28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Liryk współczesnej ambony

Ocena: 0.0666667
1062

Będzie nam brakowało literackich kazań bp. Zawitkowskiego i zabierania głosu w sprawach najważniejszych dla Polski i Kościoła.

fot. Irena Świerdzewska

Pogrzeb bp. Józefa Zawitkowskiego, biskupa pomocniczego seniora diecezji łowickiej, odbył się 7 listopada w łowickiej katedrze. Po długotrwałej chorobie zmarł 29 października, w wieku 81 lat, zapamiętany jako wybitny kaznodzieja i poeta, znany także pod literackim pseudonimem ks. Tymoteusza.

Gdziekolwiek mówił kazanie – a zapraszany był w regiony całej Polski – na Krzeptówkach czy na Mazurach, przychodziły tłumy. Podczas Mszy św. transmitowanych z kościoła św. Krzyża w Warszawie przez I Program Polskiego Radia w ciągu 26 lat wygłosił blisko 140 kazań. To wtedy, ze względu na piękne, pełne nawiązań do polskiej poezji i historii, pełne łagodnej wiary i patriotyzmu homilie, zyskał miano „złotoustego”. Prof. Jan Miodek nazwał go lirykem współczesnej ambony. Kazania uzupełniał i podpierał cytatami z Norwida, Mickiewicza, Słowackiego, Gałczyńskiego lub Tuwima. I zawsze zaczynał ciepłym zwrotem: „Kochani moi”. Mówiło się o nim, że był biskupem naszych sumień. Uwrażliwiał, odkrywał choroby polskiej duszy i wskazywał środki lecznicze.

Teraz pewnie czas,
abym nawymyślał rozgłośniom,
które walczą z Bogiem, Kościołem
i ze wszystkim co polskie, co święte.
O, nie!
Jeszcze nie.
Nawrócą się!
"Cóżeś uczynił najgłupszy z siepaczy?
Nawrócisz się i Bóg Ci przebaczy”

kończył cytatem z Mickiewicza.

Bp Zawitkowski jest też autorem ponad stu książek, w tym „Kazań Świętokrzyskich”, „Listów do dzieci”, „To jest ktoś”, „Przednówek”, „Zamyślenia”, „Dawno, dawno temu”. Niektóre wydawał pod pseudonimem ks. Tymoteusza. Miliony dzieci komunijnych wychowały się na przygotowanym przez niego modlitewniku „Panie mój”.

Za twórczość literacką bp Jozef Zawitkowski zbierał liczne nagrody z Feniksem Specjalnym włącznie. W 2007 r. został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Szczególny rozdział w jego życiu stanowiła muzyka. Napisał teksty ponad stu pieśni, a te najbardziej znane to: hymn Kongresu Eucharystycznego „Panie, dobry jak chleb”, „Abyśmy byli jedno”, „Panie, zostań z nami”. Utwory pisał zwykle w duecie z ks. Wiesławem Kądzielą, który był autorem muzyki.

Mówił przed laty naszemu tygodnikowi: – Muzykologię kończyłem na ATK. Z potrzeby, bo taka była decyzja prymasa Wyszyńskiego. Poznałem zasady kompozycji, mogłem grać na organach, na fortepianie, a z zamiłowania na trąbce. Cieszyłem się, że miałem dobrych nauczycieli muzyki. Wstydzę się wobec nich. Nie zrobiłem doktoratu, bo byłem wałkoniem. Uważałem, że do prowadzenia chóru w parafii wystarczy mi to, co potrafię – wyznał bp Zawitkowski.

Sakrę biskupią przyjął w 1990 r., a jego zawołaniem stały się słowa: „Jam sługa Twój i syn Służebnicy”. W swojej łowickiej diecezji ceniony był, jak mówili księża, „za sztukę bycia biskupem”. Za bycie blisko ludzi, blisko księży, a wszystkich dobrze znał. Bardzo dbał o tradycję, podtrzymywanie zwyczajów związanych z Łowiczem. W kazaniach podkreślał głębokie przywiązanie do ziemi. Ważny był dla niego drugi człowiek i ludzkie przyjaźnie. Kiedy zmarł Paweł Królikowski, bp Zawitkowski przysłał do naszej redakcji list, w którym ciepło wspierał rodzinę aktora, którą dobrze znał.

Był biskupem maryjnym. Kiedy miał 12 lat, zmarła jego mama. – Wtedy tata pokazał nam, że teraz Matka Boża będzie naszą mamą. Na figurce Maryi, na jej rękach wisiały nasze różańce, u stóp leżały nasze książeczki. Wszyscy codziennie głośno mówiliśmy pacierz. Tak wyglądał nasz ołtarzyk w domu, także za życia mamy – mówił tygodnikowi „Idziemy”. Wspominał, że ukształtował go rodzinny religijny dom pachnący chlebem. Dom rodzinny we wsi Wał w powiecie Rawa Mazowiecka, w którym każdy był przyjmowany. W czasie II wojny światowej mieszkało w nim 17 osób, które przyszły z Warszawy. – Nie wiem, skąd mama miała tyle siły, żeby wszystkich utrzymać. Chociaż o mąkę było trudno, chleba zawsze starczało – opowiadał tygodnikowi „Idziemy”.

Odwiedzał na trasie na Jasną Górę pielgrzymów nie tylko ze swojej diecezji. Pamiętam, jak przybył, by odprawić Mszę św. na trasie Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej. – Całuję wasze święte stopy pielgrzymów – tak zwykle zaczynał homilie do pątników.

Zapraszany był do diecezji w Polsce z homiliami na najważniejsze uroczystości. Jego kazania budziły sumienia i przynosiły nadzieję, a mówił zawsze z poetycką nutą:

Przyjdą nowe czasy,
przyjdą nowi ludzie.
Kiedy?
Kiedy zmądrzejemy,
gdy będzie uczciwiej,
gdy dobro zwycięży.
Modlę się, byśmy umieli piękniej żyć.
Będzie taki dzień?
Tak.
Niedługo już.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka, absolwentka SGGW i UW. Współpracowała z "Tygodnikiem Solidarność". W redakcji "Idziemy" od początku, czyli od 2005 r. Wyróżniona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w 2013 i 2014 r.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 29 marca

Wielki Piątek
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 18, 1 – 19, 42
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter