29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

O ekumenizmie słów kilka

Ocena: 5
2557

Istotne jest w tym tekście to, że Papież był od początku swojej działalności świadom opinii krytycznych w odniesieniu do ekumenizmu. Nie był naiwnym romantykiem idei, ale człowiekiem świadomym trudności, który owe ryzyko składa w akcie zawierzenia Bogu. Dlatego że dla św. Jana Pawła II centralnym instrumentem tego dialogu nie były dysputy doktrynalne, działania charytatywne, codzienne kontakty i zbliżenia służące wzajemnemu poznaniu. Centralnym działającym w dziele zjednoczenia był Bóg. Niezwykle cenne jest też owo podkreślenie, że „prawdziwa działalność ekumeniczna (…) żadną miarą nie oznacza i nie może oznaczać zacierania granic tej prawdy wyznawanej i nauczanej przez Kościół”.

 

Rozbijanie i jednoczenie

Te słowa wybrzmiewały dramatycznie w czasach Jana Pawła II, gdy dialog ekumeniczny miał swoją dramaturgię. Ale co powiedzieć o tych słowach dzisiaj? Gdy w Kościele katolickim dokonuje się praktyki tzw. interkomunii, czyli wydaje się Najświętszy Sakrament w ręce tych, którzy nie uznają w Nim obecności Boga, co najwyżej tylko jakiś symbol? Co powiedzieć, gdy taka dewastacja komunii z Bogiem dokonuje się w imię rzekomego ratowania dobrego samopoczucia człowieka (żeby nie czuł się wykluczony, dyskryminowany)? Co powiedzieć, gdy ta praktyka staje się przedmiotem usprawiedliwienia ze strony hierarchów Kościoła? Gdzieś pobrzmiewają echem słowa św. Pawła: „Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z Belialem lub wierzącego z niewiernym?” (2Kor 6,15).

Za pontyfikatu Jana Pawła II dokonywały się już takie działania, które zdawały się zacierać ową prawdę wyznawaną i nauczaną przez Kościół. Samo rozumienie Kościoła zawężone do pojęcia communio i interpretowanego jako „wspólnota” tworzona mocą ludzkich decyzji, ustaleń, strategii zdawała się odpychać na margines inne próby opisania tajemnicy Kościoła. W cień poszły koncepcje Mistycznego Ciała Chrystusa, Ludu Bożego, Owczarni i Pasterza… Wszystko to, co wskazywało na obecność Chrystusa w całości tego Ciała, pośród pielgrzymującego Ludu, na czele Owczarni – wydawało się widać zbyt fundamentalistyczne. Kościół jako wspólnota, ale ostatecznie Kościół jako my – „my jesteśmy Kościołem” – wydawał się jedynym partnerem dialogu ze światem, także dialogu ekumenicznego.

Dlatego św. Jan Paweł II interweniował i korygował błędy myślenia. W ramach tej korekty powstał m.in., a może przede wszystkim, dokument Dominus Iesus. Jego ogłoszenie przez Kongregację Nauki Wiary, którą kierował kard Joseph Ratzinger, pojawiło się w czasie, gdy w dobie ponowoczesnej niechęci do tego, co prawdziwe, pewne i jednoznaczne szerzyła się tolerancja dla wszystkiego i wszystkich. W sferze dialogu między religiami pojawiało się mniemanie, jakoby każda religia była w pełni wartościowa i była równorzędnym, opcjonalnym wyborem drogi zbawienia. W perspektywie dialogu ekumenicznego, wewnątrz samego chrześcijaństwa sugerowało to, że nie jest aż tak ważne, do jakiego Kościoła czy wspólnoty należymy. Wszędzie jest nam tak samo blisko do zbawienia.

W dokumencie Dominus Iesus można przeczytać wyraźnie krytyczny opis tego stanu rzeczy: „Nieustanne przepowiadanie misyjne Kościoła jest dzisiaj zagrożone przez teorie relatywistyczne, które usiłują usprawiedliwić pluralizm religijny nie tylko de facto, lecz także de iure (czyli jako zasadę). W konsekwencji uznaje się za przestarzałe takie na przykład prawdy, jak prawda o ostatecznym i całkowitym charakterze objawienia Jezusa Chrystusa, o naturze wiary chrześcijańskiej w odniesieniu do wierzeń innych religii, o natchnionym charakterze ksiąg Pisma Świętego, o osobowym zjednoczeniu między odwiecznym Słowem a Jezusem z Nazaretu, o jedności ekonomii Słowa wcielonego i Ducha Świętego, o jedyności i zbawczej powszechności tajemnicy Jezusa Chrystusa, o powszechnym pośrednictwie zbawczym Kościoła, o nierozdzielności – mimo odrębności – Królestwa Bożego, Królestwa Chrystusa i Kościoła, o istnieniu w Kościele katolickim jedynego Kościoła Chrystusa”.

Oczywiście, większość tych odrzuconych tez pojawia się w sferze dialogu międzyreligijnego, ale… Ale warto wydobyć ostatnie sformułowanie, które zdaniem Kongregacji nie może być odrzucone: „o istnieniu w Kościele katolickim jedynego Kościoła Chrystusa”. Dlatego, konsekwentnie, dokument wskazuje na różnice w samym nazewnictwie Kościoła i wspólnot: „Kościoły, które nie będąc w pełnej wspólnocie z Kościołem katolickim, pozostają jednak z nim zjednoczone bardzo ścisłymi więzami, jak sukcesja apostolska i ważna Eucharystia, są prawdziwymi Kościołami partykularnymi. (…) Natomiast Wspólnoty kościelne, które nie zachowały prawomocnego Episkopatu oraz właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego misterium, nie są Kościołami w ścisłym sensie; jednak ochrzczeni w tych Wspólnotach są przez chrzest wszczepieni w Chrystusa i dlatego są w pewnej wspólnocie, choć niedoskonałej, z Kościołem”.

Można odczytać te słowa jako krok w tył w stosunku do popularnego mówienia o „Kościołach” reformowanych, ale można też dostrzec świadomość daru i odpowiedzialności za przynależność do Kościoła katolickiego. Bo podejmując dialog trzeba być świadomym własnej wartości.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest teologiem moralistą, profesorem Wydziału Teologii UAM.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter