Teraz, gdy za wschodnią granicą trwa wojna, wiemy, że Bóg dał nam kaplicę adoracji, by rozbudzić ducha modlitwy o pokój – mówi o. Mariusz Książek OFMConv, proboszcz niepokalanowskiego sanktuarium. – Nie bez powodu nazywamy ją kaplicą pokoju – dodaje.
Tuż przed konsekracją kaplicy wieczystej adoracji do ówczesnego proboszcza parafii w Niepokalanowie o. Andrzeja Sąsiadka OFMConv zwróciła się kobieta. – Jej tata, cierpiący na chorobę alkoholową, trafił do szpitala w stanie beznadziejnym – wspomina duchowny. – Zaprosiłem ją do modlitwy słowami o. Maksymiliana Kolbego: „Kto zagląda do kościoła, pada na kolana, adoruje, spogląda na twarz Niepokalanej, odchodzi, a Ona z Panem Jezusem jego sprawę załatwia”. Po tygodniu tata się wybudził; więcej już nie sięgnął po alkohol.
Franciszkanin wspomina także mężczyznę, który przed operacją ciężkiego schorzenia kręgosłupa przyszedł prosić, by Bóg zaopiekował się jego rodziną, jeśli wyjdzie z niej sparaliżowany. – Dostał więcej, bo cudownie ozdrowiał, co potwierdził mi jego lekarz – mówi o. Andrzej. – Jest też wiele świadectw uzdrowień relacji międzyludzkich; ja sam z kolei doświadczyłem Bożego wsparcia podczas tworzenia kaplicy – pieniądze zawsze pojawiały się w odpowiednim czasie, jak o. Maksymilianowi Kolbemu tworzącemu Niepokalanów.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 24 (867), 12 czerwca 2022 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 czerwca 2022