Poniedziałek, 16 października 1978 r. Na balkonie pojawia się Jan Paweł II – nowy papież, witany przez wiwatujących wiernych. Ten moment mógłby nie nastąpić, gdyby nie pewna wymiana zdań...
Sierpień 1978 r. Dwaj kardynałowie z Polski, Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła, uczestniczą w konklawe, które kończy się wyborem Jana Pawła I, czyli Albina Lucianiego. Nowy papież umiera zaledwie po 33 dniach urzędowania. Krakowski kardynał jest bardzo poruszony jego szybką śmiercią. Na kolejne konklawe wylatuje samolotem z Warszawy. W stolicy, jak zwykle, nocuje w domu sióstr urszulanek przy ulicy Wiślanej 2.
PRZYJAŹŃ I SZACUNEK
Kardynałów Wyszyńskiego i Wojtyłę łączyła głęboka przyjaźń. Metropolita krakowski regularnie odwiedzał Prymasa w czasie jego odpoczynku, m.in. w Bachledówce w Zakopanem i w Gaju nad rzeką Fiszor, nieopodal Warszawy. Prowadzili wtedy długie rozmowy, dyskutowali o ważnych dla Kościoła sprawach, ale również grali w siatkówkę – Prymas sędziował – z innymi uczestnikami wypoczynku.
Kard. Wojtyła stał się silnym wsparciem dla Prymasa w czasie obchodów Millenium Chrztu Polski. Nie wszyscy, nawet wewnątrz Kościoła, rozumieli mocny akcent maryjny obchodów, odwoływanie się do pobożności ludowej oraz ideę milenijnego aktu oddania. Kardynał Wojtyła napisał komentarz wyjaśniający znaczenie aktu oddania Polski Matce Bożej w macierzyńską niewolę miłości, którego Prymas dokonał 3 maja 1966 r. na Jasnej Górze.
Arcybiskup krakowski zdawał sobie sprawę, jak ważną postacią dla Kościoła w Polsce i dla całego społeczeństwa jest prymas Wyszyński, i darzył go szczególnym szacunkiem. Świadkowie zauważyli, że w czasie proesji milenijnych Wojtyła szedł zawsze trochę z tyłu za Prymasem.
NIEOCZEKIWANY FINAŁ
Niecały tydzień przed rozpoczęciem październikowego konklawe dwaj kardynałowie uczestniczą we Mszy Świętej w kościele św. Stanisława w Rzymie, miejscu spotkań rzymskiej Polonii. Prymas Wyszyński odprawia Mszę w intencji zmarłego Jana Pawła I, kard. Wojtyła wygłasza homilię. Konklawe rozpoczyna się 14 października. Początkowe głosowania nie przynoszą żadnemu z kandydatów wymaganych 2/3 głosów. Faworytami są dwaj Włosi, jednak poparcie dla nich stopniowo zmniejsza się. Coraz więcej głosów pada na kardynała z Krakowa.
Od 1522 r. na papieży są wybierani wyłącznie Włosi, dlatego jest to nieoczekiwany zwrot akcji. W pewnym momencie, gdy po kolejnym głosowaniu widać, że Wojtyła jest faworytem, podchodzi do niego prymas Wyszyński. „Jak wybór się dokona, bardzo proszę przyjąć” – mówi Prymas, według relacji śp. Marii Okońskiej, założycielki Instytutu Prymasowskiego, która rozmawiała o przebiegu konklawe z Prymasem i papieżem Wojtyłą. Później kard. Wyszyński podchodzi jeszcze raz: „Radziłbym przyjąć imię Jan Paweł II”. Na co papież elekt odpowiada: „Myślę tak samo”.
Kilka godzin po wyborze Jan Paweł II pojawia się na balkonie Bazyliki św. Piotra. Tym samym rozpoczyna się przełomowy pontyfikat 264. papieża.
Członkinie Instytutu Prymasowskiego pytały później Jana Pawła II o słowa kard. Wyszyńskiego. Papież potwierdził, że bardzo mu pomogły i że bez nich nie przyjąłby wyboru. Dopytywany przez Marię Okońską, dlaczego, odparł: „Bo nie zostawiłbym go [prymasa Wyszyńskiego – przyp. red.] tam samego w wojującym komunizmie”. Jej zdaniem, kard. Wojtyła potraktował słowa Prymasa jako polecenie od dotychczasowego zwierzchnika i potwierdzenie woli Bożej.
NIE BYŁOBY PAPIEŻA BEZ CIEBIE
Jan Paweł II publicznie podkreślał, że docenia rolę prymasa Wyszyńskiego w swojej drodze na Stolicę Piotrową. W czasie Mszy inaugurującej pontyfikat, 22 października 1978 r., kardynałowie zwyczajowo składali nowemu papieżowi homagium. Gdy do Jana Pawła II podszedł prymas Wyszyński i uklęknął, aby ucałować pierścień głowy Kościoła, papież wstał, objął go, ucałował policzek i dłoń Prymasa, podkreślając w ten sposób swój synowski szacunek dla niego.
Ten gest uzupełnił następnego dnia, w czasie audiencji dla Polaków. Mówił wtedy do kard. Wyszyńskiego: „Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego papieża Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale i pełen ufności rozpoczyna nowy pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, niecofającej się przez więzieniem, cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twojego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry – i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”.
Kiedy dwaj przyjaciele prowadzili długie rozmowy w Bachledówce czy nad Fiszorem, kard. Wyszyński mógł sądzić, że przygotowuje swojego następcę, który po nim przejmie stery Kościoła w Polsce. Opatrzność Boża miała inne plany.
Wykorzystano materiały z Mediateki Centrum Myśli Jana Pawła II, w szczególności wywiad ze śp. Marią Okońską