25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Musimy być cierpliwi

Ocena: 0
1962

W dialogu z religiami, z kulturami, z ubogimi najważniejsze jest świadectwo życia – mówi kard. Luis Tagle.

Z kard. Luisem Taglem, arcybiskupem Manili na Filipinach, rozmawia Paweł Bieliński (KAI)

 

W pierwszym tysiącleciu Ewangelię przyjęła Europa, w drugim – Ameryka i Afryka. Mówi się, że w trzecim tysiącleciu czas na Azję.

Pisał tak nawet papież Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej Ecclesia in Asia: „jak w pierwszym tysiącleciu krzyż został osadzony na ziemi Europy, w drugim na ziemi Ameryki i Afryki, tak w trzecim będzie mogło dojrzeć wielkie żniwo wiary na tym tak rozległym i żywotnym kontynencie”. W jakimś stopniu to już się dzieje. W niektórych częściach Azji, gdzie chrześcijaństwo jest bardzo niewielką mniejszością, cieszy się ono wielkim zainteresowaniem. Wśród niekatolików dochodzi do licznych nawróceń i chrztów w dorosłym wieku. Seminaria duchowne są pełne, np. w Wietnamie, w Korei, a nawet w Mjanmie [Birmie – przyp. red.]. Wiele powołań jest również w Chinach.

Jestem przekonany, że właśnie zaczynamy widzieć owoce misji ewangelizacyjnych z przeszłości. Czasem dostrzega się je po 150 latach. Musimy więc być cierpliwi. To jest Boże działanie, dokonujące się według Bożego czasu.

Wciąż mamy żywe poczucie misji. Azja jest bardzo młodym kontynentem. Mieszka tu tak wielu młodych ludzi! Daje to nadzieję na przyszłość towarzystwom misyjnym i Kościołowi. Jest żywotność, jest energia, są młodzi, którzy marzą, poszukują i znajdują w chrześcijaństwie to, czego szukają. W Azji jest też wielu ubogich i cierpiących. Ewangelia daje im pocieszenie i nadzieję.

Ale misje są wciąż wyzwaniem w krajach, w których rządy są bardzo restrykcyjne. Robimy to, co biskupi zapowiedzieli w 1974 r.: misja ewangelizacyjna w Azji musi przybrać formę dialogu. Pokornego dialogu. Najpierw jest dialog życia, dialog świadectwa, a dopiero potem używamy słów, ale tylko jeśli są potrzebne. W dialogu z religiami, z kulturami, z ubogimi najważniejsze jest świadectwo życia. Wymaga to cierpliwości. Nie da się zaplanować, że w przyszłym roku będzie tyle i tyle nawróceń.

 

Czy fakt, że Azja jest ojczyzną wszystkich wielkich religii świata, nie jest przeszkodą w ewangelizacji?

Pod wieloma względami – nie. Przecież także chrześcijaństwo narodziło się w Azji. Uważamy je więc za jedną z wielkich religii pochodzących z tego kontynentu. Niestety, w wielu częściach Azji, jeśli nie w większości, chrześcijaństwo jest postrzegane jako religia zachodnia. Kiedy chrześcijaństwo przeniosło się do Europy, zaczęli stamtąd przyjeżdżać do Azji misjonarze. Zwyczaje i język są więc europejskie. Dlatego niektórzy Azjaci nie mogą dostrzec azjatyckiego charakteru chrześcijaństwa.

Wiara może być wyrażana 
i przeżywana na sposób europejski, 
ale również na sposób afrykański 
czy azjatycki. To mnie zachwyca

Jak odzyskać, jak ponownie odkryć te azjatyckie korzenie chrześcijaństwa? Rozmawiając z ludźmi, zwracamy uwagę na przykład na to, że Jezus nauczał w sposób bardzo azjatycki: poprzez opowiadanie różnych historii, poprzez przypowieści. Wraz ze swymi uczniami zawsze był obecny wśród ludzi, jadł z nimi posiłki – to bardzo azjatyckie. Gdy ludzie to dostrzegają, zaczynają rozumieć, że nie jest to religia obca, że można być jednocześnie Azjatą i chrześcijaninem.

 

Myślę, że dobrym przykładem tego zakorzenienia Kościoła są właśnie Filipiny – największy katolicki kraj Azji...

To jest błogosławieństwo, za które dziękujemy Bogu. Z epoki kolonialnej (300 lat panowania hiszpańskiego), w której były też ciemne karty, pozostał dar wiary chrześcijańskiej. Myślę, że zapuściła ona korzenie na Filipinach z kilku powodów.

Po pierwsze wiara stworzyła kulturę. To bardzo ważne, bo jeśli wiara i kultura są rozdzielone, zawsze będą się ścierać. Ale misjonarze, którzy ewangelizowali Filipiny, byli wielkimi inkulturatorami. Uczyli się lokalnych języków, napisali w nich pierwsze książki. Owszem, przynieśli ze sobą praktyki religijne z Hiszpanii i Meksyku, ale pozwolili Filipińczykom nadać im własny charakter. Gdy więc spojrzymy na te praktyki, nie są one czysto hiszpańskie czy czysto meksykańskie, mają filipiński posmak. To jest kluczowa kwestia.

Ponadto ta wiara wyrażająca się w kulturze jest przeżywana w rodzinach i za pośrednictwem pobożności ludowej. Ważna jest katecheza, ważne jest nauczanie, ale – przyznajmy – nie wszyscy ludzie przechodzą przez ścieżkę edukacji. Nie przeszkadza im to jednak w przekazywaniu wiary w sposób, w jaki potrafią. Robią to poprzez pobożność ludową – nabożeństwa, procesje... – którą dziadkowie i rodzice przekazali dzieciom.

Zdajemy siebie sprawę ze znaczenia rodziny i pobożności ludowej. Ale widzimy też, jak bardzo ożywia Kościół misja wśród ubogich. W Filipiny uderza wiele tajfunów, doświadczamy trzęsień ziemi, licznych katastrof naturalnych. Dlatego stylem życia stało się to, że ludzie pomagają innym. Staramy się poprawić sytuację ekonomiczną i społeczną ubogich. Oni są błogosławieństwem, bo sprawiają, że ludzie stają się bardziej współczujący, bardziej troskliwi. Kościół jest jednym z kanałów tej posługi miłosierdzia.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 24 kwietnia

Środa, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 12, 44-50
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter