 

Czy czegoś Księdzu Arcybiskupowi w adhortacji zabrakło?

Brakuje mi w niej tego, o czym mówiłem na Synodzie – że nie cytuje się słów Chrystusa o rozwodzie wprost, tych zapisanych u Ewangelistów: Mateusza i Marka. Zwłaszcza u Marka napisane jest wyraźnie, że kto opuszcza współmałżonka – czy to mężczyzna, czy kobieta – i wiąże się z inną osobą, ten dopuszcza się cudzołóstwa (Mt 19,3-9; Mk 10,11-12). W słowach Jezusa pojawia się i grzech, i krzywda drugiej osoby, bo rozerwane małżeństwo zawsze kojarzy się z krzywdą, zerwaniem dozgonnego przymierza. Owszem, nad grzesznikiem też trzeba się pochylić, bo jest on ofiarą swoich grzechów, ale najpierw to on sam musi uznać swój grzech.

 

Mnie w adhortacji zaniepokoił fragment wstępu: „W Kościele konieczna jest jedność doktryny i działania, ale to nie przeszkadza, by istniały różne sposoby interpretowania pewnych aspektów nauczania. Będzie się tak działo, aż Duch nie doprowadzi nas do całej prawdy (por. J 16,16)”.

Co prawda papież Franciszek powołuje się m.in. na Familiaris consortio Jana Pawła II – że każdą sytuację należy rozstrzygać indywidualnie – ale przekonuje, że nie chce ani zamieniać wszystkiego, ani też rozstrzygać wszystkiego za pomocą ogólnych norm. W trudnych przypadkach Ojciec Święty pozostawia ich rozstrzygnięcie osobom bezpośrednio zaangażowanym w sytuację – biskupom, proboszczom, kierownikom duchowym. To pewnego rodzaju nowość. Podkreśla jednak, że zawsze mają oni oceniać tę sytuację w świetle nauczania Kościoła.

 

Czy w cytowanym fragmencie pobrzmiewa „sytuacjonizm”?

Przedstawienie duchownemu życiowej sytuacji danej osoby może pomóc wyjaśniać motywy jej działania, dać rozeznanie, w jaki sposób człowiek jest odpowiedzialny za swoje czyny, co go skłania do zła lub dobra. Na tym polega sakrament pojednania – to penitent sam się oskarża, kapłan jest tylko pośrednikiem, który pomaga mu rozeznać jego sytuację. Adhortacja ma trzy słowa-klucze: rozeznanie, towarzyszenie i integrowanie. Wszystko to w celu odzyskania jedności: w małżeństwie, w rodzinie i w Kościele.

Faktycznie jednak w kwestii sakramentów ogromną odpowiedzialność papież składa na barki kapłanów i biskupów. Pisze: „W pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentalna” (AL, przypis 351). Skomentowałem to trochę prowokacyjnie: że chodzi być może o sakrament chorych?

Adhortację należy czytać w świetle Familiaris consortio św. Jana Pawła II. Na niego zresztą Franciszek na 160 stronach powołuje się ponad 30 razy.

 

Papież przypomina, że małżeństwo to obraz stosunku Chrystusa do Kościoła. Jak to przełożyć na małżeńską codzienność?

Małżeństwo to wielka tajemnica zakorzeniona w relacji Chrystusa do Kościoła – jak mówił św. Paweł. Franciszek twierdzi, że analogia ta jest niedoskonała. Ja jednak uważam, że w życiu, owszem, może okazać się niedoskonała, jednak doskonała jest w swoim założeniu. Jak Jezus oddał życie dla Kościoła, tak mąż musi pójść za żoną w ogień i nie może narzekać, że za gorąco. Jest to wzajemne bezwarunkowe oddanie. Zilustruję to przykładem pewnego mężczyzny, który nocami towarzyszył w szpitalu swojej umierającej żonie, śpiąc na podłodze. Lekarze uświadamiali mu, że to dla niego niezdrowe, że się naraża. On odpowiedział im: „Czterdzieści osiem lat temu przyrzekłem żonie, że jej nie opuszczę aż do śmierci”.Czyż nie przypomina to tego, co się wydarzyło na Krzyżu?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter