16 kwietnia
wtorek
Kseni, Cecylii, Bernardety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Między miłością i nienawiścią

Ocena: 0
2299

 

Czy każda krytyka jest mową miłości?

Nie! Niejednokrotnie to, co niektórzy chcą, by było uważane za krytykę, nie jest prawdziwą krytyką, lecz jedynie wyrażeniem pogardy. Na przykład malowanie Matki Bożej na narządach płciowych kobiety, profanowanie najświętszych rzeczy, w tym Eucharystii, czym zwolennicy ideologii LGBT chcieli się przeciwstawić nauce Kościoła, to przecież nie jest żadna krytyka, żadna dyskusja. Te pogardliwe zachowania nie są bowiem żadnym, nawet najmniejszym, argumentem ani za ich ideologią, za tym, o co walczą, ani argumentem przeciwko Kościołowi, jego racjom i doktrynie. To jest zwykła pogarda, obrażanie. To jest czymś, co człowieka upadla i trudno w takiej postawie nie widzieć jakiejś „mowy nienawiści”, chociaż nie o mowę jako taką tutaj chodzi, lecz o nienawiść, którą ta mowa wyraża. Podobna sytuacja miała miejsce np., gdy jakiś polityk przeciwko poglądom abp. Jędraszewskiego miał tylko do powiedzenia: „Idź do diabła, tam jest twoje miejsce”. Zresztą w wypowiedziach przeciw Kościołowi i jego doktrynie często pada słowo „nienawidzę”. Czasem mam wrażenie, że ludzie kierowani nienawiścią nie potrafią zrozumieć, że powodem krytyki może być miłość.

 

Ale nie podważa Ksiądz Kardynał znaczenia dyskusji i związanej z nią krytyki?

Oczywiście, że nie. Wręcz przeciwnie. Każdy człowiek ma prawo mieć swoje opinie, ma prawo ich bronić, ma prawo je manifestować publicznie, ale także każdy ma prawo krytykować czyjąś postawę, czyjeś poglądy, i to jest normalne. Ta dyskusja jest twórcza, jeżeli opiera się argumentach merytorycznych i nie jest pozbawiona szacunku dla rozmówcy. Natomiast nie wolno obrażać drugiego człowieka, nie wolno profanować rzeczy dla niego najświętszych. Każdemu człowiekowi należy się szacunek.

 

Zaznaczył Ksiądz Kardynał, że zgodnie z Ewangelią mamy miłować nieprzyjaciół i za nich się modlić. O co mamy się dla nich modlić?

Na ten temat też mamy bardzo wyraźne wskazania w Piśmie Świętym. Oczywiście nie mamy się modlić o ich potępienie czy ukaranie. Pan Jezus o to się nie modlił ani nie kazał się o to modlić. Wręcz przeciwnie, zaznaczył, że „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Nigdzie w Nowym Testamencie nie ma wzmianki o modlitwie o ukaranie nieprzyjaciela, o to, by ktoś został potępiony.

Natomiast wyraźnie są wskazane dwie rzeczy, o które należy się modlić dla naszych prześladowców i nieprzyjaciół. Najpierw winniśmy się modlić o ich nawrócenie, o to, by zeszli ze złej drogi. Pan Bóg bowiem chce, by wszyscy zostali zbawieni (1 Tm 2,4). Zesłał na świat swojego Syna, który przyjął na siebie krzyż dla naszego zbawienia, dla zbawienia wszystkich. Dlatego przygarnia każdego syna marnotrawnego (zob. Łk 15,11-32). Ponieważ jednak każdy człowiek ma wolną wolę i mimo działania łaski może oprzeć się nawróceniu, Pismo Święte wskazuje na drugą intencję naszej modlitwy, mianowicie by Pan Bóg im przebaczył ich grzechy, tym bardziej, że często nie zdają sobie sprawy z tego, co czynią, i nie zdają sobie sprawy ze zła, jakie powodują.

Na krzyżu Pan Jezus, z jednej strony, obdarzył zbawieniem nawracającego się złoczyńcę, wiszącego obok niego na krzyżu, który prosił: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”, i otrzymał odpowiedź Jezusa: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,42-43). Z drugiej zaś strony, za tych, którzy się wówczas nie nawrócili, modlił się słowami: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34).

Także św. Szczepan, którego święto niedawno obchodziliśmy, z jednej strony z wielką żarliwością (zob. Dz 6,10) wyrzucał swoim prześladowcom ich grzechy (Dz 7,51-53), oczywiście pragnąc ich nawrócenia, z drugiej zaś strony, gdy jego mowa nie odniosła skutku, umierając pod ciosem kamieni, „zawołał głośno: »Panie, nie poczytaj im tego grzechu!«” (Dz 7,60).

 

Ta modlitwa więc jest wyrazem miłości, pragnienia największego dobra, czyli zbawienia…

Tak. Pan Jezus kazał nam „miłować i modlić się za nieprzyjaciół”. Nie chodzi w tych słowach o dwie różne rzeczy, ale o jedną rzeczywistość. To właśnie miłość do prześladowców i tych, którzy nas nienawidzą, ma być powodem naszej modlitwy za nich, a nasza modlitwa za nich ma być owocem tejże miłości.

Papież Benedykt XVI mówił, że „miłość nieprzyjaciół jest zaczątkiem »rewolucji chrześcijańskiej«”, że „jest to rewolucja miłości”, „nowość Ewangelii, która bez rozgłosu zmienia świat”. „Na świecie [bowiem] jest zbyt wiele przemocy, zbyt wiele niesprawiedliwości, a zatem nie da się przezwyciężyć tej sytuacji inaczej, jak tylko dając więcej miłości, więcej dobra” (Anioł Pański, 18 lutego 2007).

Św. Maksymilian Kolbe mawiał: „Tylko miłość jest twórcza”. Tak, tylko miłość jest twórcza! Ale miłość, by taką była, jest wymagająca. Domaga się zwalczania zła, domaga się szukania i obrony prawdy, domaga się tworzenia dobra, i w związku z tym domaga się zaangażowania, odwagi i wielkoduszności.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 16 kwietnia

Wtorek, III Tydzień wielkanocny
Ja jestem chlebem życia.
Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 30-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter