20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Misje z aniołem

Ocena: 4.8
3250

Potrafiła być jednocześnie w pracy jako stewardessa i na pielgrzymce. Po przylocie wsiadała w samochód i dołączała do pielgrzymów na kolejne etapy, po czym wracała do domu, znowu lot, a kolejnego dnia znów z pielgrzymami na szlaku.

Na ŚDM, których była wolontariuszką, spotkała siostry służebniczki z Cochabamby w Boliwii i zapragnęła znowu wyjechać, tym razem z nimi. – Zaskoczyła nas decyzją, że już wzięła urlop, tylko jeszcze musi dozbierać trochę oszczędności – pamięta ks. Gadomski. – Ktoś mógłby powiedzieć: po wezwaniu papieża Franciszka do młodych, by wstali z kanapy, wzięła i wstała. Ale ona nigdy na niej nie leżała!

Przy Helenie aż chciało się zrobić coś dobrego (fot. arch. Wolontariatu Misyjnego Salvator)

Jak mówi o. Piotr Filas, prowincjał zgromadzenia salwatorianów w Polsce, z Heleną chciało się być, bo w jej obecności człowiek czuł się dobrze. – Jej koledzy wolontariusze mówili, że nawet jeśli im się czegoś nie chciało, to wystarczył telefon od niej albo jej bliskość, by wzrastała motywacja. – Przy niej aż chciało się zrobić coś dobrego. Pisała wspomnienia: „Wiem, że na drugim brzegu ktoś na mnie czeka. Całym życiem chcę zasłużyć na to, by było to dobre spotkanie”. Jej ewangelizowanie w sieci cieszy się sporą popularnością – podsumowuje.

 

Jak blisko byłaś

Przed wyjazdem do Boliwii mama przestrzegała: „Uważaj, tam jest niebezpiecznie”. Odpowiedziała, że to nic, że jedzie pomagać dzieciom. Zostawiła chłopaka, z którym łączyła ją głęboka miłość – taka, która mogła zaowocować życiem małżeńskim i rodzinnym. Miała dopiero 25 lat.

Do Cochabamby w środkowej Boliwii, położonej w Andach na wysokości 2,5 tys. m n.p.m., przyjechała 10 stycznia. Zakasała rękawy i wzięła się do pracy. Siostry prowadzą tam działalność duszpasterską, szkołę im. bł. Edmunda Bojanowskiego dla 2,5 tys. dzieci od przedszkolaków do maturzystów, ośrodek rehabilitacyjny i ochronkę. – To nie sierociniec, jak można by sądzić, ale przedszkole – tłumaczy s. Maksymilla Pliszka, przełożona generalna Sióstr Służebniczek z Dębicy posługujących w Cochabamba. – Tak właśnie nazywał je bł. Edmund. Dotychczas ochronka znajdowała się w starym budynku, gdzie panowały trudne warunki. Wybudowano nowy – ¾ kosztów pokryły datki od kolędników misyjnych. Ma być otwarty w lutym. Wolontariuszki miały najpierw pomóc w przygotowaniach ochronki, a potem – w opiece nad dziećmi i ich rodzinami.

Mijał czternasty dzień pobytu. Jako stewardessa Helena miała na pewno opanowany kurs samoobrony. Kiedy jednak o drugiej nad ranem usłyszała szmery w kuchni, na obronę było za późno. Dwudziestoparoletni mężczyzna wtargnął do jej sypialni i zaatakował ją nożem, zadając kilkanaście ciosów. Krzyki obudziły Anitę Szuwald, drugą wolontariuszkę. Helena wykrwawiła się na jej rękach.

– Jako wolontariusz misyjny na sprawy doczesne patrzysz z dystansem, bo wiesz że ostatecznie liczy się to, jak blisko Boga i ludzi byłeś w tym życiu – mówi Magdalena Kaczor. Wiara Heleny nie była cukierkowa. – Chłonęła Bożą energię – mówi bp Zając. – Ale nie dla siebie. Dzieliła się nią, co przychodziło jej z łatwością, bo szybko zawiązywała relacje.

Wiedziała, że jej życie ma sens tylko wtedy, jeśli jest życiem dla kogoś – po pierwsze dla Boga, po drugie dla człowieka. – Kiedy klękała do modlitwy, widać było, że to głębokie spotkanie z Panem Bogiem – wspomina ks. Gadomski. Każdy dzień na pielgrzymce zaczynała Godzinkami. Dwa dni po jej śmierci wszyscy wolontariusze i pielgrzymi, którzy ją znali, Godzinkami właśnie uczcili jej pamięć. Dla całego Wolontariatu Misyjnego Salvator pozostanie inspiracją, światłem, wzorem. Aniołem.

Drugi człowiek był zawsze dla niej najważniejszy (fot. arch. Wolontariatu Misyjnego Salvator)


Z Boliwii

Kiedy zamykaliśmy ten numer, motyw napadu nie był znany. Dotychczas placówka sióstr służebniczek dębickich w Cochabamba była bezpieczna. Teren jest ogrodzony wysokim płotem, bramy – pozamykane, w oknach kraty.

Ordynariusz boliwijskiej diecezji Oruro bp Krzysztof Białasik w rozmowie dla Radia Watykańskiego powiedział, że od ponad 30 lat, kiedy mieszka w Boliwii, uchodziła ona za najspokojniejszy kraj w regionie. Coś zaczęło się zmieniać w ostatniej dekadzie – jest coraz więcej napadów, kradzieży, przy których ktoś potrafi zabić.

– Boliwia jest bardzo słabo rozwiniętym krajem – mówi podróżnik Michał Białowąs. – Podobnie jak w innych państwach Ameryki Południowej, w większych miastach jest nieco bezpieczniej, ale na wsi niczego nie można być pewnym. Miasta rozrastają się do niebotycznych granic. Wokół nich tworzą się slumsy, a tam – potworna bieda. Całe potężne wsie stoją opustoszałe, bo ludzie masowo migrują do miast. Kiedy zaglądałem do boliwijskich domów wiejskich, to – choć jeżdżę po świecie ponad 20 lat i różne oblicza nędzy widziałem – tam za każdym razem uderzała mnie przygniatająca wręcz bieda i poziom zaniedbania. Głód jest powszechny. Kiedy zobaczyliśmy, że nasz kierowca dojada po nas, bo nic innego nie ma, oddawaliśmy mu swoje porcje. My takie przypadki jak zabójstwo oceniamy z europejskiego punktu widzenia. W Boliwii można być ukamienowanym za to, że tubylcy dopatrzą się w białym diabła. Ponadto bieda powoduje, że nierzadko dochodzi tam do napadów rabunkowych na turystów. W 2011 roku na parę doktorantów z Uniwersytetu Wrocławskiego napadło kilku wieśniaków. Wołali o pieniądze. Kopali, bili. Mężczyzna zmarł po kilkunastu minutach. Ciężko ranna kobieta przez kilka godzin nie doczekała pomocy od gapiów. Lekarza wezwał dopiero miejscowy nauczyciel. Po hospitalizacji trafiła do sióstr służebniczek w Tarija.

– W Boliwii, podobnie jak w całej Ameryce Południowej, na ulicach nie widać policji – mówi Brazylijczyk Leo Vilhena. – Znajomego zabili dla telefonu komórkowego, mnie też grożono bronią. Jednak biedny nie potrzebuje iphone’a, tylko jedzenia. Ulica tych ludzi wychowuje do kradzieży dla szpanu. Grupy dzieciaków rywalizują ze sobą, kto ma więcej i fajniejszych łupów – a potrafią ukraść nawet obrączki.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim, mężatka, matka dwóch córek. W "Idziemy" opublikowała kilkaset reportaży i wywiadów.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter