28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Na służbie

Ocena: 0
2612
– Słuchajcie, rodzino – zaczął niepewnie Staś z wielkim przejęciem.
Sądziliśmy, że to z powodu pierwszego spotkania po czterech miesiącach prawdziwej, bo międzykontynentalnej, rozłąki. A spotkanie było w mocno rozszerzonym składzie, z pradziadkiem i ciocią-babcią oraz wujkami i ciociami, z których dwie spodziewają się dzieci. Nie było łatwo przebić się przez kilkunastoosobowy zgiełk.

– Słuchajcie, rodzino – powtórzył, już z wypiekami na buzi – bo mam bardzo ważną wiadomość: w końcu listopada dostanę już komżę. I już będę prawdziwym ministrantem!

Uuuu! Rzeczywiście, nowina o dużym ciężarze gatunkowym! Rozległy się brawa i okrzyki, nasz wnuk dziewięciolatek poczuł się chyba usatysfakcjonowany, a jego tata i stryj skorzystali z okazji, żeby powspominać, jak to sami zostawali ministrantami, którymi zresztą są nadal. A ministranckie przeżycia to dla chłopca nowa jakość: ministrantem jest się po to – mówi młody stryjek – że można coś dobrego zrobić, coś fajnego przeżyć, mieć kolegów, pomagać i mieć z tego satysfakcję. I żeby się w Kościele nie nudzić, choć to może obrazoburczo zabrzmi, ale taka też jest prawda. – Pomyśl tylko, mamo – syn zmusza mnie do refleksji – czy taki ośmioletni czy dziesięcioletni chłopak może spokojnie wysiedzieć na mszy, jeśli kazanie jest za długie, a msza dla dorosłych? A ministrant ma inną sytuację: cały czas coś się dzieje, jest odpowiedzialny za dzwonki, podaje do ołtarza, ma różne zadania. I to jest to: zadanie do wykonania. Męska przygoda!

Staś już nie tylko sam umie zachować się przy ołtarzu, ale umie też zaopiekować się młodszym kandydatem. Jego kuzyn Krzyś przyjechał z Poznania i tu, w kościele Najświętszego Zbawiciela, obaj służyli do mszy sprawowanej w intencji ich nieżyjącego dziadka Stanisława Krukowskiego, o którym ksiądz tak pięknie mówił, że chłopcy mieli z tego jeszcze prawdziwą lekcję historii i to w wigilię Święta Niepodległości: że pracował dla Polski, pisał dla niej projekt konstytucji, nie żałował dla niej sił, że był mądrym i dobrym człowiekiem, który bardzo kochał swoją rodzinę. I taki właśnie jest Kościół – łączy przy jednym stole sprawy Boskie i sprawy ludzkie, Boga i ojczyznę, rodzinę i Polskę.

Bo rodzina odgrywa w tym układzie rolę zasadniczą. Wydaje się, a nawet jest pewne, że jest w kryzysie. Kościół wzywa nas więc do pracy – papież Franciszek apeluje, byśmy bardziej zatroszczyli się o rodzinę, żeby nie przestała być ostoją bogatą w Bożą łaskę. Aby nie zniszczyły jej rozwody, niewierności, uzależnienia, pęd do kariery, bezdomność i bieda. Papież zwołał dwa synody w tej sprawie, jeden już się odbył, drugi będzie za jedenaście miesięcy. Czas między nimi należy do nas, zwyczajnych ludzi i zwyczajnych księży, w rodzinach i w parafiach. Musimy go wypełnić naszą treścią: stanąć jak ministrant przy ołtarzu i służyć. Kościołowi, papieżowi i rodzinie.

Barbara Sułek-Kowalska
Idziemy nr 47 (479), 23 listopada 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter