– Naturalnym mieszkaniem nadziei jest Kościół, a duszą tej nadziei jest Duch Święty – powiedział Franciszek podczas dzisiejszej audiencji ogólnej w Watykanie.
fot. PAP/EPA/CLAUDIO PERIKontynuując rozważania o nadziei, papież skoncentrował się na jej wymiarze wspólnotowym. Jego słów w auli Pawła VI wysłuchało 7 tys. wiernych.
Franciszek odwołując się do fragmentu Pierwszego Listu św. Pawła do Tesaloniczan przypomniał, że apostoł prosił, żeby poszczególne gminy modliły się za siebie i wzajemnie wspierały. Wskazywał, że pierwszymi powołanymi do żywienia nadziei są ci, którym powierzona jest odpowiedzialność i przewodnictwo duszpasterskie, bo zadanie to przekracza ich siły.
Papież wskazał, że tym, którym najbardziej grozi utrata nadziei, trzeba okazywać autentyczne i konkretne wyrazy miłości: osobom zniechęconym, słabym, odczuwającym przygnębienie pod ciężarem życia i swoich win. Dokonuje się to przez okazywanie współczucia, pokrzepienia i pociechy. W tym kontekście Franciszek podkreślił: – Świadectwo takie nie pozostaje zamknięte w ramach wspólnoty chrześcijańskiej: rozbrzmiewa w całej swej mocy także na zewnątrz, w środowisku społecznym i obywatelskim, jako wezwanie, aby budować mosty, a nie mury i nie odpowiadać złem na zło, ale zło dobrem zwyciężać, zniewagę – przebaczeniem, by żyć w zgodzie ze wszystkimi.
Z kolei Franciszek zwrócił uwagę na fakt, że nadziei uczymy się w środowisku kościelnym. Zaznaczył, że wśród wielu osób "wyróżniają się maluczcy, ubodzy, ludzie prości i usunięci na margines". – Dzieje się tak, ponieważ nie zazna nadziei ten, kto zamyka się w swoim dobrobycie, w swej samorealizacji, kto zawsze czuje się w porządku... Żywią natomiast nadzieję ci, którzy codziennie doświadczają próby, niepewności i swoich ograniczeń. To ci bracia dają nam najpiękniejsze, najsilniejsze świadectwo, ponieważ mocno trwają, powierzając się Panu, wiedząc, że poza smutkiem, uciskiem i nieuchronnością śmierci ostatnie słowo będzie Jego, a będzie to słowo miłosierdzia, życia i pokoju – powiedział papież.
Na zakończenie zaznaczył, że naturalnym mieszkaniem nadziei chrześcijańskiej jest Kościół, a duszą tej nadziei jest Duch Święty. – Gdy Duch Święty mieszka w naszych sercach, to On nam uzmysławia, że nie musimy się obawiać, że Pan jest blisko i troszczy się o nas. To On kształtuje nasze wspólnoty w nieustannej Pięćdziesiątnicy jako żywe znaki nadziei dla całej rodziny ludzkiej – stwierdził Franciszek.