28 marca
czwartek
Anieli, Sykstusa, Jana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kiedy dzwony biją najpiękniej

Ocena: 0
2225

Co roku, niezmiennie, gdy tylko Wielki Post zmierza ku końcowi, nie mogę się doczekać bicia rezurekcyjnych dzwonów.

fot. ks. Henryk Zieliński/Idziemy

Po okresie powagi, pokuty, smutku i refleksji – w tę jedyną, niezwykłą, tajemniczą noc dzwony brzmią zupełnie inaczej. Głoszą chwałę Zmartwychwstania Pańskiego. Dzwonią i biją tak radośnie, odświętnie, pięknie, jak w żaden inny dzień. Przekazują nam – wraz z budzącą się po zimie ziemią – nadzieję na nowe życie, odradzające się wiosną nie tylko w przyrodzie, ale również w nas samych.

Dzwony przeznaczone na służbę Bogu i ludziom zawsze cieszyły się wielkim poszanowaniem i sympatią. Mówiono, że ich głos potęguje uczucia religijne. A słyszymy je przecież codziennie, chociażby wtedy, gdy w samo południe dzwonią na Anioł Pański.

Przez wieki pełniły nie tylko funkcje religijne. Obwieszczały wydarzenia ważne, jak na przykład narodziny następcy tronu, czyjąś śmierć, wybór papieża – i towarzyszyły codziennym sprawom, zwołując ludzi. Ostrzegały przed najazdami wroga. Nikomu nie przychodziło do głowy, by żądać – o czym słyszy się dzisiaj – wyciszenia dzwonu, bo… hałasuje!

Dzwony były tak ważne, że w dawnej Polsce istniał zwyczaj, iż do spiżu roztopionego na szczególnie ważny dzwon monarcha wrzucał ozdobny pierścień, a możni panowie – złote lub srebrne ozdoby albo pieniądze. Pracę ludwisarzy, którzy zajmowali się odlewaniem dzwonów, uważano za sztukę.

Dzwony w Polsce pojawiły się wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, którego to 1050. rocznicę obchodziliśmy w zeszłym roku. I podobnie jak ludzie czy książki, także dzwony mają swoje losy. Najeźdźcy zawsze rekwirowali i wywozili dużą część polskich dzwonów, najczęściej przetapiając je na sprzęt wojenny, głównie armaty. I tylko nieliczne dzwony zostały odnalezione i powróciły do naszego kraju. Kardynał Karol Wojtyła wspominał w kazaniu wygłoszonym w czasie Mszy żałobnej za Pawła VI, że zmarły papież opowiadał mu kiedyś o swoim przeżyciu z czasów pracy w nuncjaturze apostolskiej w Warszawie: „Kiedy jeszcze jako do arcybiskupa Mediolanu zwróciłem się do niego z prośbą o dzwony dla kościoła św. Floriana w Krakowie, Ojciec Święty wspomniał dzwony niegdyś zabrane z kościołów polskich, a potem zwiezione na jedno miejsce, gdzie przychodzili duszpasterze i parafianie, by rozpoznać swoje. To mu zostało w pamięci” – mówił metropolita krakowski.

Dość powiedzieć, że na wieży warszawskiego kościoła Najświętszego Zbawiciela dzwon ufundowany przez parafian – w miejsce zrabowanego przez Niemców w latach II wojny i dwóch stopionych w ogniu stolicy w 1944 roku – zawisł dopiero w roku 2000, przy ogromnym aplauzie mieszkańców.

Słynny i symboliczny dzwon stoi – choć nie dzwoni – od 1972 roku na uliczce Kanonia, na tyłach stołecznej katedry św. Jana. Odlany był w Warszawie w roku 1646 dla Kolegiaty Bożego Ciała w Jarosławiu. Jest to dzwon, którego Niemcy nie zdołali wywieźć! Na jego kopule widnieje postać Chrystusa i wiele mówiący napis Laudate Eum in cymbalis iubilationis omnis spiritus laudet Dominum – „Chwalcie Go na cymbałach dźwięcznych, wszelki duch niech chwali Pana”.

Najważniejszym dzwonem w Polsce jest oczywiście wawelski Zygmunt. Odlał go na rozkaz króla Zygmunta I Starego w roku 1500 Hans Behem z Norymbergi. Na środku zewnętrznej części dzwonu, czyli tak zwanym płaszczu, znajduje się postać króla Zygmunta, a wyryty napis głosi: „Bogu i Przenajświętszej Dziewicy oraz Świętym Patronom swoim Zygmunt – Król Polski – odlać kazał ten dzwon, godny swym ogromem dzielności Jego i spraw dokonanych – roku 1500”. Do jego uruchomienia potrzeba ośmiu silnych ludzi, bo przecież waży osiem ton! Dzwon Zygmunt uczestniczy w ważnych chwilach w życiu naszej ojczyzny, uświetniając swym głosem zarówno chwile żałoby, jak i radości.

A wracając do Wielkiej Nocy… Wyczytałam w starym kalendarzu, że „rezurekcyjne dzwony rozlegały się dawniej już w Wielką Sobotę o północy”. Dzwonom i procesji rezurekcyjnej wtórowały strzelby, pistolety i różne inne domowe środki wybuchowe, jak kalichlorek, z którego strzelano z tzw. klucza; zdarzały się nawet wystrzały armatnie. Sama pamiętam z dzieciństwa czy młodości, gdy uczestniczyłam w rezurekcji w takiej właśnie głośnej oprawie, a było to… w warszawskiej Cytadeli.

Piękna legenda mówi, że w noc Zmartwychwstania Pańskiego urywają się wszystkie dzwony z kościelnych wież i płyną do Rzymu, do Ojca Świętego, aby je pobłogosławił. Po błogosławieństwie, jeszcze przed świtaniem, wracają na swoje miejsca. I nikt o tym nie wie, i nikt się nie domyśla, dlaczego rezurekcyjne dzwony biją tego poranka tak pięknie i tak donośnie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 28 marca

Wielki Czwartek
Daję wam przykazanie nowe,
abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 13, 1-15
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter