18 kwietnia
czwartek
Boguslawy, Apoloniusza
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

O. Federico Lombardi: Musimy odważnie głosić dobro, prawdę i piękno!

Ocena: 0
1071

Ona nie jest od razu widoczna, jest raczej poszukiwana z ciekawości i z cierpliwością, jest objawiana stopniowo, kiedy nie chce się pozostać na powierzchni zdarzeń, czy być zwiedzionym przez maski, za którymi wiele osób ukrywa się świadomie lub też nie. W tym miejscu należy wziąć pod uwagę znaczenie wywiadu i dialogu. Jak dobrze mówi moja dobra znajoma, prawdziwa mistrzyni wywiadu radiowego, wywiad musi „dojść do sedna sprawy”, a ja chciałbym dodać, do „serca osoby”. Sokrates to wiedział. W poszukiwaniu prawdy przeprowadzał wywiady, zadawał pytania... Sokrates wiedział, że prowadzący wywiad, jako poszukujący prawdy, jest położnikiem, bo prawda musi urodzić się z cienia poprzez zróżnicowane i postępujące stopnie odsłon (L. De Luca, La radio disegnata. Ipotesi per una filosofia dell’ascolto, Mimesis, 61).

To poczucie podążania w poszukiwaniu prawdy wydaje mi się najlepszym uzasadnieniem faktu, że Franciszek ukazuje się coraz bardziej skłonny do dialogowania i udzielania wywiadów. To jest dowodem faktu, że prawdziwość odpowiedzi, które odnoszą się do życia, nie jest podana w sposób abstrakcyjny w zastanych formułach, ale jest poszukiwana, przybliżana dzięki dynamizmowi dialogu, a czasami nie osiąga „ostatniego słowa”, ale skłania ku dodatkowym poszukiwaniom. Musimy szukać razem objawienia prawdy w konkretnych sytuacjach. I czasami musimy również przyznać, że nie znamy odpowiedzi. Sam Franciszek powiedział: „Jeżeli ktoś posiada odpowiedzi na wszystkie pytania, to jest to dowód, że Boga z nim nie ma”. Moja przyjaciółka to sparafrazowała: „Jeśli ktoś ma odpowiedzi na wszystkie pytania, oto dowód, że nie ma w nim autentyczności” i komentowała: „Autentyczni są ci, którzy nie potrafią odpowiedzieć na wszystkie pytania” (L. de Luca, ivi, 71).

Wiele pytań nie ma lub jeszcze nie ma odpowiedzi albo jeszcze jej nie znamy. Nie musimy bać się do tego przyznać. W gruncie rzeczy tylko jeśli przyjmiemy to ze spokojem, będziemy wiarygodni. Oczywiście Papież mówi, że nie ma odpowiedzi na wielkie pytania, które stawiamy wobec tajemnicy, jak na przykład cierpienie dzieci i niewinnych. Są jednak bardziej powszechne sytuacje, w których ta zasada ma zastosowanie. Podczas mojej służby w Biurze Prasowym Watykanu było wiele sytuacji, kiedy nie umiałem odpowiedzieć na pytania dziennikarzy. Czasami, bo nie byłem wystarczająco przygotowany, czasem dlatego, że odpowiedzi nie było, bo nie zostało to jeszcze ustalone. Nigdy nie próbowałam ukryć mojej niewiedzy lub wymyślać odpowiedzi. Mówiłem, że zorientuję się, by móc odpowiedzieć albo że będę uważnie obserwować wydarzenia, by udzielić oczekiwanych informacji. Zdarzało się to bardzo często po dymisji Papieża Benedykta XVI, ponieważ sytuacja była zupełnie nowa. Pamiętam, że kiedyś byłem zaskoczony, gdy przeczytałem artykuł we francuskim Le Monde komentującym bardzo pozytywnie moje zachowanie. Stwierdzono, że Watykan zainaugurował nowy styl, ponieważ rzecznik, gdy nie wie czegoś, informuje o tym natychmiast i jednoznacznie, nie próbując tego ukryć. To był styl nowy, oryginalny i pozytywny. Widać rzecz nie była tak oczywista, jak mnie się wydawało. Nie przydało mi to sławy wszechwiedzącego, ale w zasadzie uwiarygodniło moją posługę.

Pragnę zwrócić uwagę, że to poczucie dynamizmu w poszukiwaniu prawdy, które starałem się omówić nie może być w żaden sposób mylone z relatywizmem, z królestwem post–prawdy, w którym nie jest już możliwe odróżnić prawdę od fałszu i dobro od zła, a raczej jest dokładnie odwrotnie. Talk show, w którym wszystkie możliwe pozycje występują obok siebie i egzaltuje się indywidualną wolność do mówienia i robienia tego, czego się chce i afirmowania dowolnego stanowiska; mnożenie w nieskończoność wystaw subiektywnych opinii i doświadczeń w bezgranicznym morzu Sieci – to wszystko doprowadza nas do uznania za normalne, że można żyć bez prawdy. To niezmiernie ryzykowna gra i proszę Was, abyście w tym zakresie zawsze szli pod prąd. Słowo jest dla prawdy, a nie fałszu i oszustwa. Dialog jest dla wzajemnej pomocy w zbliżaniu się do przejrzystej prawdy faktów i w odkryciu autentyczności, przeżytej prawdy ludzi. Dla nas, dziennikarzy, nie może być żadnych kompromisów jakiegokolwiek rodzaju w tym aspekcie. Musimy głosić prawdę, kiedy ją znamy. Musimy cierpliwie i odważnie szukać jej. Musimy uczynić ją widoczną poprzez nasze życie i świadectwo.

Komunikować dla dobra, dla jakości

Zło jest straszne, wszechobecne i potężne. Konflikty zbrojne, rzezie, zabójstwa; formy ucisku, wyzysku i handlu ludźmi; korupcja, która atakuje i niszczy instytucje i życie polityczno–gospodarcze... to wszystko napływa do nas i stale wchodzi z butami do naszego życia poprzez media, z nowymi i coraz bardziej szokującymi obrazami. Mimo że manifestujemy nasze przerażenie i niezgodę, czujemy coraz silniejsze poczucie niemocy wobec zła, która powoduje w nas bierność, zniechęcenie, w końcu – rozpacz. Papież Benedykt XVI wielokrotnie mówił, że moc zła w świecie jest najtrudniejszym wyzwaniem dla naszej wiary i naszej nadziei: Gdzie jest Bóg? Gdzie jest sprawiedliwość? Niedawno, zwracając się do pracowników komunikacji społecznej, Franciszek powiedział: „Myślę, że musimy przerwać błędne koło niepokoju i spiralę lęku, będące owocem nawyku koncentrowania uwagi na „złych wiadomościach” [...] chciałbym, abyśmy wszyscy starali się przezwyciężyć to często nas ogarniające uczucie niezadowolenia i zrezygnowania, pogrążające w apatii, rodzące lęki lub wrażenie, że złu nie można postawić granic” (Orędzie na 51. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 24.01.2017).

Na ogół dynamika komunikacji przyznaje priorytet złym wiadomościom, nieszczęściom, konfliktom, skandalom; cierpienie przekształca się w spektakl, bez szacunku i współczucia, ale w ten sposób zło staje się coraz bardziej gęste i ciążące na naszej codzienności. Jest to smutna prawda i byłoby bardzo niepokojące, jeśli nie zdawalibyśmy sobie sprawy z problemów, cierpień i ryzyk, z którymi ludzkość musi się mierzyć. Jest więc absolutnie konieczne, by rozmawiać o tym obiektywnie, by to potępić i nawoływać do odpowiedzialności, zważywszy, że większość przyczyn zła leży w sercu człowieka i złego wykorzystania jego wolności.

Zło nie jest jednak całą prawdą. W świecie obecne jest również dobro. Jest bardziej dyskretne niż zło, na ogół mniej oczywiste, ale istnieje. Musimy otworzyć nasze oczy, by dostrzec je, uszy, by je usłyszeć. Jeśli zaś jesteśmy komunikatorami, musimy pomóc innym, by dostrzegali i słyszeli je. Pozwólcie mi na podanie kilka przykładów. Wszyscy pamiętamy atak z 11 września 2001 roku jako najbardziej niesamowity i straszny zamach na początku trzeciego tysiąclecia; ale musimy pamiętać, że był to również dzień, w którym dziesiątki, setki strażaków i ratowników bohatersko oddawało swoje życie, by ratować ofiary. To był ogrom nienawiści, ale również miłości. Kiedy we Włoszech w ostatnich miesiącach trzęsienia ziemi zniszczyły wiele wsi, zaistniał ruch solidarnościowy, w dużej mierze dobrowolny i bezpłatny, który trwał przez kilka miesięcy. Nawet tragediom migrantów i uchodźców, powracającym stale na nasze ekrany, towarzyszyło wiele wspaniałych gestów i postaw współczucia i wielkoduszne przyjęcie. Cierpienie inspiruje i przywołuje hojną, pełną kreatywności, przewyższającą oczekiwania miłość: ile pięknych niespodzianek dostrzegamy, jeśli otwieramy nasze oczy! Potrzeba spoglądać dalej i z większą wrażliwością, by dostrzec, że również w tragediach nie brakuje oznak prawdziwego głębszego człowieczeństwa.

To jest prawdziwe w odniesieniu do wielu problemów w naszym społeczeństwie. Podczas Wielkiego Jubileuszu 2000, w audycji Radia Watykańskiego nadawaliśmy audycje zatytułowane „Od Jerozolimy do Jerycha”, zainspirowane przypowieścią o dobrym Samarytaninie. Każdego dnia opowiadaliśmy konkretne doświadczenie, inicjatywy solidarności czy dobroczynności...

Powiedzieliśmy sobie: zacznijmy, a kiedy skończymy za kilka tygodni, zmienimy audycję... Jednakże nadawaliśmy 365 dni i końca nie było widać: jedno odkryte dobre doświadczenie powodowało kolejne świadectwa i tak bez końca! Słusznie stowarzyszenia katolickich dziennikarzy włoskich coraz częściej organizują gale zatytułowane „Dobra wiadomość” na rzecz promowania odkrycia i rozpowszechniania dobrych informacji. Trzeba mocniej pracować w tym kierunku. Obecnie na całe szczęście jest to rozumiane nie tylko w świecie katolickim, lecz także wśród wielu komunikatorów dobrej woli. Byłem pod wrażeniem, ponieważ miesiąc temu największa włoska gazeta „Corriere della Sera” zaczęła publikować bezpłatny cotygodniowy dodatek „Dobra wiadomość”, w całości poświęcony sprawozdawczości i informacji o działalności organizacji pozarządowych w służbie społeczeństwu, o wolontariacie, o inicjatywach charytatywnych i humanitarnych i tak dalej. Nawołuje się, by przesyłać nowe informacje, aby poszerzyć tę rzekę dobrych informacji Zwiększa się zaufanie: nie tylko zło, lecz także dobro jest zaraźliwe.

W ten sposób odpowiada się na rozpacz i zniechęcenie, dodaje nadziei i zachęca do pracy na rzecz dobra. Należy mówić o pokoju, sprawiedliwości, pojednaniu, przebaczeniu, ludzkim i duchowym wzroście, solidarności, miłosierdziu, trosce, czułości... zawsze, najwięcej jak się da. Osobiście mogę powiedzieć, że to było prawdziwym przywilejem mojego życia: służąc Papieżom, którzy są heroldami tych pozytywnych wartości, mogłem i musiałem pracować na rzecz tych wartości. Cóż piękniejszego można czynić od głoszenia dobra naszym braciom i siostrom? Były momenty podczas mojej służby, zwłaszcza za pontyfikatów Jana Pawła II i Franciszka, w którym miałem wrażenie, że dziennikarze naprawdę odkrywali radość, satysfakcję, mówiąc o wielkich i pięknych przesłaniach. Byli szczęśliwi, że nie trzeba mówić tylko o skandalach, walkach o władzę i interesy polityczne czy gospodarcze, przemocy i zbrodni, ale że mogli głośno mówić o pokoju, sprawiedliwości, pojednaniu, przebaczeniu... Wreszcie! Wreszcie możemy wykorzystać nasze głosy, naszą prasę, radio i telewizję, nasze strony internetowe, aby mówić o rzeczach dobrych i wielkich! Nasz zawód staje się szlachetny i jest, w pewnym sensie, odpowiedzią na powołanie, staje się służbą dla nadziei świata. Mam szczerą nadzieję, że wszyscy z Was doświadczą tego wzniosłego i szlachetnego poczucia profesjonalnego zaangażowania nie tylko w jakiejś wyjątkowej chwili, ale często, a jeśli to w ogóle możliwe – ciągle.

Komunikować dla piękna

Czwarty ideał, komunikowanie dla piękna. Wokół nie ma tylko gwałtownego i morderczego zła. Jest też wiele subtelnych i podstępnych form zanieczyszczenia ducha. Panuje powszechna wulgarność języka i obrazów, która wkracza w nasze uszy i oczy i niszczy sposób mówienia i spoglądania. Występuje wielki materializm, chorobliwa ciekawość, która przenika perwersje i skandale. A nawet jeśli staramy się bronić i reagować, czujemy się oblegani i atakowani przez ten brud, w rozprzestrzenianiu się którego pomaga dzisiaj na nowy sposób wszechobecność Sieci. Wydaje się coraz trudniejsze mieć łagodne spojrzenie i czyste serce, nawet jeśli tęsknimy za tym.

Franciszek użył dosadnych słów, czuję się zawstydzony, ale myślę, że warto je przywołać. Mówił o „koprofilii” i „coprofagii”, czyli przewrotnej tendencji do radowania się najbardziej brudnymi ekskrementami, co prowadzi nawet do smakowania ich. Przestrzegł media i ich pracowników przed pokusą „coprofilii”, czyli ciągłym przedstawianiem najgorszych rzeczy w celu przyciągnięcia uwagi i sprzedaży; i ostrzegł nas wszystkich przed chorobliwą pokusą uciechy i zabawy tym, co jest przewrotne i wulgarne w różnych formach. Nie mówię o teoretycznych lub abstrakcyjnych problemach. Pomyślmy – pornografia, ekshibicjonizm lub sexting i sextortion wkraczają coraz głębiej w codzienne życie niezliczonych ludzi, coraz młodszych ludzi. Na początku października uczestniczyłem i współpracowałem w międzynarodowy kongresie na Uniwersytecie Gregoriańskim poświęconym „godności małoletnich w świecie cyfrowym”. Papież przyjął uczestników i skierował doń ważne przesłanie końcowe. Rozprzestrzenianie pornografii przez Sieć – i to pornografii coraz bardziej ekstremalnej, ponieważ apetyt rośnie w miarę jedzenia – osiąga niewyobrażalne rozmiary, nieskończenie większe niż to miało miejsce w przeszłości: z udziałem setek milionów ludzi i dzieci korzystających z Internetu. Uzależnienie od pornografii zmienia osobowość i tożsamość, silnie wpływając na relacje w małżeństwie. Mam wrażenie, że zbyt się boimy o tym rozmawiać, być może dlatego, że sami jesteśmy trochę w to zaangażowani. Ale to jest wielka hipokryzja; istnieje powszechna postawa unikania kłopotliwych i trudnych problemów. Ale rzecz jest o wiele poważniejsza, niż chcemy to przyznać. Wiele referatów na wspomnianym Kongresie omawiało kwestię wpływu pornografii na plastyczne umysły dzieci z neurologicznego punktu widzenia. Jakie obrazy i myśli mamy w umyśle, co Wy sobie wyobrażacie i jakie obrazy zamieszkają w umysłach młodych na całe ich życie? Pomyślmy o 250 milionach dzieci z samych Indii, które w ciągu najbliższych dwóch lat będą miały dostęp do świata wirtualnego: jak i od kogo będą mogli nauczyć się postawy szacunku dla ciała i dla godności drugiego człowieka; z jakimi problemami będą musieli się zmierzyć odnośnie do własnej tożsamości seksualnej? Większość z ich rodziców nie będzie z pewnością w stanie rozmawiać z nimi o tym.

Musimy nauczyć się zapobiegać nowym formom uzależnienia, niewoli i choroby duchowej, które zagrażają i atakują nowy, cyfrowy świat. W tym celu musimy najpierw spojrzeć w górę i pomóc innym podnieść wzrok. Uwolnić się od wulgarności i poszukiwać oraz kochać światło i oddychać duchowo. Kiedy mówię o komunikowaniu piękna, komunikowaniu dla piękna, nie myślę w ogóle o estetycznej przyjemności dla niej samej, o luksusie dla uprzywilejowanych estetycznie, ale myślę o szacunku dla piękna godności każdej osoby ludzkiej, o głodzie jej głębi i tajemniczości jej wnętrza, którego można się domyślić w jej oczach i w głębi jej uczuć...

Oczywiście można to osiągnąć, jeśli dopuści się do głosu sztukę, poezję, muzykę, które uwniaślają, a nie ogłupiają. Sztuka jest przejawem ducha, przejrzystością ducha w naszym świecie, może wyrażać za pomocą materii, dźwięku, kolorów... Joseph Ratzinger powiedział, że czasami piękno przeszywa nas jak strzała, która otwiera nam oczy na świat ducha. Ale wielkie piękno, na które chciałem zwrócić uwagę, to świadectwo życia, które fascynuje nas swoją jakością moralną. Wierzący mówią o świętych, to znaczy ludziach, w których wiara przeżyta w miłości okazuje się zdolną do przekształcenia i wyniesienia ludzkiego życia na wyższy poziom harmonii i piękna, przylgnięcia do dobra. Święci, to żywe światła, które oświetlają i orientują naszą drogę w ciemności naszych czasów. Ale obok chrześcijańskich świętych i świadków duchowości, są również wspaniałe świeckie postaci wsławione hojnym, czystym, odważnym i konsekwentnym oddaniem się na służbę innym i wspólnoty: lekarze, nauczyciele, ojcowie i matki, pracownicy socjalni, pedagodzy, a nawet pracownicy służb bezpieczeństwa i prawa, także politycy. Nie mało z nich w heroiczny sposób przypłaciło swoim życiem to zaangażowanie. Są to wzorce, konkretne przykłady, które wzruszają nas, poruszają nasze serca do głębi i pomagają podnieść nasze spojrzenia od rzeczywistości i od otchłani zła w górę. Tu, w Polsce myślę spontanicznie o Księdzu Jerzym Popiełuszce, ale na pewno możecie wskazywać na wielu innych. Musimy zaangażować się w odnajdywanie i opowiadanie ich historii, w upowszechnianie wiedzy o tych wspaniałych bohaterach i świętych naszej historii i naszych czasów. Również to jest komunikowaniem dla piękna. Wstrząsnąć naszymi sumieniami, by pomóc ujrzeć światło dzienne tej zbyt często tłumionej tęsknocie za niewinnością, dobrocią, harmonią cnót, radością z ofiarnej miłości. I odkryć w ten sposób sens godności ludzkiej, jej myśli i duszy, przez to, co ma niewidzialnego i nieśmiertelnego, zdolnej do wyboru, tworzenia budowania z miłości...:, „obraz Boży”, jak mówią nam Pismo święte i wiara chrześcijańska.


******
Drodzy przyjaciele, ci z Was, którzy znają filozofię średniowieczną, pamiętają, że mówi się w niej o cechach, które znajdują się we wszystkich bytach, ale które odnajduje się z większą intensywnością i bogactwem, jeżeli byt jest wywyższony w swojej wartości, doskonałości. Kulminację osiągają one w Bogu. Te cechy nazywano „transcendentalnymi”, ponieważ występują w całej rzeczywistości i charakteryzują jej najgłębsze i najwyższe wymiary. Są to: jedność, prawda, dobro i piękno. Są w samym sercu wszystkiego i odkrywając je, możemy zbliżyć się do zrozumienia sensu rzeczy, naszego życia i historii świata.

Na koniec tych rozważań składam Wam życzenia – abyście wszyscy mogli być zawsze komunikatorami autentycznymi i przejrzystymi, i byście umieli wykorzystać Wasz entuzjazm w służbie jedności, prawdy, dobra, piękna. W ten sposób Wasza praca będzie miała niezaprzeczalną wartość i będzie pomagać.

Wszystkim czytelnikom i słuchaczom, braciom i siostrom, którzy spotykają Was na ulicach świata cyfrowego, wasza praca będzie pomagać w odnajdywaniu nadziei, sensu ich życia i w naszej wspólnej drogi.

Owocnej nauki i pracy!

Tłum. Szymon K. Ciećko

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 kwietnia

Czwartek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba.
Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 44-51
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter