29 marca
piątek
Wiktoryna, Helmuta, Eustachego
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Memento mori

Ocena: 5
2480

Od ponad czterystu lat w Wielkim Poście tłumy wiernych przychodzą do krakowskiej bazyliki św. Franciszka, by razem z braćmi z Arcybractwa Męki Pańskiej rozpamiętywać Mękę Chrystusa.

fot. Adam Bujak

Mimo trzeciej fali pandemii kaplica Męki Pańskiej w bazylice franciszkanów jest tak wypełniona, że wiele osób, które przyszły na nabożeństwo Piętnastu Stopni Męki Pańskiej, modli się w kościele. Na środku nawy stoi latarnia – to rodzaj kapliczki z ruchomą górną częścią, którą jeden z braci obraca w trakcie nabożeństwa, zmieniając pasyjne obrazy: modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu, Matka Boża Bolesna, św. Weronika, Pan Jezus na krzyżu. Bracia wchodzą do kaplicy w procesji jerozolimskiej, upamiętniającej odnalezienie krzyża Chrystusa przez św. Helenę. Najstarszy stażem niesie krzyż, pozostali trzymają w rękach insygnia, czyli laski będące znakami Męki Chrystusa, dwaj najstarsi wiekiem mają na nich umieszczone autentyczne czaszki – kobiecą i męską. Czaszki z piszczelami, symbole śmierci, są wymalowane na kapach brackich i na latarni.

Nabożeństwo Piętnastu Stopni Męki Pańskiej to odśpiewana przez celebransa przed Najświętszym Sakramentem, przejmująca opowieść o ostatnich godzinach życia Jezusa, od modlitwy w Ogrójcu do ukrzyżowania i złożenia w grobie. To powtarzane przez wiernych błagalne „Zmiłuj się nad nami, Panie, zmiłuj się nad nami…” i medytacja słowami śpiewanej przez braci sekwencji: „Memento homo mori” – „Pamiętaj, człowiecze, na śmierć, a za grzechy pokutuj”.

Podczas kolejnych części nabożeństwa bracia klęczą, modlą się z rozłożonymi szeroko ramionami, podczas psalmu pokutnego leżą krzyżem na posadzce kaplicy. Dalszą częścią modlitwy są odśpiewane w bazylice Gorzkie Żale z kazaniem pasyjnym, po błogosławieństwie relikwiami krzyża świętego (przed pandemią każdy z obecnych mógł je ucałować) nabożeństwo kończy procesja. – Kiedy śpiewamy „Stabat Mater Dolorosa”, a za nami idą zakonnicy, klerycy, wierni, mam takie uczucie, jakby czterysta lat się cofało, zawsze robi to na mnie ogromne wrażenie – mówi brat Marek.

 


TRIUMF MIŁOŚCI MIŁOSIERNEJ

Ta czterechsetletnia duchowa podróż w czasie to historia istnienia Arcybractwa Męki Pańskiej, zwanego też Arcybractwem Dobrej Śmierci, które w 1595 r. założył przy kościele franciszkanów w Krakowie ks. Marcin Szyszkowski. Jak pięknie zapisał w statucie, głównym celem konfraterni było „Uświęcenie członków przez gorącą miłość Ukrzyżowanego Zbawiciela i rozpamiętywanie gorzkiej Jego męki”, godłem sodalicji została pieta.

To była potężna sodalicja. Zygmunt III Waza, Władysław IV, Jan Kazimierz, Jan III Sobieski – ci królowie zakładali czarne kapy pokutne z kapturami i uczestniczyli w brackich procesjach, nabożeństwach, praktykach pokutnych, łącznie z samobiczowaniem. Razem z nimi modlili się bogaci kupcy i ubodzy mieszczanie, legat papieski, kardynałowie, byli więźniowie i rajcy miejscy. „W imię miłości Chrystusowej” konfratrzy opiekowali się ubogą młodzieżą, chorymi, więźniami, do umierających sprowadzali księdza, biednym organizowali pogrzeby. I mieli przywilej, który dziś wydaje się wręcz nieprawdopodobny, a otrzymali go od króla Władysława IV: w Wielki Czwartek wykupywali z więzienia dłużników – spłacali ich długi – oraz uwalniali jednego więźnia skazanego na śmierć, a następnie przyjmowali go do swego grona i do końca życia nim się opiekowali. Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej” nazwał to „potężnym tryjumfem idei chrześcijańskiej”.

 


ARCYBRACIA

Dziś są jak świecki zakon: nim przyjmą kogoś do swego grona, czeka go trwający dwa lata okres formacji, wstępujący składają śluby, które wiążą ich z konfraternią na całe życie, a podczas nabożeństw noszą stroje takie same jak ich osiemnastowieczni konfratrzy. Zwane są one workami lub kapami brackimi, a przypominają habity z długimi, zasłaniającymi dłonie rękawami, na plecach mają namalowane obrazy ze scenami Męki Chrystusa, na głowy zaś zakładają wysokie, sztywne kaptury z wyciętymi otworami na oczy, zwane kapturami Jezusa. Stroje udało się odtworzyć na podstawie rycin Jana Matejki z albumu „Ubiory w Polsce 1200-1795”. – Przez lata wkładaliśmy habity franciszkańskie, aż pojawił się wspaniały człowiek, który ufundował nam te niesamowite, niepasujące do współczesnych czasów stroje brackie. Artyści z krakowskiej ASP namalowali na nich piękne obrazy pasyjne – opowiada brat Adam. W kapach są niewidoczni, choć w kościele nikt bardziej niż oni nie zwraca na siebie uwagi, w nich modlą się w ukryciu, choć przecież publicznie, w skupieniu, choć w tłumie, anonimowo, bo nie oni podczas nabożeństwa są najważniejsi. Strój razem z kapturem waży około pięciu kilogramów. – Kiedy go zakładam, za każdym razem czuję, jakbym dostawał nową skórę, a gdy w zakrystii, przed procesją do kaplicy, modlimy się w ciemnościach, przy świetle zapalonych gromnic, wchodzimy w atmosferę skupienia, dzieje się coś mistycznego – podkreśla brat Marek. – Worek to znak odcięcia się, ale nie od świata, bo jesteśmy częścią tego świata, nie od wspólnoty, bo jesteśmy częścią wspólnoty, która modli się za Mękę Chrystusa; wkładając go, podkreślamy, że wszystkie tytuły, dyplomy, odznaczenia pozostawiliśmy poza klasztorem, tak jak kiedyś królowie pozostawiali swoje królestwa, na modlitwę wchodzimy jako zwykli bracia – tłumaczy brat Adam.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter