20 kwietnia
sobota
Czeslawa, Agnieszki, Mariana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Kapelan Grupy "Kampinos"

Ocena: 4.98571
1691

Ksiądz modlił się też z rannymi. Nigdy nie opuszczał żadnego nabożeństwa. Nawet jeśli na zewnątrz były jakieś napięte sytuacje, przewodniczył w kaplicy modlitwom z takim spokojem, jakby nic się nie działo poza miejscem, w którym znajdował się Przenajświętszy Sakrament. Łagodność i kojący sposób bycia księdza profesora udzielały się wszystkim.

Żołnierze i partyzanci, niejednokrotnie ciężko ranni i pozbawieni jakichkolwiek nadziei na wyzdrowienie, szukali wsparcia i pocieszenia w słowach kapelana, który odpowiadał na ich oczekiwania. Potrafił stworzyć klimat ufności i duchowego wsparcia, tak przecież potrzebnego tym bezbronnym ludziom.

W drugiej połowie sierpnia 1944 r. wojska alianckie zaczęły dokonywać pierwszych zrzutów żywności, amunicji i leków, szczególnie w środku Puszczy Kampinoskiej. Oddziały Armii Krajowej stacjonowały wówczas we wschodniej części puszczy, tworząc tam obóz warowny. W zasięgu nieprzyjaciela znalazł się jednak szpital powstańczy w Laskach. Coraz częściej Niemcy przeprowadzali tu rewizje, podejrzewając, że jest to główny punkt oporu Polaków. Gdyby nie opanowanie księdza kapelana, ten trudny okres mógłby się skończyć dla wszystkich tragicznie. Ksiądz nigdy nie opuszczał rannych i biegłym niemieckim wyjaśniał wszystkie niejasności i wątpliwości. Niemcy nawet przez chwilę nie domyślali się, że jest to szpital powstańczej Warszawy. Rannych żołnierzy układano obok osób cywilnych z okolicznych wsi, tym samym stwarzając pozory zwykłego szpitala.

 


WE WSPOMNIENIACH

Rannych, których ksiądz kapelan przygotowywał na śmierć, było wielu. Przytoczone fragmenty wspomnień, spisanych później przez księdza prymasa, siostry franciszkanki i osoby cywilne przebywające wtedy w Laskach, świadczą o atmosferze panującej w szpitalu.

Według relacji Stanisława Święcickiego, robotnika pracującego w Laskach, rannych przywożono do Sierakowa, a stamtąd dwa kilometry niesiono ich na noszach do Lasek. Idących lasem osłaniał ksiądz kapelan. Według relacji s. Marty Jaworek „Radwan III” opiekował się rannymi nawet w chwilach największego zagrożenia. Miało to miejsce na przykład podczas karnej ekspedycji urządzanej przez własowców.

Wszystkie relacje potwierdza przytaczany wcześniej „Szymon”, przeniesiony później do oddzielnego pokoju w domu rekolekcyjnym, gdzie zorganizowano Sztab Rejonu Puszczy Kampinoskiej.

Z relacji ks. Jerzego Baszkiewicza wiemy także o jeszcze jednym epizodzie powstańczym księdza kapelana: „Pewnego dnia «Radwan III» natknął się na leżącą w lesie ciężko ranną młodą dziewczynę, której pocisk artyleryjski urwał nogę. Porucznik Wyszyński nie namyślając się zdjął z siebie część ubrania i obwiązał krwawy kikut. Ranną przyniósł na plecach do Szpitala Powstańczego w Laskach. Kiedyś po latach los dopisał do tej historii, opowiedzianej przez ks. Baszkiewicza, niespodziewane zakończenie. Działo się to kilka lat po wojnie, kiedy Kapelan Wyszyński został mianowany arcybiskupem i Prymasem Polski. Podczas jednej z audiencji w domu arcybiskupim na Miodowej podeszła do Księdza Prymasa kobieta i ze wzruszeniem podziękowała za uratowanie jej życia. Początkowo Arcypasterz jej nie poznał. Dopiero gdy przypomniała, że jest ową dziewczyną z Lasek, którą przyniósł na własnych plecach do szpitala – na obu twarzach pojawiły się łzy ze wzruszenia”.

Siostra Szachno opowiadała także, że od jesieni 1944 r. do 17 stycznia roku następnego w kaplicy Zakładu w Laskach odprawiali Msze święte księża niemieccy. Ksiądz profesor odnosił się do nich z wielką godnością. Łączyła go więź kapłańska z tymi księżmi. Ale jednocześnie wyczuwało się pewien dystans. Ksiądz profesor nigdy nie żartował przy kapłanach niemieckich, był przy nich powściągliwy.

I na koniec ostatnie wspomnienie o księdzu kapelanie Wyszyńskim, przekazane przez jedną z sióstr franciszkanek: „Pod koniec Powstania ksiądz profesor idąc lasem zobaczył stertę spopielonych papierów. Na jednej z nich był napis: «Będziesz miłował». Po powrocie do szpitala stwierdził, że nic droższego nie mogła przynieść stolica. To jest apel i testament: «Będziesz miłował»”.

Kiedyś, gdy wrócił pieszo z Warszawy, opowiedział siostrom przejmującą scenę: „Zobaczyłem figurę Chrystusa Króla z kościoła przy Krakowskim Przedmieściu, która leżała w gruzach. Jednak figura upadła tak, że palce Chrystusa błogosławiącego stolicę i jej mieszkańców wznosiły się do nieba, wołając o pomstę. Ta pomsta będzie na pewno”.

Przyszły kardynał i prymas w trudnych chwilach walki i ludzkiej nienawiści niósł wszystkim miłość i uwrażliwiał na ludzkie cierpienie. Spokój, jaki z niego emanował, udzielał się rannym, siostrom zakonnym i okolicznym wiernym, do których jeździł z pasterską posługą. Służył nie tylko polskim żołnierzom, potrafił także życzliwie odnieść się do wroga, któremu przebaczał.

Jako arcybiskup, kardynał i prymas w swych wypowiedziach powracał do dawnych chwil. Uważał, że powstanie warszawskie bez względu na liczne spory historyków odnośnie do zasadności i celu jest najwspanialszym świadectwem woli i prawa do życia narodu.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Twórca czterotomowej biografii Prymasa Tysiąclecia, pisarz i redaktor. Za zasługi dla Kościoła odznaczony w 2015 r. papieskim odznaczeniem Benemerenti.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 20 kwietnia

Sobota, III Tydzień wielkanocny
Słowa Twoje, Panie, są duchem i życiem.
Ty masz słowa życia wiecznego.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 6, 55. 60-69
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter