25 kwietnia
czwartek
Marka, Jaroslawa, Wasyla
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ks. Żak: wyciągnąć wnioski z kryzysu

Ocena: 0
1811

A w jakiej fazie znajduje się Kościół w Polsce?

– Jesteśmy na krawędzi pełzającego kryzysu i zaczynamy wierzyć w to, co już zrobiliśmy. W zatwierdzone normy i zasady postępowania, które zostały przygotowane, opublikowane i są wdrażane. Jednak wciąż myślimy, że skala zjawiska jest w nas na pewno mniejsza niż gdzie indziej i twierdzimy, że w związku z tym kryzys został opanowany lub przynajmniej zamknięty w pewnych granicach, więc w sumie nie jest źle. Uważamy, że kryzys jest pochodną mówienia o przypadkach a nawet mówienia o tym, co robimy, aby się oczyszczać i zapobiegać, bo to równa się uznaniu, że mamy problem, który jeśli jest, to z pewnością nie taki, jak go widzą krytycy Kościoła.

Potrzeba nam się bardziej wsłuchać w diagnozę kryzysu, jaką sformułowali papieże począwszy od św. Jana Pawła II, który rozpoznał globalny charakter kryzysu i przypomniał starą prawdę, że tylko Kościół oczyszczony w swoim wnętrzu będzie w stanie pomóc światu w jego różnorakich kryzysach.
 

Czyli jesteśmy w fazie, kiedy zdarza się, że media nas wyprzedzają w swoich informacjach, a nie w fazie, kiedy sami zawczasu potrafimy odpowiednio reagować?

To być może zbyt ostra ocena, gdyż dość powszechna jest w Kościele w Polsce pozytywna reakcja odnośnie do stosowania norm Stolicy Apostolskiej i wytycznych Episkopatu Polski. Obecnie, jeśli przełożeni otrzymują wiadomość o przestępstwie, to zazwyczaj rozpoczyna się działanie. W sumie więc w większości wypadków respektowane są wytyczne Episkopatu oraz normy Stolicy Apostolskiej, ale to nie oznacza jeszcze przekonania o potrzebie głębokich zmian w postawach i dostrzeżenia zamysłu Opatrzności, która oczyszcza swój Kościół.

Zdarzają się wciąż zaniedbania bądź ignorancja, jak to widzimy na przykładzie omawianego reportażu. Przede wszystkim dużo jest ignorancji związanej z wiedzą o sprawcach, o czynnikach ryzyka tkwiących w nas samych, w naszych instytucjach, w kulturze klerykalnej, w tendencji do bagatelizowania problemu. Te przestępstwa to nie są jakieś "kawalerskie delikty", tylko są to delikty, które mają swoją określoną dynamikę powstawania. A wykorzystanie seksualne małoletnich pojawia się często na końcu łańcucha uzależnień jakiemu ulega dany kapłan z powodu własnej niedojrzałości: korzystania z używek, oddalania się od życia wspólnego, nie radzenia sobie ze stresem, itd. Niedojrzałość a nie dewiacyjne zaburzenia preferencji seksualnej, to najczęstsza przyczyna prowadząca do poszukiwania tego rodzaju „rekompensaty”.

Wśród przyczyn czynów pedofilskich, znaczące miejsce zajmuje zatrzymanie rozwoju seksualnego sprawców na jakimś etapie dojrzewania. Co oznacza, że ich faktyczna tożsamość seksualna nigdy się nie wykształciła. Psychicznie, pod względem seksualnym i emocjonalnym pozostają oni nastolatkami niezdolnymi do dojrzałych relacji z rówieśnikami. W związku z tym nie szukają partnerki czy partnera dorosłego, tylko właśnie wśród nastolatków.

Natomiast sprawców preferencyjnych, czyli takich, którzy mają trwale zaburzoną preferencję seksualną, jest stosunkowo niewielu. Przy czym sprawcy preferencyjni mają największą ilość ofiar. W USA gdzie rzecz przebadano dokładnie, wszystkich sprawców było 4392 w ciągu 52 lat wśród ok. 110 tys. księży zakonnych i diecezjalnych aktywnych w tym okresie. Natomiast księży z zaburzeniem preferencji seksualnej o nazwie pedofilia, było wśród nich zaledwie 137. A więc pedofile jako sprawcy preferencyjni to ok. 4 wszystkich ofiar. Ich działania stanowią szczególne zagrożenie. Nawet dodanie efebofilów – a było ich w tym samym okresie ok. 12% wszystkich sprawców – do kategorii sprawców preferencyjnych, nie zmienia prawdziwości ogólnej, choć uproszczonej tezy, że największym indywidualnym czynnikiem ryzyka jest po prostu niedojrzałość psychoseksualna. Stąd ogromne znaczenie formacji ludzkiej w nowicjatach zakonnych i w seminariach. Polskich badań nad profilem sprawców wciąż nie mamy. Ufam, że upowszechni się wśród przełożonych przekonanie o ich konieczności.
 

A czy istnieje związek miedzy homoseksualizmem a pedofilią, co głosi np. słynny dr Paul Cameron?

Może to być wyłącznie hipoteza badawcza, która nie została udowodniona. Faktem natomiast jest, że jeśli chodzi o sprawców wśród duchownych, to proporcje wykorzystywania chłopców i dziewczynek są odwrotne niż w świecie. Wśród świeckich najczęściej wykorzystywane są dziewczynki, natomiast przez duchownych chłopcy – 80 %. Przyczyny tego zjawiska w Kościele są bardzo różne. Między innymi fakt, że dla księży na ogół chłopcy są bardziej dostępni. Sporą rolę zdaje się odgrywać również i w tym przypadku niedojrzałość psychoseksualna objawiająca się m. in. brakiem jasnej tożsamości seksualnej. W każdym razie sprawa wymaga badań w wielu kierunkach.
 

A co – w oparciu o doświadczenia Księdza – można powiedzieć o skali przestępstw pedofilskich w Polsce, jeśli chodzi o osoby duchowne?

Na to pytanie nie mam odpowiedzi. W krajach gdzie skandale wybuchły wprawdzie w różnym czasie, np. w USA i w Niemczech okazuje się, że ich skala jest podobna. Podobieństwo, na które wskazują nierównoczesne fale ujawnień, polega na tym, że znaczący wzrost przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich wśród duchownych przypada na lata silnych procesów przemian kulturowych i obyczajowych, w tym również w sferze seksualnej, objawiających się m. in. dezintegracją tradycyjnych wartości i więzi społecznych i rodzinnych, czyli na koniec lat 60. i na lata 70.

Chodzi oczywiście o kraje świata demokratycznego, gdzie te przemiany były mniej więcej równoczesne. To właśnie procesy przemian były jednym z ważnych czynników wzrostu tych przestępstw również w Kościele katolickim. Polska znajdowała się wówczas za żelazną kurtyną, a głębokie procesy transformacyjne ruszyły na dobre dopiero po upadku komunizmu. Można więc racjonalnie przypuszczać, że właśnie w tych ostatnich dekadach wzrasta liczba przestępstw seksualnych przeciw małoletnim również wśród duchownych.

Zdają się to potwierdzać niektóre dane. Np. w roku 2007 w Polsce wzrosła drastycznie liczba wykrytych i/lub zgłoszonych przestępstw wykorzystania seksualnego małoletnich. W całym społeczeństwie był to z roku na rok wzrost 4-krotny – z 2 do ok. 8 tys. Potem ich liczba nieco spadła i obecnie utrzymuje się na poziomie ok. 6 tys. przypadków rocznie. Nie zapominajmy, że te ujawnione przypadki są wierzchołkiem góry lodowej. Za wzrostem ujawnień kryje się prawdopodobnie nie tylko skuteczność policji, czy oddziaływanie mediów interesujących się tą tematyką, lecz także faktyczny wzrost liczby tych przestępstw. To powinno zastanowić zarówno prawodawców jak i przełożonych kościelnych.

Ważnym czynnikiem ryzyka występowania przestępstw o charakterze pedofilskim są zakłócenia rozwoju emocjonalnego i seksualnego, które mają swoje źródło m. in. w niestabilności rodziny. Są to okoliczności, które pozwalają przypuszczać, że problem wykorzystywania seksualnego małoletnich w społeczeństwie polskim może być raczej rosnący, niż malejący.
 

A jakie ma to przełożenie na Kościół i na osoby duchowne?

Kościół nie żyje poza społeczeństwem. Wychowawcy w seminariach mówią, że kandydaci do stanu duchownego pochodzą z coraz trudniejszych warunków rodzinnych, często z rodzin rozbitych bądź z innymi problemami. Badania w USA pokazały, że znacząca część sprawców wśród duchownych, to osoby straumatyzowane w dzieciństwie przez przemoc, w tym także przez wykorzystanie seksualne. Trzeba być tego świadomym. Kandydaci, którzy zgłaszają się do seminariów duchownych mają dużo dobrej woli. Trzeba im pomóc wejść i pozostawać na drodze dojrzałości.

Dlatego należy szkolić wychowawców seminaryjnych na okoliczność rozpoznawania i rozwiązywania problemów seksualnych i emocjonalnych kandydatów do kapłaństwa. I to jest realizowane poprzez szkolenia organizowane przez Konferencję Rektorów Wyższych Seminariów Duchownych. Centrum Ochrony Dziecka (COD) przy Akademii Ignatianum w Krakowie współpracuje w tych szkoleniach.
 

Jaka jest skala tych szkoleń?

Oferta szkoleń dla wychowawców seminaryjnych jest coroczna w okresie wakacyjnym. Uczestniczy w nich każdorazowo ok. 25 osób. Centrum Ochrony Dziecka pracuje nad budowaniem systemu odpowiedzi na wykorzystywanie seksualne małoletnich w pracy duszpasterskiej i wychowawczej Kościoła. Najpierw zorganizowaliśmy szkolenia podstawowe, czyli takie, które są związane z ujawnianiem przypadków. Mianowani przez biskupów i przełożonych zakonnych delegaci zostali przeszkoleni w zakresie przyjmowania zgłoszeń o ewentualnych nadużyciach seksualnych, a duszpasterze – w zakresie niesienia pomocy duszpasterskiej osobom pokrzywdzonym, ich bliskim oraz wspólnotom, jeśli będą życzyli sobie takiego wsparcia.

W każdej diecezji i w każdym większym zgromadzeniu zakonnym został wyznaczony delegat ds. ochrony dzieci i młodzieży. Tworzą oni ogólnopolską sieć.

W całej Polsce biskupi oraz wyżsi przełożeni zakonów męskich mianowali w sumie 80 delegatów oraz 69 duszpasterzy osób pokrzywdzonych, ich bliskich i wspólnot zranionych przestępstwem wykorzystania seksualnego małoletnich. Delegaci są we wszystkich polskich diecezjach, a niektóre wyznaczyły więcej niż jednego duszpasterza. Prawie stu trzydziestu wyznaczonych księży uczestniczyło w szkoleniach zorganizowanych przez Centrum Ochrony Dziecka. Informacje kontaktowe do nich powinny znajdować się na stronach internetowych diecezji i zakonów.

Inna sieć, to duszpasterze, w diecezjach i zakonach, którzy też już zostali przeszkoleni. Od nich mogą oczekiwać pomocy osoby skrzywdzone. A są to osoby najczęściej najbliższe ołtarza. Sprawca kościelny, podobnie jak w rodzinie, jest to zawsze osoba zaufana dziecka. Tym głębsza trauma jest z tym związana, porównywalna do traumy wykorzystania wewnątrzrodzinnego. Im bliższa więź ze sprawcą tym trudniejsze jest ujawnienie krzywdy. Im więcej czasu upływa od skrzywdzenia, tym trudniej jest ujawnić to, co się wydarzyło. Dlatego trzeba przemyśleć sprawę przedawnienia. Kościół na to odpowiedział w sposób poważny. Benedykt XVI udzielił Kongregacji Nauki Wiary uprawnienia do zawieszania normy o 20–letnim przedawnieniu w poszczególnych przypadkach. Natomiast w prawie państwowym jest to automatyzm: przedawnienie następuje po 12 latach od uzyskania pełnoletności przez osobę pokrzywdzoną.
 

Przejdźmy do podsumowań. Jakie – zdaniem Księdza – wnioski powinny zostać wyciągnięte przez Kościół po ujawnionych przez media zaniedbaniach w sprawie ks. Romana?

Przede wszystkim powinno się wprowadzić ogólnopolski rejestr takich przestępstw wśród duchownych. Powinien on być prowadzony na szczeblu Konferencji Episkopatu oraz Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonnych.

Innym koniecznym krokiem jest monitoring, czyli coroczny audyt, by zorientować się, w jakim punkcie znajdują się zgłaszane sprawy. Pozwoli to uniknąć sytuacji jaką mamy w tej chwili.

Jeśli księża biskupi i przełożeni zakonni śledzą przypadek opisany przez Gazetę Wyborczą, to powinien on do nich mocno przemówić. Jeden taki przypadek może spowodować utratę wiarygodności całego Kościoła. Wtedy okazuje się, że każdy ksiądz jest podejrzany, i – jak powiedział Benedykt XVI – blask Ewangelii zostaje przyćmiony bardziej niż w czasach prześladowań.
 

Czy takie rozwiązania funkcjonują już w innych krajach przy Episkopatach?

W większości krajów anglosaskich tak.
 

W czerwcu 2016 r. papież Franciszek wydał dokument nakazujący karanie biskupów i przełożonych zakonnych w sytuacjach, kiedy udowodni się im ukrywanie sprawców pedofilii.

Ogłosił to w liście apostolskim motu proprio „Come una madre amorevole” [Jak miłująca matka], z 4 czerwca 2016 r. Wprowadza w nim odpowiedzialność biskupów, eparchów katolickich Kościołów wschodnich i innych duchownych, sprawujących władzę w Kościele lokalnym, za niepodejmowanie działań w razie zaistnienia przypadków wykorzystania seksualnego małoletnich przez duchownych. Motu proprio oprócz procedur określa także kary dla biskupów i przełożonych, aż do usunięcia z urzędu włącznie.

W ten sposób Franciszek zrealizował postulat, jaki wysuwany był przez radę dziewięciu kardynałów.
 

Dlaczego Franciszek zdecydował się na tak radykalne rozwiązanie?

Zarówno z obserwacji praktyki kościelnej jak i z badań wynika, że są dwie przyczyny kryzysu związanego z nadużyciami pedofilskimi wśród duchownych. Pierwszą są same popełniane przestępstwa a drugim zaniedbania przełożonych, czyli brak odpowiedniej reakcji. Taką diagnozę po raz pierwszy postawił publicznie Jan Paweł II w kwietniu 2002 r., a następnie wielokrotnie powtarzał Benedykt XVI. Dotąd papieże dawali odpowiedź na ten pierwszy problem, czyli stanowili normy jak postępować wobec wykrycia przestępstwa a także w jaki sposób pomagać ofiarom. Natomiast Franciszek uzupełnił to o jasne zasady dotyczące postępowania Kościoła w przypadku opieszałości ze strony przełożonych.
 

A jak te ustanowione przez Franciszka normy należałoby odnieść do omawianego przez nas przypadku i postępowania przełożonych zakonnych ks. Romana?

Nie ośmielam się orzekać o winie lub jej braku, to nie moja rola. W interesie całego Kościoła w Polsce jest poznanie prawdy.

***

Ks. Adam Żak SJ jest Koordynatorem ds. ochrony dzieci i młodzieży przy Konferencji Episkopatu Polski oraz Dyrektorem Centrum Ochrony Dziecka (COD) przy Akademii Ignatianum w Krakowie.

Rozmawiali Tomasz Królak i Marcin Przeciszewski / Warszawa

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 25 kwietnia

Czwartek, IV Tydzień wielkanocny
Święto św. Marka, ewangelisty
My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego,
który jest mocą i mądrością Bożą.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mk 16, 15-20
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter