19 kwietnia
piątek
Adolfa, Tymona, Leona
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kościół - przestrzeń dla dzieci

Ocena: 4.5
1773

 

Dorośli prześcigają się w pomysłach, czym zająć małe dziecko na Mszy: dają jedzenie, autka, malowanki, książeczki, spacerują z nim. Jak to Pani ocenia?

Myślę, że wychowawczo nie jest to dobre, bo dziecko przerzuca uwagę na zewnętrzny element, czyli coś, co w sferze sacrum jest niedopuszczalne. Na pewno jedzenie w trakcie Eucharystii nie jest dobrym rozwiązaniem. Obawiam się, że zabieranie zabawek na Mszę świętą może się dziecku spodobać i wejść w nawyk.

 

Kiedy najlepiej zacząć zabierać dzieci do kościoła?

W moim odczuciu powinniśmy przyprowadzać je od początku, aby jak najwcześniej weszły w sferę sacrum, ale rodzic powinien ocenić to sam, bo zna siebie i swoje dziecko. Kiedy dzieci przygotowują się do Pierwszej Komunii, księża od razu widzą, które pierwszy raz w życiu są w kościele.

Przypominam sobie Msze Rodzin Szensztackich z udziałem dzieci. Baliśmy się, że spacerujące maluchy wejdą za balaski, rodzice się zrywali, żeby je zabrać, ale ojciec uspokajał: „Zostawcie te dzieci, pozwólcie im tu być, bo niedługo nie będą chciały przychodzić w ogóle, czas szybko mija”. Dzieci przed ołtarzem bawiły się nawet w lekarza: jeden leżał, a małe szkraby udawały, że robią mu operację na brzuchu, i ojciec nie pozwolił reagować. Było dla nas bardzo pozytywnym szokiem, że ojcu to nie przeszkadza.

 

Ale bieganie dzieci przed ołtarzem może rozpraszać innych uczestników Mszy i kapłanów.

W parafiach często spotykamy księży, których małe dzieci rozpraszają. Inni wierni też życzą sobie ciszy. Są nawet parafie, gdzie panuje zakaz przyprowadzania dzieci. To trudna sytuacja dla rodziców.

Pewnego razu kwadrans przed Mszą do mojej parafii przyszła matka z dzieckiem autystycznym, które zachowywało się niesfornie, krzyczało zachwycone, pokazywało palcami. Im więcej ludzi schodziło się przed Mszą, tym więcej było oznak braku akceptacji. Nikt nie zwrócił uwagi wprost, wszyscy się oglądali, mówili: „ćśśś”. Mama przed Mszą wyszła, nie była w stanie tego udźwignąć. Przez ten brak akceptacji musiała zrezygnować z udziału w liturgii. Trudno oceniać każdą stronę. Matka nie jest w stanie zapanować nad chorym dzieckiem, a inni potrzebują skupienia. W duchu miłosierdzia czasami powinniśmy zrezygnować ze strefy komfortu. Wszystko zależy, na ile jesteśmy nastawieni na drugiego człowieka. Powinniśmy stanąć w butach tej drugiej osoby, zastanowić się, jakie byłoby to trudne dla nas. Wydaje się nam, że Msza jest tylko dla nas, ale naprawdę powinna być dla całej wspólnoty, dla każdego. My traktujemy ją jak indywidualne spotkanie z Bogiem i myślimy: „mój komfort jest najważniejszy”. Niepełnosprawność umysłowa nieraz nie pozwoli na zachowanie zgodne z oczekiwaniami dorosłych.

 

A jeśli widać gołym okiem, że dziecko nie jest niepełnosprawne, ale źle wychowane?

Dużo osób wychowuje bezstresowo, na wszystko dziecku pozwala. Jednak normy są ważne, bo budują poczucie bezpieczeństwa. Trzeba przychodzić z dzieckiem do kościoła, ale nie pozwalać na wszystko, stawiać granice. Przychodzenie na uroczystości, rodzinne rytuały, pokazywanie swojej wiary są istotne. Jeśli dziecko zaprotestuje, rodzic weźmie je pod pachę i wyjdzie z nim na chwilę, wytłumaczy, a później wróci. I tak do skutku. Dziecko zacznie kojarzyć, że złe zachowanie się nie opłaca.

 

Dla dzieci kilka dni z rzędu w kościele, np. w Triduum Paschalne, to może być za dużo. Czy warto zabierać dzieci na Msze częściej czy tylko w niedzielę i święta obowiązkowe?

Dla niektórych rzeczywiście jest to za dużo. Nie możemy wylać dziecka z kąpielą, nie możemy przymuszać. Lepiej rozmawiać z dzieckiem, co się dzieje danego dnia, że Triduum Paschalne to nie jest taki zwykły czwartek. Jeśli my pójdziemy, a dziecko nie, to też jest ważny przykład dla niego. Warto zachęcać, podejmować próby, pytać. Pójść samemu, a następnym razem znów zachęcać. Starsze dzieci chętnie chodzą na Msze, na których dzieje się coś niezwykłego: Wigilię Paschalną, święcenie palemek, rezurekcję.

 

A co zrobić, gdy nastolatki oznajmiają rodzicom, że nie idą na Mszę?

Choć ten czas jest trudny, rodzice wciąż powinni dawać przykład. Młody człowiek odrębność buduje na buncie. Na gruzach chce zbudować ze swojego życia coś nowego. Jeśli jego duchowość nie jest utrwalona, nie tęskni za nią. Może pamiętać, że rodzic dawał mu klapsa albo przestrzeń kościoła była nieprzyjazna dla dzieci. Przyczyny buntu mogą być inne. Czasem zwyczajnie nastolatek chce się zbuntować, ale później wraca do Kościoła.

Dbajmy o dobry przykład i osobistą relację z Bogiem. Nawet jeśli dzieci się oddalą, to nasze zaangażowanie jest nitką, po której mogą kiedyś wrócić.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 kwietnia

Piątek, III Tydzień wielkanocny
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim jestem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 52-59
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter